W tydzień odwołano ponad 100 operacji. A to nie koniec protestu w Narodowym Instytucie Onkologii
Od 5 września trwa paraliż operacji w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie. Odwołano ponad 100 planowanych zabiegów do końca tygodnia z powodu nieformalnego protestu pielęgniarek instrumentariuszek. Rzecznik tej placówki Mariusz Gierej przekazał, że przez zaistniałą sytuację są zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie. Pacjenci odczuwają stres związany z oczekiwaniem na zabiegi.
Nieformalny protest pielęgniarek w Narodowym Instytucie Onkologii sparaliżował pracę bloku operacyjnego, gdzie zwykle przeprowadzonych jest około 40 operacji dziennie. Lekarka i rezydentka psychiatrii opublikowała 6 września na Twitterze wpis, w którym napisała, że "ptaszki ćwierkają, że w warszawskim Narodowym Instytucie Onkologii, wszystkie instrumentariuszki poczuły się źle i wymagały zwolnienia lekarskiego". Jak dodała, "w związku z tym nie odbędą się w tym tygodniu żadne zaplanowane zabiegi, działa jedynie sala ostrej interwencji".
Paraliż operacji w Narodowym Instytucie Onkologii
14 instrumentariuszek wciąż przebywa na zwolnieniach lekarskich. 11 pracownic stawiło się w placówce i mają asystować przy operacjach w sytuacjach zagrażających życiu pacjentów i najpilniejszych z tych planowanych.
Do tej sprawy odniósł się rzecznik NIO, Mariusz Gierej, który przekazał w wywiadzie dla tvn24.pl, że są "zmuszeni odwoływać 20 operacji dziennie, a wyznaczeni do nich pacjenci czekają co najmniej do przyszłego tygodnia".
Do końca tygodnia w NIO odwołano ponad 100 operacji, m.in. rekonstrukcje piersi u pacjentek z rakiem. Mimo zaistniałej sytuacji rzecznik placówki ma nadzieję, o czym mówił w rozmowie dla rmf24, iż po weekendzie będą ponownie wykonywane operacje, gdy skończą się aktualne zwolnienia lekarskie.
Pacjenci, którzy są hospitalizowani w Narodowym Instytucie Onkologii, zabrali głos, mówiąc, że instrumentariuszka jest bardzo ważną funkcją, która powinna być doceniana. Liczą na to, że pielęgniarki będą mogły i będą chciały wrócić do pracy. Jeden z nich powiedział dla rmf24.pl, że stresują się oczekiwaniem na wynik zabiegu czy badania, a tu jeszcze dochodzi stres związany z oczekiwaniem na sam zabieg.
Strajk pielęgniarek. Oczekują wyższych wynagrodzeń
Powodem nieformalnego protestu instrumentariuszek mają być kwestie płacowe. Redakcja rmf24.pl dotarła do informacji, z których wynika, że do dyrekcji placówki nie wpłynęło żadne pismo czy petycja z postulatami pielęgniarek. Jak zaznaczył rzecznik NIO, Mariusz Gierej, "instrumentariuszki otrzymały podwyżkę z budżetu Instytutu na początku roku, w wysokości około 5-7 proc. i od lipca kolejną, zgodną z ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia".
Pielęgniarki potwierdzają, że władze NIO wywiązały się z podwyżek narzuconych przez ustawę, ale postępowanie zgodnie z literą prawa doprowadziło do rażących nierówności w płacach. Jak wyjaśniła jedna z instrumentariuszek zatrudniona na bloku operacyjnym NIO w wywiadzie dla tvn24.pl, "ustawa przewiduje wyższą pensję dla osoby z tytułem magistra pielęgniarstwa".
"Tymczasem są u nas osoby z 30-letnim stażem w zawodzie i ogromnym doświadczeniem, które z pielęgniarstwa mają licencjat, ale zrobiły też dwuletnią specjalizację pielęgniarską, zakończoną złożeniem egzaminu państwowego. I takie osoby, stanowiące podstawę zespołu bloku operacyjnego, zarabiają o 2 tysiące mniej niż magister pielęgniarstwa, który trafia do pracy od razu po studiach i którego trzeba wszystkiego uczyć" – dodała.
Oprócz nierówności płacowych instrumentariuszki sprzeciwiają się atmosferze, jaka panuje w Narodowym Instytucie Onkologii. "Nikt głośni nie mówi o mobbingu, ale tak właśnie można nazwać zachowania przełożonych, których doświadczamy" – wyznały protestujące pielęgniarki.
Jest komentarz ministra zdrowia
Do sytuacji panującej obecnie w NIO odniósł się minister resortu zdrowia Adam Niedzielski, informując podczas konferencji prasowej, że sprawa jest monitorowana i doszło w tej placówce do protestów w formie zwolnień lekarskich. Jak dodał, szef NIO prof. Jan Walewski zadeklarował, iż jest w trakcie sporządzania nowego regulaminu płacowego dla pracowników.
Szef MZ uspokoił, że "inne grupy zawodowe w Instytucie zgodziły się poczekać na to przygotowanie", a spośród innych pracowników rzeczywiście wyłamały się pielęgniarki instrumentariuszki. Zapewnił, że resort zdrowia przygotowuje pewien pakiet rozwiązań finansowych pomocny dla szpitali, które "w najcięższy sposób odczuły podwyżkę minimalnych wynagrodzeń".
"Chcę też wyraźnie powiedzieć, że w przypadku Instytutu nie mówimy o minimalnych wynagrodzeniach, bo oczekiwanie wzrostu wynagrodzenia u pań pielęgniarek i instrumentariuszek jest blisko 3 tys. zł - to naprawdę duże pieniądze" – przekazał Niedzielski.