Silversi kontra pokolenie Z w ochronie zdrowia. Anna Gołębicka: Nie każda reakcja wynika z lenistwa
Narzekamy na pokolenie Z, uznając, że jest mniej skłonne do pracy i mało obowiązkowe. Poza tym wiele z tych osób było wyręczanych przez rodziców. A to sprawia, że kiedy ostatecznie dochodzi do konieczności samodzielnej konfrontacji z rzeczywistością, bywają mocno pogubieni, lękliwi. Anna Gołębicka DBA w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie, pokazuje jednak ich jasną stronę, której nie wolno nam pomijać. A zatem jak to jest z tą zmianą pokoleniową?

Zmiany pokoleniowe dotykają każdą sferę codzienności, a to oznacza, że medycyna również jest ich elementem. Anna Gołębicka DBA (Doctor of Business Administration), ekonomistka, strateżka, specjalistka w obszarze funkcjonowania rynku, gospodarki, rozwoju społecznego i ochrony zdrowia, a także ekspertka Centrum im. Adama Smitha wyjaśnia, że już od czasów Sokratesa narzekano na kolejne pokolenia. Co więcej, podkreśla, że współczesne społeczeństwo naszego kraju żyje w cieniu stereotypów, a to zdecydowanie nie ułatwia zyskania świeżego i przychylnego spojrzenia na pokolenie Z.
Silversi silni a pokolenie Z słabe? To nie takie proste
Silversi to osoby urodzony po II wojnie światowej. Ich rzeczywistość w okresie dorastania była zgoła odmienna od obecnej. Przyzwyczajeni do zaciskania zębów i nieokazywania słabości zupełnie inaczej postrzegają choćby dolegliwości i różne objawy związane z pogarszającym się stanem zdrowia.
Wychowywali się naprawdę w ciężkich warunkach i to dlatego zwykle dla nich nic nie jest problemem. Przychodzą i mówią: A jakoś dam radę. Trochę mnie boli tu, trochę mnie boli tu, ale jakoś spróbuję sobie z tym poradzić
- zauważa Anna Gołębicka.
Pokolenie Z wychowywało się już w zupełnie innej rzeczywistości i jak wskazuje ekonomistka, wielu z nich wzrastało pod kloszem rodzicielskiej troski. To dlatego nie zawsze radzą sobie z przeciwnościami losu, a ich relacja ze zdrowiem bywa nacechowana lękiem, czy brakiem samodzielności.
Najmłodsze pokolenie było wożone do szkoły, rodzice się przejmowali, żeby oni mieli angielski, niemiecki, plastykę, muzykę, balet i inne rzeczy. Ci młodzi ludzie gorzej znoszą różne przeciwności losu, które ich dotykają i to zapewne będzie dotyczyło także zdrowia, bo oni, tak jak każdy, jeżeli czegoś nie rozumieją, to czasem nadmiernie reagują. My się spotykamy bardzo często, z tym że ludziom koło 25-27 roku życia rodzice ciągle umawiają wizyty lekarskie, bo oni mają jakąś taką dużą bardzo bezradność wobec zdrowia
- wskazuje ekspertka Centrum im. Adama Smitha.
Anna Gołębicka uspokaja jednak i zaznacza, że czas obalić mit, że młody lekarz jest gorszy lub dba wyłącznie o swój komfort. Podkreśla, że mimo różnic pokoleniowych widzi w młodych ludziach nie tylko pewnego rodzaju słabość, ale i szansę.
- To bardzo empatyczni ludzie. Wystarczy z nimi jasno omówić zasady. Oni świetnie współpracują, jeśli znają reguły gry. A zatem to mit, że pokolenie Z jest wyłącznie złem wcielonym, bo mama go woziła do szkoły i nic z niego nie będzie. Kiedy rozmawiamy z młodym pokoleniem i powiemy: Słuchaj, teraz gramy w to, że ty jesteś dorosły, ja jestem dorosły, a jako dorośli się na coś umawiamy. Wtedy oni się świetnie w tym odnajdują. Naprawdę moje doświadczenia z pokoleniem rezydentów lekarzy w tej chwili i pokoleniem Z jest bardzo dobre - podkreśla strateżka.
Pokolenie Z szansą dla medycyny. “Mamy sztuczną inteligencję”
Różnimy się, nie tylko na tle pokoleniowym, ale także jako poszczególni ludzie i pierwszy krok, który należy wziąć pod uwagę jeżeli zależy nam na zbudowaniu porozumienia. O ile starsze pokolenie może jest bardziej wytrzymałe na przeciwności, lepiej radzi sobie z obciążeniami, czy wyzwaniami, to młodzi ludzie mają w sobie dużą otwartość na nowe rozwiązania.
Zdaniem Gołębickiej jednym z najbardziej obiecujących kierunków, w których zmierza medycyna, jest integracja ze sztuczną inteligencją. Młodzi lekarze chętnie korzystają z narzędzi cyfrowych, są otwarci na zmiany i elastyczni. W dobie algorytmów, sensorów zdrowotnych i aplikacji do zarządzania opieką, pokolenie cyfrowych tubylców może okazać się ogromnym atutem dla systemu zdrowia, który zbyt długo opierał się innowacjom.
Czy w takim razie starsze pokolenia mają się czego bać? Gołębicka uspokaja: każda epoka narzekała na „młodych”. Już Sokrates biadał nad przyszłością świata oddanego w ręce nieodpowiedzialnej młodzieży. Tymczasem właśnie młodsze pokolenia mogą przynieść świeżość, nowe spojrzenie i wartości, których starsi nie zawsze potrafili chronić – jak szacunek do samego siebie. Gołębicka zwraca uwagę, że klucz do skutecznej współpracy międzypokoleniowej nie tkwi w ocenianiu, lecz w zadawaniu pytań.
Nie etykietujmy za szybko. Zamiast tego zapytajmy: czego się boisz? Co musiałoby się wydarzyć, żebyśmy się dogadali? Nie każda reakcja wynika z lenistwa, braku kompetencji czy niechęci. Potrzeba cierpliwości, otwartości i woli porozumienia – a to zaczyna się od uważnego słuchania
– apeluje.
Ostatecznie Gołębicka porównuje tę współpracę do porannego rozciągania – początkowo trudnego, niekomfortowego, wymagającego wysiłku. Ale z czasem dającego zdrowie, siłę i sprawność. Tak samo może być z porozumieniem pokoleniowym: wymaga wysiłku obu stron, ale przynosi realne efekty.
Od młodych możemy się nauczyć tolerancji, cierpliwości, ale też – paradoksalnie – szacunku do samego siebie
– podsumowuje Anna Gołębicka.
A zatem może więc, zamiast obawiać się przyszłości, warto zacząć ją współtworzyć – razem, ponad pokoleniami? Całość materiału dotyczącego różnic pokoleniowych i odniesienia ich do przestrzeni pacjenta i lekarza oraz ogólnej medycyny znajdziesz w materiale wideo zamieszczonym w górnej części artykułu.