Prosiła o pomoc w dwóch szpitalach, 31-letnia kobieta zmarła. “Mówili, że symuluje”
Ewelina Garczewska nie żyje. Cierpiała na rzadką chorobę, która nie należy do grupy schorzeń śmiertelnych. Niestety 31-latka szukając pomocy w dwóch placówkach ostatecznie zmarła w szpitalnym łóżku. Rodzina jest w szoku, a sprawa trafiła w ręce prokuratury.
Rodzina 31-letniej kobiety w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” wyjaśniła, że Ewelina otrzymała od swojego lekarza skierowanie do szpitala w trybie pilnym. W Bydgoszczy jest oddział zajmujący się leczeniem miastenii, stąd kobieta udała się tam po pomoc. Finał tej historii jest tragiczny, a sprawa trafiła w ręce prokuratury.
Pilne skierowanie do szpitala i czekanie w kolejce. “Nie przyjechała karetką”
6 maja do kaliskiego szpitala zgłosiła się 31-letnia Ewelina, uskarżając się na silne duszności. Kobieta leczyła się na miastenię i miała w ręku skierowanie do szpitala w trybie pilnym. Z relacji rodziny wynika jednak, że w placówce uznano, iż skoro dotarła o własnych siłach, to nie jest z nią tak źle.
- Ewelina usłyszała, że skoro nie przyjechała karetką i pod tlenem, to jej stan jest dobry i ma czekać na przyjęcie na oddział - wyjaśnia Monika Trzęsała, kuzynka zmarłej kobiety.
Z opublikowanych wiadomości przesłanych przez żyjącą jeszcze Ewelinę wynika, że kobieta przyjechała na SOR i czekała tam niemal cały dzień. A przez to, że trafiła tam w niedzielę i nie z pomocą karetki, to odesłano ją do domu, twierdząc, że placówka kolejnego dnia zadzwoni i poda termin przyjęcia na oddział.
Jak wskazała kuzynka kobiety, ta ostatecznie ze względu na złe samopoczucie uznała, że nie będzie dłużej czekać i poszuka pomocy gdzie indziej. Tak trafiła do szpitala w Koninie. Niestety i tutaj zderzyła się z problemami. Ojciec Eweliny w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” wskazuje, że w jego opinii lekarze zbagatelizowali problem.
- Nie zapoznali się dobrze z historią jej choroby i podawali leki, na które Ewelina źle reagowała, co zgłaszała personelowi szpitala. Gdy miała już bardzo silne duszności, podano jej tlen, a należało podłączyć do respiratora. To uratowałoby jej życie - uważa tata zmarłej 31-latki.
Z treści wpisu zamieszczonego w mediach społecznościowych przez wspomnianą już kuzynkę wynika, że pacjentkę podejrzewano o symulowanie objawów. Podawane leki nie pomagały, stan kobiety wciąż się pogarszał, a mimo to placówka rozważała wypisanie jej do domu. Ostatecznie 3 dni później, 9 maja kobieta zasłabła i doznając duszności zmarła w szpitalnym łóżku.
Ewelina Garczewska nie żyje. Sprawa w prokuraturze
Po tym tragicznym zdarzeniu rodzina zgłosiła sprawę do prokuratury. Bliscy wskazują, że ich zdaniem kobieta nie otrzymała należytej pomocy zgodnej z jej obecnym stanem zdrowia.
“Gazeta Wyborcza” skontaktowała się z placówką, w której zmarła Ewelina Garczewska. Niemniej dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie nie wyraziła zgody na rozmowę. Przesłała drogą mailową krótki komentarz, odsyłając redakcję do prokuratury.
- Po przyjęciu pacjentki na oddział neurologii, zgodnie z procedurami została zbadana przez lekarzy, którzy również zapoznali się z dokumentacją medyczną, dostarczoną przez pacjentkę. Obecnie, zgodnie z procedurami, trwa analiza zdarzenia, a sprawa jest badana przez Prokuraturę Rejonową w Koninie. Wyznaczeni pracownicy Szpitala pozostają w stałym kontakcie z prokuraturą - przekazała Krystyna Brzezińska, dyrektorka szpitala w Koninie.
Prokurator rejonowy potwierdził, że 10 maja wpłynęło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Wszczęto śledztwo. Jeśli przedstawione przez rodzinę zmarłej zarzuty się potwierdzą, personelowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Miastenia - co to takiego?
Miastenia to rzadka choroba nerwowo-mięśniowa o podłożu autoimmunologicznym. Niewłaściwa praca układu odpornościowego sprawia, że organizm zaczyna wytwarzać przeciwciała przeciwko różnym receptorom, które znajdują się pomiędzy mięśniem a nerwami.
Stąd u osób z miastenią działanie patologicznych przeciwciał prowadzi do niekontrolowanego skurczu mięśni. Miastenia objawia się głównie osłabieniem i męczliwością mięśni. Zatem postawienie właściwej diagnozy nieraz zajmuje dużo czasu.
Specjaliści podkreślają jednak, że choroba ta ma różne oblicza, stąd każdy pacjent wymaga indywidualnego podejścia. U niektórych osób może dojść do osłabienia tylko jednej grupy mięśniowej, a u innych zaś miastenia może obejmować różne partie, w tym także mięśnie odpowiadające za pracę układu oddechowego.
Odpowiednio dobrane leczenie pozwala jednak normalnie żyć pacjentom z miastenią i osiągać średnią długość życia taką samą jak inni ludzie. Groźnym powikłaniem miastenii jest tzw. przełom miasteniczny. Osłabione mięśnie oddechowe sprawiają, że pacjent zaczyna odczuwać silne duszności.
To z kolei prowadzi do ostrej niewydolności oddechowej. Polskie Towarzystwo Chorób Nerwowo-Mięśniowych wskazuje, że taki stan wymaga natychmiastowej intubacji i podłączenia pacjenta do respiratora.
Tego rodzaju powikłanie może nastąpić na skutek przyjmowania niektórych leków, czy być konsekwencją infekcji. Niemniej dzięki postępom w medycynie przełom miasteniczny jest rzadkim zjawiskiem i dotyczy ok. 5% chorych.