Pierwszy taki przeszczep w tej części Polski. "Ma już wyniki takie, jak zdrowy człowiek"
Gorzowscy lekarze uratowali kolejne życie. Pacjent chory na nowotwór krwi przeszedł udany autologiczny przeszczep komórek macierzystych. To pierwszy taki zabieg przeprowadzony w województwie lubuskim.
Choć nie obyło się bez emocji, zabieg się udał. Pacjent powoli wraca do pełni zdrowia, a w ciągu 6 miesięcy będzie mógł wrócić do pracy.
U mężczyzny zdiagnozowano nowotwór krwi
Do Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim trafił mężczyzna z placówki w Barlinku. 60-latek jest honorowym dawcą krwi. Dzięki badaniom przeprowadzonym do donacji dowiedział się, że ma anemię. Gdy wyniki badań nie poprawiały się, za namową żony postanowił udać się do szpitala.
Właśnie w Gorzowie Wlkp. pacjent dowiedział się, że choruje na nowotwór układu krwiotwórczego. - Chory trafił do nas pod koniec listopada ubiegłego roku w trybie pilnym. Zdiagnozowaliśmy u niego szpiczaka mnogiego - wyjaśniła dr hab. n. med., prof. UZ Katarzyna Brzeźniakiewicz-Janus, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Radioterapii Uniwersytetu Zielonogórskiego w gorzowskiej placówce.
Eksperci zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem dla chorego będzie autologiczny przeszczep komórek macierzystych. Mężczyzna zgodził się bez wahania na zaproponowane leczenie. - Wręcz ucieszył się, że będzie pierwszym pacjentem, u którego w województwie lubuskim, w gorzowskim szpitalu, zostanie przeprowadzony zabieg – czytamy na stronie szpitala.
Pierwszy taki przeszczep w woj. lubuskim
Przed przeszczepem mężczyzna musiał przejść intensywne leczenie. Do "zaleczenia" choroby wykorzystano chemioterapię, a gdy doszło do remisji, pobrano od pacjenta komórki macierzyste. Na dzień przed zabiegiem pacjent otrzymał lek, który miał zniszczyć jego szpik, by mógł przyjąć zdrowe komórki. Przeszczep pod kierownictwem prof. Brzeźniakiewicz-Janus odbył się 19 stycznia.
Lekarka nie ukrywa, że zabiegowi towarzyszyło wiele emocji i dodaje, że duże wsparcie jej zespół otrzymał od prof. dr hab. n. med. Wiesława Wiktora Jędrzejczaka, który jako pierwszy w Polsce przeprowadził przeszczep szpiku. - Wszystko poszło nad wyraz dobrze. Również dlatego, że pacjent był psychicznie dobrze nastawiony, był też w świetnej kondycji, bez chorób towarzyszących - tłumaczy prof. Katarzyna Brzeźniakiewicz-Janus.
- Wiemy, że zabieg się udał, kiedy po około 20 dniach komórki odrastają. Nasz pacjent potrzebował na to dwóch tygodni. Ma już wyniki zregenerowane, tak jak zdrowy człowiek – dodaje prof. Katarzyna Brzeźniakiewicz-Janus.
Przez najbliższe pół roku po przeszczepie, pacjent musi zachować środki ostrożności, by nie narażać się na infekcje. Potem będzie mógł wrócić do normalnego życia, w tym także do pracy.