Mama pięcioraczków z Podkarpacia zdradza: "Charlie miał dziurę w serduszku". Chłopiec jest już po operacji
O pięcioraczkach z Horyńca-Zdroju mówiła cała Polska. Niestety, krótko po narodzinach zmarł jeden z chłopców. Teraz mama całej gromadki ujawnia, że kolejne z dzieci ma poważne problemy zdrowotne.
Pięcioraczki przyszły na świat w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie 12 lutego 2023 r. Ich narodziny były nie lada wydarzeniem, ponieważ w Polsce takie porody zdarzają się niezwykle rzadko. Jeden z pięcioraczków nie przeżył, a teraz media obiegła informacja, że kolejne z dzieci ma poważne problemy ze zdrowiem.
"Charlie to nasz mały wojownik"
Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy to pięcioraczki z Podkarpacia, o których w lutym usłyszała cała Polska. Niestety, jeden z chłopców - Henry James – zmarł trzy dni po porodzie.
W marcu mama dzieci - pani Dominika - przeszła operację lewego kolana, a teraz przekazała wieści o stanie zdrowia jednego z chłopców. - Charlie to nasz mały wojownik, tak bardzo walczy z przeciwnościami losu – napisała na Instagramie.
- Urodził się malutki, o wiele za wcześnie (ale w terminie na pięcioraczki) i jak to jest z chłopcami wcześniakami, był bardzo slaby. Dziewczynki urodzone za wcześnie jakoś łatwiej sobie radzą (doświadczenie z parą bliźniaków z 33 tygodnia) – wyjaśniła.
Chłopiec miał poważne problemy z oddychaniem, przeszedł także zapalenie płuc.
W nowym wpisie pani Dominika podkreśliła również, że czas spędzony w szpitalu był niezwykle trudny dla niej jako rodzica, jednak jest wdzięczna personelowi szpitala.
- Ciągłe pikanie i alarmy maszyn wywołują dreszcze i strach o każdą sekundę. Jedyne, co koi moje serce, to widok pielęgniarek, które każdym dzieckiem opiekują się jak swoim, mówią do nich i nawet okazują miłość i troskę nam, matkom – tłumaczy.
Charlie potrzebował operacji
- Pewnego dnia pani doktor powiedziała, że Charlie walczy, ale nie wie, jak skończy się ta walka... To słowa, których nie życzę nikomu, bezradnie patrzysz na inkubator... – napisała szczerze pani Dominika.
Mama gromadki przyznała, że po tych słowach obawiała się spytać o cokolwiek. Dni mijały, a mały Charlie zdawał się mieć nieco lepiej. Niestety, ubiegły tydzień przyniósł smutne wieści.
Okazało się, że chłopiec potrzebuje operacji. - Gdy dzieci rodzą się za wcześnie, mają "dziurkę w sercu", która u dzieci urodzonych o czasie zamyka się sama, u niektórych wcześniaków można zamknąć farmakologicznie – podkreśliła mama chłopca.
Dziecko jest już po zabiegu, który odbył się bez komplikacji. - Na razie jest OK, być może dołączy do siostrzyczek już niedługo. Walczymy dalej – napisała pani Dominika.