Dramatyczna walka o życie we wrocławskim szpitalu. Ciężarna pacjentka spędziła 6 tygodni na OIOM
Dopiero po szczęściu tygodniach pozaustrojowego utlenowania krwi ECMO lekarzom udało się odłączyć ciężarną od aparatury. Mniej inwazyjne metody się nie sprawdziły, a zarówno życie pacjentki, jak i dziecka było zagrożone. To nie pierwszy tego typu przypadek we wrocławskim szpitalu.
Lekarze z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu uratowali życie ciężko chorej na COVID-19 ciężarnej pacjentce i jej dziecku. - Najbliższe dni spędzi ona w II Klinice Ginekologii i Położnictwa USK, ale liczy na to, że wkrótce wyjdzie do domu i tam będzie czekać na rozwiązanie – potwierdził szpital.
- Czuję się dobrze i cieszę się, że przeszłam na lżejszy oddział, że jest już po wszystkim. Mam nadzieję, że za parę dni stanę na nogi i pojadę do domu. Czeka tam na mnie rodzina i dwuletnia córeczka. A teraz będzie syn, urodzi się w czerwcu – powiedziała cytowana w komunikacie pacjentka, która opuściła OIOM. Kobieta niewiele pamięta z całego zdarzenia. Wspomina tylko przewiezienie ze szpitala. Kiedy lekarze toczyli dramatyczną walkę o jej życie, nie była niczego świadoma.
- 34-letnia kobieta w 19. tygodniu, zakażona SARS-CoV-2, trafiła do nas na początku stycznia ze szpitala w Legnicy. Przebywała tam krótko, ponieważ jej stan się szybko pogarszał. Kiedy przyjęliśmy ją na oddział, planowaliśmy wysokoprzepływową tlenoterapię, ale okazało się, że konieczna jest bardziej inwazyjna metoda ECMO (pozaustrojowe utlenowanie krwi) – wyjaśnił kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK prof. Waldemar Goździk.
Badania obrazowe przeprowadzone w krótkim czasie od wystąpienia infekcji wykazały, że płuca pacjentki były zajęte przez proces zapalny w 100 proc. Początkowo leczenie przebiegało standardowo, jednak po ok. trzech tygodniach pojawiły się poważne komplikacje np. zaburzenia krzepnięcia, które zwiększają ryzyko odklejenia łożyska. Lekarze nie mogli zapomnieć o ciąży, dlatego stan kobiety był monitorowany przez położników.
Niestety, kiedy udało się ustabilizować funkcje układu krzepnięcia, pojawił się inny problem. Doszło do rzadkiego powikłania, czyli małopłytkowości indukowanej terapią przeciwzakrzepową. Specjaliście podejrzewali także zatorowość płucną, jednak ostatecznie potwierdzono odmę. Co więcej, u kobiety stwierdzono także krwawienie do drzewa oskrzelowego, które wymagało bronchoskopii.
- Można powiedzieć, że tej pacjentce zdarzyły się wszystkie powikłania, jakie tylko mogły się zdarzyć. Tym większa jest radość naszego zespołu, że udało się szczęśliwie je pokonać, a stan pacjentki poprawił się na tyle, by móc ją przekazać pod opiekę ginekologów-położników – podkreślił prof. Goździk.
To nie pierwszy przypadek młodej kobiety w ciąży, której życie uratowali lekarze z USK. W listopadzie 2020 roku ginekolodzy we współpracy z anestezjologami Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu wykonali bezprecedensowy zabieg cesarskiego cięcia u ciężarnej cierpiącej na skrajną niewydolność oddechową, która także wymagała podłączenia do systemu pozaustrojowego utlenowania krwi ECMO. Dzięki działaniom służb medycznych na świat w 29. tygodniu ciąży przyszło zdrowe dziecko, które otrzymało 7 punktów w skali Apgar.
Polecany artykuł: