Koronawirusem zarażamy się w trakcie rozmowy? Nowe ustalenia

2020-04-28 8:58

Czy koronawirusem zarażamy się w trakcie rozmowy? Kropelki śliny, które wydostają się z ust w trakcie rozmowy mogą być głównym źródłem przenoszenia się koronawirusa - ostrzegają badacze z USA. Dodają zarazem, że noszenie maseczek znacząco może ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, co potwierdziły wstępne wyniki testów.

Koronawirusem zarażamy się w trakcie rozmowy? Nowe ustalenia
Autor: Getty Images

Wyniki badań przeprowadzonych przez zespół pod kierunkiem dr. Philipa Anfinruda z Narodowych Instytutów Zdrowia w Bethesda w USA zamieścił serwis MedRxiv podkreślając jednocześnie, że są to póki co wstępne raporty, które nie zostały jeszcze poświadczone przez recenzentów, dlatego nie powinny być one traktowane jako w pełni wiarygodne.

Samo badanie wydaje się być jednak interesujące, a jego wyniki - jeśli się potwierdzą - mogą zmienić sposób, w jaki do tej pory wielu ekspertów traktowało obowiązek noszenia maseczek przez osoby zdrowe.

Jak przypominają autorzy badania, z dotychczasowych doniesień naukowych wynika, że źródłem nawet 50-80 proc. nowych zakażeń mogą być osoby, które już są zarażone wirusem, ale nie mają (jeszcze bądź wcale) objawów.

Co więcej, u osób bez objawów miano cząstek wirusa (czyli liczba cząstek wirusa w jednostce objętości) może być w nosie i gardle tak samo wysokie, jak u pacjentów z objawami COVID-19. Również w ślinie osób bezobjawowych stwierdzano wysoki poziom cząstek SARS-CoV-2.

Dlatego emisja kropelek śliny podczas mowy (a nie kaszlu, który u osób bez objawów nie występuje) może być głównym źródłem przenoszenia wirusa, oceniają naukowcy. Wprawdzie są one mniejsze niż te, które są emitowane podczas kaszlu czy kichania, jednak wystarczająco duże, by przenosić różne mikroorganizmy chorobotwórcze, powodujące infekcje oddechowe (jak wirus odry, grypy, czy prątki gruźlicy). Ponadto, wiele badań wykazało, że podczas mowy wydalamy znacznie więcej kropelek, niż podczas kaszlu.

Zespół pod kierunkiem dr. Philipa Anfinruda z Narodowych Instytutów Zdrowia w Bethesda (USA) przeprowadził doświadczenie polegające na przepuszczaniu płaskiej wiązki laserowej przez pudełko (wolne od cząstek kurzu), do którego wnętrza mówiła osoba uczestnicząca w doświadczeniu. Umożliwiło to wykrywanie śliny podczas mowy.

Okazało się, że w ciągu 16,6 milisekundy osoba mówiąca emitowała 360 kropelek. Wymówienie krótkiego zdania „Bądź zdrów” (po angielsku „Stay healthy”) wiązało się z emisją tysięcy kropelek niewidocznych gołym okiem. A im głośniej mówiła dana osoba tym więcej kropelek emitowała.

Jak tłumaczą badacze, kropelki śliny emitowane podczas mowy mogą przenosić wirusa bezpośrednio – jeśli druga osoba wdycha kropelki pochodzące od osoby mówiącej, bądź drogą pośrednią - gdy spadną na powierzchnię, z której zostaną następnie przeniesione na śluzówki na dłoniach.

Naukowcy wykazali ponadto, że zwykła maska na twarz znacznie ograniczyła wydalanie kropelek śliny podczas mowy – żadne z wypowiadanych w masce słów nie powodowało widocznego wzrostu liczby kropelek w powietrzu wewnątrz pudełka.

Zdaniem autorów pracy te wstępne wyniki wymagają jeszcze weryfikacji, ale sugerują, że mowa może być faktycznie głównym źródłem transmisji koronawirusa. Dlatego mogą one pomóc podejmować właściwe decyzje dotyczące przeciwdziałania szerzenia się pandemii.

Jeśli kolejne badania potwierdzą, że kropelki emitowane podczas mowy są głównym źródłem transmisji SARS-CoV-2, to noszenie jakiejkolwiek zasłony ust w przestrzeni publicznej przez wszystkich, a także ścisłe przestrzeganie reguły dotyczącej zachowania dystansu między ludźmi i mycia rąk, mogą znacznie ograniczyć roznoszenie koronawirusa i pomóc kontrolować rozwój pandemii do czasu opracowania szczepionki przeciw SARS-CoV-2, podsumowują badacze.

Koronaporadnik Adama Federa "Będzie Dobrze" - Kwarantanna w luksusie
Sonda
Czy wygrywamy z koronawirusem?

Polecamy także:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki