Wyrzucane, skazane na naukę domową, zastraszane. Rodzice reagują na naszą publikację o autyzmie i ADHD

2025-08-14 21:36

Wciąż gorąco na profilu inicjatywy rodziców "Walczymy o zmiany". Wszystko za sprawą udostępnionej tam publikacji "Poradnika Zdrowie", dotyczącej niejasnych zasad dofinansowania edukacji dzieci z niepełnosprawnościami. Dwie autorki: mama dziecka z autyzmem i mama dziecka z ADHD, wskazują na patologie systemu. Co na to inni rodzice?

Wyrzucane, skazane na naukę domową, zastraszane. Rodzice reagują na naszą publikację o autyzmie i ADHD
Autor: GettyImages
  • Reakcje na naszą publikację o autyzmie i ADHD ujawniają kolejne patologie polskiego systemu edukacji.
  • Niejasne zasady finansowania dzieci z potrzebami w zakresie kształcenia specjalnego wywołują spory i podziały nawet wśród rodziców dzieci z niepełnosprawnościami.
  • Dlaczego system nie radzi sobie z wyzwaniami edukacji włączającej i cierpią na tym także dzieci neurotypowe?
Poradnik Zdrowie: Gadaj Zdrów, odc. 11 Autyzm

Spektrum autyzmu nawet milion, ADHD zero - o co chodzi?

Ponad 600 komentarzy pod udostępnionym artykułem z "Poradnika Zdrowia" dobitnie pokazuje, z jakimi problemami na co dzień mierzą się polskie dzieci z niepełnosprawnościami i ich rodzice w polskim systemie edukacji.

Głównym tematem artykułu były niezrozumiałe kwestie finansowe. Placówki edukacyjne otrzymują dodatkowe środki na dzieci nie w zależności od ich indywidualnych potrzeb, ale w oparciu o ich diagnozę uwzględnioną (lub nie) w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego.

Jakie są konkretne konsekwencje takiego rozwiązania? Największe środki przysługują dzieciom ze spektrum autyzmu. Nie ma znaczenia, czy dziecko jest wysoko czy niskofunkcjonujące, czy wymaga osobnego opiekuna, czy mówi lub komunikuje się w inny sposób, ma choroby współistniejące etc. Pieniądze są te same.

Nic zatem dziwnego, że nawet placówki specjalistyczne, zwykle niepubliczne (państwowych brakuje), pozbywają się dzieci z niepełnosprawnością intelektualną czy autyzmem atypowym (powiązanym z wadami genetycznymi), tych najbardziej doświadczonych przez los, preferując dzieci z zespołem Aspergera, niejednokrotnie bez problemu radzące sobie w większej grupie.

Dzieci wymagające szczególnego wsparcia, niedowidzące, na wózkach, z cukrzycą etc., są mniej chętnie widziane, bo na nie przysługują znacznie mniejsze pieniądze.

Dla dzieci z ADHD, nawet tych wymagających największego wsparcia, z chorobami współistniejącymi, system w ogóle nie przewidział dodatkowych środków. Ich jedyną nadzieją jest dopisana na siłę diagnoza "autyzm", którego przecież nie muszą mieć. Często jednak skazane są na izolację.

Jak tę przedszkolną i szkolną rzeczywistość widzą rodzice? Jest burza.

Szczucie na dzieci ze spektrum autyzmu?

W dyskusji pod postem głos zabrały głównie trzy grupy: rodzice dzieci z ADHD, dzieci w spektrum autyzmu i rodzice dzieci bez zaburzeń neurorozwojowych.

Pojedyncze wpisy pochodzą od osób sugerujących, że reprezentują system edukacji, rodziców, którzy bezpośrednio zetknęli się z oboma problemami (np. jedno ich dziecko ma zdiagnozowany zespół Aspergera, drugie ADHD) oraz rodziców dzieci z innymi zaburzeniami neurorozwojowymi, np. APD, czyli z zaburzeniami przetwarzania słuchowego.

Rodzice, którzy doświadczyli problemów wychowawczych u dziecka z ADHD i ze spektrum autyzmu, nie dość, że nie akceptują tego urzędniczego rozgraniczania, to jeszcze przekonują, ze w systemie edukacji to dziecko z ADHD miało większe trudności niż to z zespołem Aspergera. Może dlatego, że było gorzej zaopiekowane...

Rodzice dzieci w spektrum autyzmu zarzucają opiekunom dzieci z ADHD, że uprawiają "szczucie na ich dzieci" zamiast "uderzać w system", chociaż te zarzuty nie mają odzwierciedlenia w faktach.

Nikt przecież nie mówi, że dzieciom z autyzmem nie należy się wsparcie. Problem polega na tym, że w sztuczny sposób uczyniono ze spektrum autyzmu problem większy niż inne, co zresztą uderza w dzieci niskofunkcjonujące czy z chorobami współistniejącymi wrzucone do jednego worka z innymi.

Szczerze? To ten "milion" to kropla w morzu potrzeb. (...) Proponowałbym przyjrzeć się systemowi, a nie uderzać w równie dyskryminowaną grupę dzieciaków

- zwraca uwagę pan Artur. Inny rodzic zwraca uwagę, że 7 tysięcy miesięcznie dofinansowania dla placówki w jego gminie (stawki są różne) dla dziecka ze spektrum autyzmu ledwo wystarcza na nauczyciela wspomagającego, a szkoła zapewniła też psychologa, biofeedback, zajęcia z kluczowych przedmiotów w grupie kilkuosobowej

I tu wszyscy się zgadzamy - kiedy wsparcie faktycznie jest wydatkowane na dziecko, to nie jest wcale tak dużo. Jeśli jednak na dziecko z ADHD, które potrzebuje podobnego wsparcia, nie ma nic, często wylatuje ono poza system.

Niektórzy rodzice nie zgadzają się też z tezą, że diagnozę: zespół Aspergera czasem można uzyskać w sposób budzący wątpliwości. Tymczasem o nieprawidłowościach i nadużyciach mówi nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Ważne świadczenia - sprawdź, komu przysługują

Wszystkim równo?

Pani Anna jest zaniepokojona, że "do walk dochodzi już w samym środowisku rodziców dzieci niepełnosprawnych. Komu się należy, komu nie. Komu więcej, komu miej. Nie powinno tak być - skoro dziecko ma orzeczenie tzn. potrzebuje wsparcia, terapii, rehabilitacji, specjalnej opieki itd., więc pieniądze powinny za tym iść takie same dla wszystkich".

To, że jedno dziecko jest leżące i bez kontaktu, nie znaczy że to kontaktowe i biegające mniejszego wsparcia potrzebuje i uwagi. Innego na pewno, ale nie mniejszego.

Jej pomysł nie spodobał się raczej rodzicom. Oczywiście, jest pełna zgoda, że dzieci inteligentne i samodzielne ruchowo mogą wymagać szczególnego wsparcia, by rozwijać skrzydła i wykorzystać swój potencjał. Ale "wszystkim równo" już nie sprawdza się w autyzmie. Decydować muszą realnie stwierdzone potrzeby i uczciwie wycenione.

Poradnik Zdrowie Google News

ADHD, czyli po prostu niegrzeczne?

Rodzice dzieci z ADHD zwracają uwagę, że ich problemem jest nie tylko brak wsparcia finansowego, ale w ogóle postrzegania zaburzenia.

W szkole traktują nasze dzieci jako niegrzeczne i niewychowane. To oznacza w praktyce podwójne karanie dziecka. Takie to wychowawcze i na czasie

- skarży się jedna z mam, a kolejna dodaje:

To też znęcanie się nad rodzicami, czyli dokładanie nam dodatkowego stresu, zamiast udzielenia pomocy.

Rodzice uważają, że dzieci są bardzo pokrzywdzone, bo brak wsparcia, a w dodatku wciąż pokutuje podejście, że "nie ma czegoś takiego jak ADHD", to mają być jedynie błędy wychowawcze.

Nie brakuje przykładów usuwania dzieci z placówek, grożenia im policją, przemocy ze strony rówieśników przy cichej akceptacji opiekunów. Dotyczy to zresztą także dzieci z autyzmem.

Edukacja włączająca - krzywda dla neurotypowych?

Skargi rodziców dzieci z problemami nie spotkały się tak do końca ze zrozumieniem opiekunów uczniów rozwijających się prawidłowo:

To czasem to działa w dwie strony. Dawno w klasie mojego dziecka był chłopiec - nie wiem, jakie miał orzeczenie, ale był po prostu niebezpieczny. Jednej dziewczynce złamał rękę, rzucał krzesłami i różnymi przedmiotami, rozwalił głowę jednemu dzieciakowi, rzucając w niego kamieniem. Wyrażał się ordynarnie. Dlaczego jedno dziecko ma terroryzować całą klasę? Bo ma papierek? A co z rodzicami innych dzieci? Mają pozwolić na krzywdzenie swoich dzieci?

Ten głos akurat nie wzbudził kontrowersji. Rodzice zgodnie przyznali, że to nie miało prawa się zdarzyć, a system i nauczyciele jest nieprzygotowany na takie sytuacje:

To nie rodzice wymyślili edukację włączającą bez przeszkolenia kadry, bez zmniejszenia uczniów w klasie, bez odpowiednich zasobów kadrowych i lokalowych. Oszczędność na potrzebach uczniów to wymysł Ministerstwa Edukacji Narodowej

- tłumaczy przedstawiciel inicjatywy "Walczymy o zmiany".

"Żadne orzeczenie nie pomoże przy niekompetencji"

Głosem, który dobitnie obrazuje problemy polskiej szkoły w kontekście problemów neurorozwojowych dzieci, jest ten pani Krystyny:

Większość komentujących pisze o wsparciu finansowym. Mam wnuka który ma ADHD i zespół Aspergera, ma orzeczenie o kształceniu specjalnym, 2 lata uczęszczał do klasy integracyjnej, miał też nauczyciela wspomagającego.

Dwa lata walczyłam razem z mamą dziecka, aby uczęszczał na zajęcia w zespole klasowym. Niestety, nauczyciele nie są przygotowani do pracy z takimi dziećmi. Od pierwszych dni edukacji w szkole byłyśmy pod presją Dyrekcji i nauczycieli szkoły, by dziecko realizowało obowiązek szkolny w formie indywidualnego nauczania.

Po dwóch latach nauki w zespole klasowym uległyśmy presji pedagogów, którzy nie rozumieją dzieci z zaburzeniami, na siłę chcą je "naprawić". To oni przyczynili się do tego, że szkoła dla dziecka stała się źródłem złych emocji i agresji.

Od 3 klasy szkoły podstawowej dziecko rozpoczyna edukację w formie indywidualnego nauczania, która nie zapewnia dziecku społecznego rozwoju, a ograniczona ilość zajęć do 6 godz. w tygodniu nie zapewnia równych szans edukacyjnych z dziećmi zdrowymi.

Oto cała prawda o pomocy dzieciom z orzeczeniem

- podsumowuje kobieta.

A co na to sam system?

Inicjatywa "Walczymy o zmiany" dostała odpowiedź z Kancelarii Premiera. Po długim weekendzie wracamy do tematu. Będziecie zaskoczeni. A może i nie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki