Wszystko zaczęło się dość niewinnie. 40-letni mężczyzna z Niemiec wykrył na nosie małą, czerwoną plamkę. Podczas wizyty lekarz uspokoił go, że nie ma, czym się martwić. Twierdził, że wykwit jest konsekwencją oparzenia słonecznego i nadmiernego opalania.
Z upływem dni ta zmiana znacznie się powiększyła, a później stała się czarna. Mało tego, na jego ciele pojawiły się również zaczerwienione i bolesne owrzodzenia wypełnione ropą. Najwięcej było ich w okolicy ust i penisa, jak poinformował serwis New York Post, który powołał się na magazyn "Infection". Nie podano imienia i nazwiska mężczyzny do publicznej wiadomości.
Zdiagnozowano u niego małpią ospę i nie tylko
40-latek trafił do szpitala. Lekarze wykonali mu kilka badań, które potwierdziły ich przypuszczenia. Okazało się, że 40-latek zaraził się wirusem małpiej ospy (ang. monkeypox). Przypisano mu leki przeciwwirusowe, a w czasie hospitalizacji wyszło jeszcze na jaw, że mężczyzna ma kiłę oraz HIV. Pacjent nie był nawet tego świadomy. Mówił, że nigdy wcześniej nawet nie przechodził badań pod kątem chorób przenoszonych drogą płciową. Przez to, że kiła została późno wykryta, to rozprzestrzeniła się szybko, siejąc spustoszenie w organizmie. Natomiast zakażenie wirusem HIV przyczyniło się do rozwoju AIDS, co osłabiło odporność organizmu mężczyzny.
40-latek stosował te leki przeciwwirusowe, które wysuszyły rany. Nastąpiła jednak subtelna poprawa. Obrzęk na nosie jedynie trochę się zmniejszył. W opinii lekarzy pacjent miał obniżoną odporność, co w połączeniu z małpią ospą wywołało martwicę.
Nie wiadomo, jaki jest obecny stan zdrowia pacjenta. Autorzy artykułu nie podali żadnej informacji.
Jak podaje portal New York Post, od 20 maja 2022 w Niemczech potwierdzono 3186 przypadków małpiej ospy. Łącznie na całym świecie zidentyfikowano 40 tys. przypadków tej choroby, w tym 12 689 tys. w Stanach Zjednoczonych i 5 719 w Hiszpanii.