"Nienawidzę siebie za to". Przez 13 lat nie miała czasu, by iść na badania. Teraz walczy z rakiem
Brytyjka Eshter Hodges latami unikała lekarzy jak ognia. Jej wymówką zawsze była praca. Pewnego wieczoru doznała krwotoku z dróg rodnych. Trafiła natychmiast do szpitala. Diagnoza była jednoznaczna i bezlitosna. - Żałuję teraz, że nie zadbałam o swoje zdrowie i nie poświęciłam czasu na badania – wyznała w jednym z wywiadów.
49-letnia Esther Hodges, pochodząca z Londynu, pracowała na dwóch etatach, aby zapewnić swoim dzieciom godziwy byt. Przez 13 lat szerokim łukiem unikała gabinetów ginekologicznych. W tamtym okresie praca była dla niej ważniejsza niż własne zdrowie.
Ponad 10 lat nie chodziła do ginekologa
Pewnego wieczoru pod koniec 2021 roku kobieta postanowiła się trochę rozerwać i poszła z koleżankami do klubu. W trakcie imprezy Esther nagle źle się poczuła. Będąc w toalecie, zauważyła, że krwawi z dróg rodnych. Później zaczęła odczuwać silny ból pleców. - Czułam się tak, jakbym rodziła. Doszło do tego, że tarzałam się po podłodze, by sobie jakoś ulżyć – mówiła 49-latka w rozmowie z brytyjskim portalem The Sun.
Jej znajomi wezwali karetkę. Esther trafiła do szpitala, gdzie wykonano jej szereg badań. Niestety, diagnoza była najgorsza z najgorszych: rak szyjki macicy II stopniu zaawansowania. Ten złośliwy nowotwór dotyka co roku około pół miliona kobiet na całym świecie.
- Nienawidzę siebie za to, że ciągle odkładałam wizyty u lekarza. Żałuję teraz, że nie zadbałam o swoje zdrowie i nie poświęciłam chociażby 20 minut na badania. Muszę z tym żyć do końca moich dni – wyznała.
Żałuje, że zaniedbała cytologię
Kobieta przeszła leczenie onkologiczne. W sumie 12 cykli chemioterapii i 25 rund radioterapii. We wrześniu 2022 roku 49-latka miała badania kontrolne. Lekarze przekazali jej, że rak rozprzestrzenił się na płuca. – Wiem, że ta choroba nigdy nie zniknie i w pewnym momencie mnie zabije – dodała. Mimo tego Esther walczy dzielnie z chorobą.
Jak dodała, serce jej pęka, jak widzi swoich bliskich. Nie tylko sobie sprawiła ogrom bólu, strachu i cierpienia, ale także rodzinie. 49-latka nie może też pogodzić się z myślą, że nie zobaczy, jak dorastają jej wnuki.
- Nie wiem, ile czasu mi jeszcze zostało. Teraz każdą wolną chwilę spędzam z bliskimi i kolekcjonuję wyjątkowe wspomnienia – powiedziała Esther. Zwróciła się także z apelem do innych kobiet, by regularnie wykonywały badanie cytologiczne. Pozwala ono wcześniej wykryć stanów przednowotworowych lub nowotworowych - gdy nie dają one jeszcze żadnych symptomów.
- Myślisz, że ciebie to nie spotka, ale może. Jestem tego najlepszym przykładem - podsumowała Esther.