Lekarze mówili jej, że kołatanie serca to objaw lęku. Okazało się, że jest bliska śmierci

2023-01-31 12:07

Jade Cooke trzykrotnie usłyszała, że za jej zdrowotnymi problemami stoi lęk. Choć lekarze zignorowali niepokojące objawy w postaci kołatania serca i problemów z oddychaniem, kobieta nie dała za wygraną. Kiedy w końcu poznała swoją diagnozę, była w szoku.

Myśleli, że kołatanie serca to objaw lęku. Okazało się, że jest bliska śmierci
Autor: Getty Images Myśleli, że kołatanie serca to objaw lęku. Okazało się, że jest bliska śmierci

35-latka uwielbiała jogę i trenowała ją pięć razy w tygodniu. Ćwiczenia musiała przerwać, kiedy zaczęła zauważać u siebie niepokojące objawy. Chodzi o kołatanie serca i problemy z oddychaniem, które dostrzegła na początku 2019 r.

Lekarze zignorowali objawy choroby serca

Cooke uznała, że nowe symptomy należy skonsultować ze specjalistą. W sumie trzykrotnie spotykała się z lekarzami pierwszego kontaktu. Zawsze słyszała od nich, że problemy z sercem to wynik lęku i niepokoju. Za namową matki, Jade postanowiła wykonać rentgen klatki piersiowej.

Badanie ujawniło, że serce kobiety jest powiększone, a już w marcu 2019 r. Brytyjka wiedziała, co jej dolega. Zdiagnozowano u niej kardiomiopatię rozstrzeniową. Schorzenie powoduje rozszerzenie jam narządu, przez co pompowanie krwi do reszty ciała jest utrudnione. Oznacza to, że serce Jade nie pracowało prawidłowo.

Cooke wyjaśnia, że w tamtym okresie serce pompowało krew na poziomie zaledwie 11 proc. Niestety, przez schorzenie musiała na siebie uważać i się nie przemęczać, ponieważ to mogło odbić się negatywnie na jej zdrowiu psychicznym. Kobieta przyznała, że jej życie całkowicie się zmieniło, a akceptacja tych zmian nie była łatwa. - Ciągle zadawałam sobie pytanie, czy życie jeszcze kiedyś będzie takie samo – wspomina 35-latka.

Poradnik zdrowie: Kiedy iść do kardiologa?

Potrzebowała kilku operacji

Jade przyznała, że w grudniu 2018 roku, a więc przed pojawieniem się pierwszych objawów choroby serca, zaatakował ją grypopodobny wirus, który doprowadził do zatrzymania akcji serca. Prawie rok później kobieta musiała przejść operację, podczas której wszczepiono jej kardiowerter-defibrylator oraz rozrusznik serca, aby mogła żyć.

- Nigdy nie sądziłam, że ktoś w moim wieku i na podobnym poziomie sprawności może mieć chorobę serca, ale prawda jest taka, że może dotknąć każdego w dowolnym momencie – dodała. Po zabiegu przyszła pora na rekonwalescencję. Nie było łatwo, ponieważ trudności sprawiały jej podstawowe czynności takie jak mycie włosów.

W styczniu 2020 r. Jade przeszła kolejny zabieg, dzięki któremu udało się uregulować pracę narządu. Kobieta czuje się dobrze, a swoje doświadczenia chce wykorzystać, by zwiększać świadomość o korzyściach płynących z jogi, która w jej przypadku – przyspieszyła powrót do zdrowia.

- Chcę też, aby inne młode kobiety z chorobą serca wiedziały, że nie są same – dodała.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki