Biorezonans, wlewy witaminowe, a nawet zdalne terapie. Prawie połowa Polaków wierzy, że rząd i big pharma ukrywają lek na raka
O tym, że mamy problem z szarlatanami, którzy oferują rzekome leczenie, wiadomo nie od dziś. To właśnie w tym celu trwają prace nad „lex szarlatan” – czyli regulacjami legislacyjnymi, które miałyby ukrócić działania, które są na szkodę pacjentów – i dają zysk oszustom. Wokół lex szarlatan narosło już sporo niedomówień – w sieci pojawia się – jakżeby inaczej! – dezinformacja, że jakoby lex szarlatan wiązać się będzie z zakazem picia ziół, także tych dostępnych w aptekach. Nie o to chodzi. A o co? Wyjaśniamy.

Lex szarlatan z uwagami zgłoszonymi do projektu
Na razie do projektu lex szarlatan zgłoszono 4 tysiące uwag. Tak – aż cztery tysiące. Z nich, za merytoryczne uznano kilkadziesiąt – i te będą uwzględnione w dalszych pracach.
Podczas Letniej Akademii Onkologii podkreślono znaczenie nowych przepisów, które mają za zadanie pomóc w wyeliminowaniu pseudoterapii i szarlatanów, działających na szkodę pacjentów.
91 podmiotów z szarlatanami i 70 pseudometod
Czy rzeczywiście „lex szarlatan” to palący problem? Jak podał Dr Adrian Perdyan z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed) podczas Letniej Akademii Onkologii:
- Już 5 lat temu zidentyfikowano 91 podmiotów, które oferowały pseudoterapie
- Łącznie proponowano 70 metod
- Wśród metod były 52 metody nielekowe
- W większości podmiotów jest jedna pseudometoda (opcjonalnie kilka)
- Jeden z podmiotów proponował aż 13 „rozwiązań”
- Łącznie proponowane pseudoterapie miały działać w 109 jednostkach chorobowych – najczęściej w chorobach onkologicznych i reumatologicznych
- Wśród wlewów witaminowych niepodzielnie królują wlewy z witaminy C
- Niektóre metody rzekomo działają nawet zdalnie, np. biorezonans – pacjenci otrzymywali wysyłane pocztą elektrody.
Problem stanowi nie tylko obecność tych podmiotów w przestrzeni publicznej, ale fakt, że budzą zainteresowanie klientów i pacjentów.
Dlaczego pacjenci cenią szarlatanów? To wina systemu
Wynika to – jak zwracają uwagę specjaliści – także z błędów systemowych: nieraz do lekarza czeka się długo – za długo.
A gdy już dojdzie do wyczekiwanej wizyty, opieka medyczna nie zawsze spełnia oczekiwania: bywa, że lekarz ma mało czasu lub w odczuciu pacjenta, nie wyjaśnia w wystarczający sposób wszystkich wątpliwości i zawiłości związanych z chorobą.
To dlaczego pacjenci szukają i korzystają z pseudoterapii. Jakub Kosikowski, rezydent onkologii i rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej wyjaśnił:
– Starają się uzyskać uwagę poza systemem. Część idzie do lekarza prywatnie, płacąc za jego czas i uważność, część trafia właśnie do podmiotów oferujących pseudoterapie.
Terapie, które oferują szarlatani, nie tylko w najlepszym razie nie pomagają, a w najgorszym szkodzą, także dlatego, że opóźniają podejmowanie profesjonalnego leczenia.
Dodatkowym minusem „medycyny alternatywnej” są bardzo realne, drenujące kieszeń ceny. Przykłady? Dla pacjentów onkologicznych proponuje się hipertermię, w cenie od ok. 550 do 1500 zł.
Polecany artykuł:
Wlewy witaminowe to koszt od 200 zł w górę, biorezonans, który zyskał ostatnio zaskakującą popularność, chociaż nie ma żadnego naukowego uzasadnienia – ok. 250 zł.
Polacy myślą, że koncerny farmaceutyczne i lekarze ukrywają lek na raka
Polacy wierzą, że koncerny farmaceutyczne i lekarze kłamią. W sieci krążą hasła w stylu „pacjent wyleczony to pacjent stracony”.
Zgodnie z wynikami badań Eurobarometru aż 40 proc. Polaków żywi przekonanie, że istnieje lek na raka, który jest ukrywany przez lekarzy, rządy, tzw. big pharmę.
50 proc. twierdzi, że wirusy służą kontrolowaniu obywateli. Także 50 proc. Polaków uważa, że wirusy można leczyć antybiotykami.
7 wspomagaczy nastroju, które nic nie kosztują
Jerzy Zięba twierdzi, że glejaka łatwo leczyć
Daleko nie trzeba szukać – Jerzy Zięba, inżynier, który został już prawomocnie skazany m.in. za znieważanie lekarzy, na swoim profilu zamieścił niedawno wpis, że - cytuję - "glejak jest najłatwiejszym do leczenia nowotworem".
Tymczasem medycyna wskazuje, że glejaki to złośliwe nowotwory mózgu, które charakteryzują się różnym stopniem agresywności. Szanse na wyleczenie zależą przede wszystkim od typu glejaka, jego lokalizacji, wielkości oraz stopnia zaawansowania w momencie diagnozy.
Najbardziej agresywny glejak, zwany glejakiem wielopostaciowym (glioblastoma multiforme), ma niestety niską przeżywalność — mediana przeżycia wynosi około 12-18 miesięcy mimo intensywnego leczenia.
Szanse na całkowite wyleczenie są bardzo ograniczone, ale nowoczesne metody terapii, takie jak chirurgia, radioterapia i chemioterapia, mogą znacznie wydłużyć czas przeżycia i poprawić jego jakość.
W przypadku mniej złośliwych glejaków, zwłaszcza gdy wykryte są wcześnie, rokowania są lepsze — możliwe jest nawet wieloletnie przeżycie, a w niektórych sytuacjach także całkowite wyleczenie.
Kluczowe jest szybkie rozpoznanie i wdrożenie leczenia, a także indywidualne podejście wielospecjalistycznego zespołu medycznego.

I choć pod postem są krytyczne uwagi, to zarazem 800 osób wyraziło swoje poparcie lajkiem lub serduszkiem. Jest to powielenie kwietniowego posta – wtedy pozytywnych reakcji było jeszcze więcej, ponad 1,1 tys.
Osoby chore szukają u szarlatanów nadziei
Na szczęście nie brakuje też racjonalnych głosów, m.in. pytań, gdzie są osoby wyleczone, jeśli terapia miałaby działać. W odpowiedzi pojawiają się opowieści o „kuzynie brata sasiąda znajomej”, który rzekomo wyzdrowiał, ale nigdy nie ma konkretów.
Jednak osoby w desperacji mogą chwytać nawet taką wątpliwą nadzieję. Dlatego potrzeba jest nie tylko zmiana prawa, pomagająca ukrócić działania szarlatanów, ale również zmiana systemu, w którym pacjent poczuje się dobrze zaopiekowany, informowany, zadbany, dzięki czemu będzie ufał wiedzy medycznej, a nie szukał przypadkowych terapii, które z medycyną nie mają nic wspólnego, za to mogą realnie szkodzić zdrowiu, życiu i finansom pacjenta.