Myślał, że źle się czuje, bo pije za dużo kawy. Prawda okazała się o wiele gorsza
Brytyjczyk Steve Biggin cierpiał na bóle głowy i nietypowe zaburzenia widzenia, które przypisywał złej diecie. Sam nawet stwierdził, że nadmiar spożywanej kawy mógł przyczynić do wystąpienia tych dolegliwości. Okazało się jednak, że tak objawiał się guz.
Nie można bagatelizować nawet niepozornych objawów, jakie wysyła organizm. W innym przypadku diagnoza może przyjść za późno, a w tym czasie choroba może wywołać nieodwracalne szkody. Swoją historię postanowił opowiedzieć ku przestrodze, ojciec trójki pełnoletnich dzieci, 51-letni Steve Biggin z Wielkiej Brytanii.
Złe samopoczucie przypisał złej diecie
Niespełna dwa lata temu mężczyzna uskarżał się na silne bóle głowy i nietypowe zaburzenia widzenia. Czasami też pojawiały się u niego drgawki. Jak opisał Steve, "napady były dziwnym doświadczeniem, tak jakby był poza ciałem i patrzył oczami innej osoby". – Nie sprawiały, że leżałem na podłodze, wciąż mogłem się normalnie komunikować, po prostu czułem się jakoś dziwnie – wyznał w rozmowie dla brytyjskiego portalu independent.co.uk.
Przez długi czas Steve lekceważył te dolegliwości. Nie poszedł nawet do lekarza, by się zbadać. Zrzucił swoje złe samopoczucie na karb nieodpowiedniej diety. Przyznał też, że w ciągu dnia bardzo często sięgał po kawę. Był więc święcie przekonany, że negatywny wpływ na jego stan zdrowia miał nadmiar spożywanej kofeiny. – Byłem typowym facetem i trochę to zlekceważyłem – dodał.
Usłyszał szokującą diagnozę
Pewnego dnia wystąpił u 51-latka silny i rozsadzający ból głowy. Atak trwał siedem minut i był trudny do zniesienia. Gdy już odpuścił, Steve pojechał natychmiast do szpitala. Wyniki szczegółowych badań ujawniły, że ma guza mózgu. Lekarze podjęli decyzję o operacji w trybie pilnym.
Początkowo Steve nie chciał podzielić się informacją o diagnozie ze swoją rodziną. Jak sam stwierdził, zabrakło mu odwagi. Dopiero przekazał bliskim druzgocące wieści, gdy odwiedzili go w szpitalu.
51-latek przeszedł pomyślnie leczenie chirurgiczne. Operacja zakończyła się sukcesem. Lekarze wycięli 99,9 proc. guza. Następnie musiał poddać się 6-tygodniowej radioterapii, a przez kolejne 12 tygodni przyjmował chemioterapię.
Jazda na rowerze pomogła mu pokonać chorobę
Steve wygrał walkę z chorobą – jak sam podkreślił – dzięki ogromnej determinacji i aktywności fizycznej. Jak najwięcej wolnego czasu spędzał na rowerze, co wzmocniło jego organizm i wprawiało w dobry nastrój.
- Moja kondycja odegrała ogromną rolę. Jazda na rowerze pomogła mi przetrać najtrudniejsze chwile i myślę, że pomogła mi też dojść do siebie po operacji zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie – mówił 51-latek.
W marcu br. Steve zakończył terapię. Nie tylko on odetchnął z ulgą, ale także jego bliscy. Obecnie jest pod stałą opieką lekarzy – co jakiś musi stawiać się na kontrolne wizyty lekarskie. Zaznaczył, że ma bardzo silną wolę, ale jazda na rowerze uczyniła go jeszcze silniejszym. Pod koniec czerwca planuje się wybrać na wyprawę rowerową i przejechać z Morecambe w hrabstwie Lancaster wzdłuż wybrzeża 220 km.