Jego twarz spłonęła w wypadku. Dziś jest nie do poznania
W lipcu 2018 roku Joseph DiMeo uległ tragicznemu wypadkowi samochodowemu. Miał poparzone 80 proc. ciała i jego rokowania były bardzo złe. Lekarze przeszczepili mu twarz i ręce od dwa razy starszego dawcy. Operacja ta zmieniła jego życie raz na zawsze. Tak dziś wygląda.
Młody Amerykanin Joseph DiMeo zapamięta ten lipcowy dzień do końca życia. 24-letni wówczas mężczyzna pracował jako tester produktów w fabryce. Gdy wracał nad ranem z nocnej zmiany, nagle zasnął nad kierownicą. Stracił panowanie nad pojazdem i wjechał gwałtownie w słup energetyczny. Moc uderzenia była tak ogromna, że samochód odbił się od tej konstrukcji, kilkukrotnie koziołkował, a potem stanął w ogniu.
Tragiczny wypadek. Jego ciało było poparzone w 80 proc.
24-latek został uwięziony w płonącym aucie. Nie mógł się z niego wydostać. Anonimowy świadek, który widział wypadek, wezwał natychmiast pomoc, a później wyciągnął Josepha z pojazdu. Gdy przyjechały służby na miejsce zdarzenia, zaczęła się dramatyczna walka o życie 24-latka. Doznał on oparzeń trzeciego stopnia, które pokrywały aż 80 proc. jego ciała. Najbardziej ucierpiały ręce i twarz.
Stan mężczyzny był bardzo ciężki. Przez trzy i pół miesiąca pozostawał w stanie śpiączki farmakologicznej. Według lekarzy miał niewielkie szanse na przeżycie. Udało się jednak ustabilizować jego funkcje życiowe. Spędził jeszcze trochę czasu na w szpitalu, a później został wypisany do domu.
Tragiczny wypadek sprawił, że w jednej chwili zawalił się cały świat 24-latka. Okaleczony mężczyzna wstydził się pokazywać publicznie i przez dwa lata nie wychodził z domu. Jeden telefon wszystko zmienił. Pewnego dnia w 2020 roku chirurg Eduardo Rodriguez odezwał się do mężczyzny z propozycją operacji. Wyjaśnił mu, że może przejść przeszczep twarzy i dwóch dłoni. Jego dawcą miałby być 47-letni mężczyzna, prawie dwa razy starszy od Josepha.
Przeszczepili mu twarz od 47-letniego dawcy
Amerykanin uznał, że los daje mu szanse na nowe życie i zgodził się na pionierski zabieg. Jako pierwszy pacjent na świecie przeszedł udany podwójny przeszczep dłoni i twarzy, który trwał 20 godzin w asyście 80 lekarzy. Joseph DiMeo może teraz prowadzić normalne życie i jest bardzo wdzięczny lekarzom za to, że tak walczyli o jego życie. Chętnie pokazuje kulisy swojej codzienności w mediach społecznościowych.
- Wiele osób mi kibicuje i jest ze mnie dumna, ale nie wszyscy. Często nazywają mnie Laleczką Chucky, jestem trollowany, ale mi to nie przeszkadza - wyznał w wywiadzie dla portalu Daily Star. Jak dodał, lubi żartować na temat swojego nowego wyglądu, a te docinki i kąśliwe uwagi bardziej dotykają jego bliskich, szczególnie jego dziewczynę i mamę.