Gizela Jagielska odchodzi ze szpitala w Oleśnicy. „To nie była moja decyzja”

2025-12-11 14:22

Szpital w Oleśnicy nie przedłużył kontraktu Gizeli Jagielskiej – specjalistce położnictwa i ginekologii. Lekarka znana m.in. ze sprawy legalnej aborcji w 36. tygodniu ciąży po 10 latach pracy odchodzi w atmosferze napięcia i niedomówień. Sprawa wzbudza kontrowersje, a sama lekarka nie ukrywa zaniepokojenia.

Gabinet ginekologiczny z niebieskim fotelem zabiegowym i kolposkopem. W prawym górnym rogu okrągłe zdjęcie dr Gizeli Jagielskiej, specjalistki położnictwa i ginekologii, której odejście ze szpitala w Oleśnicy wywołało kontrowersje, o czym przeczytasz na Poradnik Zdrowie.

i

Autor: Getty Image / Screen tvn24.pl Gabinet ginekologiczny z niebieskim fotelem zabiegowym i kolposkopem. W prawym górnym rogu okrągłe zdjęcie dr Gizeli Jagielskiej, specjalistki położnictwa i ginekologii, której odejście ze szpitala w Oleśnicy wywołało kontrowersje, o czym przeczytasz na Poradnik Zdrowie.

Dr Gizela Jagielska przez 10 lat kierowała oddziałem położniczym w szpitalu w Oleśnicy, który tworzyła od podstaw. Jej nazwisko stało się szeroko znane w 2024 roku po przeprowadzeniu legalnej terminacji ciąży w 36. tygodniu, na podstawie przesłanek medycznych. Sprawa wzbudziła ogromne kontrowersje i była przedmiotem postępowania prokuratury, które ostatecznie zostało umorzone – śledczy nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Niedawno lekarka poinformowała o tym, że od stycznia nie będzie już pracować w oleśnickim szpitalu. Jej odejście, a także nieprzedłużenie kontraktu jej mężowi, wywołały falę pytań i spekulacji.

Otyłość - choroba, nie wybór. Debata poradnikzdrowie.pl

Odejście Gizeli Jagielskiej ze szpitala w Oleśnicy

Gizela Jagielska, specjalistka położnictwa, ginekologii i medycyny matczyno-płodowej, od stycznia 2026 roku nie będzie już pracować w Powiatowym Zespole Szpitali w Oleśnicy. Informację o zakończeniu współpracy przekazała publicznie: „Po 10 latach budowania od zera oddziału położniczego w Oleśnicy nie spotkacie mnie już w nim od 1 stycznia. Nie jest to moja decyzja, bo gdyby była moja, to kontynuowałabym to, co robię” – mówiła w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. W rozmowie z TOK FM ujawniła, że o decyzji dowiedziała się telefonicznie: „Zadzwoniła do mnie pracownica działu kontraktów i mnie o tym poinformowała”.

Konkursy w szpitalu i decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu

W wywiadzie dla TOK FM Gizela Jagielska przyznała, że początkowo uważała, iż przyczyną odejścia był konflikt personalny. „Na początku myślałam, że padłam ofiarą brzydkiego zagrania koleżanki i kolegi. Ale im dłużej przypatruję się tej sprawie z boku, tym bardziej mam wrażenie, że może polityka miała tutaj znaczenie”. Jej wątpliwości budzi również tryb przeprowadzania konkursów na stanowiska w szpitalu. „Konkursów zostało rozpisanych kilka. Na moje pytanie – już po ich rozstrzygnięciu – czy nie będziemy negocjować, skoro zawsze były negocjacje, otrzymałam odpowiedź: 'Nie można odwołać takiego konkursu i go unieważnić'. Co ciekawe, zaraz potem był drugi konkurs – na stanowisko na neonatologii, gdzie też aplikowałam, i ten unieważnić już można było. Wydaje się więc, że po prostu tak jest wygodniej, żeby mnie nie było” – tłumaczyła lekarka.

Nieprzedłużenie kontraktu również dla męża lekarki

Zmiany kadrowe w szpitalu objęły także męża lekarki. „Po części pewnie oberwał rykoszetem, ale to też nie tak, że to była decyzja z dnia na dzień. Wydaje się, że to było planowane od jakiegoś czasu, by po prostu przejąć oddział” – komentowała Jagielska w audycji „TOK 360”. Pytana o przyszłość świadczeń wykonywanych dotąd w szpitalu, w tym aborcji, odpowiedziała krótko: „Należałoby pytać tych, którzy teraz tutaj będą pracować”. Dodała także: „Jest zaniepokojona”.

Decyzja prokuratury i sytuacja pacjentek po zmianach

Odejście Jagielskiej ze szpitala zbiegło się w czasie z decyzją prokuratury o umorzeniu śledztwa dotyczącego aborcji, którą przeprowadziła 29 października 2024 roku. Jak wskazano: „Przerwanie ciąży przez lekarkę oraz inne jej działania związane z tą procedurą nie miały znamion czynu zabronionego”. W rozmowie z TOK FM lekarka ujawniła również szczegóły sytuacji jednej z pacjentek, której odmówiono przyjęcia. „Dzisiaj do 15. byłam poza szpitalem, napisała do mnie spanikowana pacjentka, której odmówiono przyjęcia. Była u nas w szpitalu w poniedziałek i miała wyznaczony – w poradni patologii ciąży – termin na dziś. Napisałam, żeby poczekała, przyjadę i wtedy najwyżej sama to zrobię. Ale po paru godzinach zmienili decyzję. Może się zorientowali, że to nie będzie medialnie dobry pomysł” – relacjonowała Jagielska.

Poradnik Zdrowie Google News