Dawano jej 3 miesiące życia. Lekarze wyleczyli ją z zaawansowanego raka

2023-03-20 11:11

Tannaz Ameli usłyszała od lekarzy, że zostało jej kilka miesięcy życia, gdy wykryto u niej raka płuc w zaawansowanym stadium. Diagnoza zszokowała kobietę, ale jej mąż nie chciał dać za wygraną. - Nalegał na drugą opinię – dodaje emerytowana pielęgniarka. Dzięki temu pojawiła się iskierka nadziei, a dziś jest wolna od raka.

Dawno jej 3 miesiące życia. Lekarze wyleczyli ją z zaawansowanego raka
Autor: Northwestern Medicine Dawno jej 3 miesiące życia. Lekarze wyleczyli ją z zaawansowanego raka

Emerytowana pielęgniarka była zszokowana diagnozą, choć przez lata zmagała się z objawami przypominającymi przeziębienie. Zawsze starała się żyć zdrowo, ale kiedy na początku 2022 r. usłyszała, że ma raka płuc, była zszokowana. - Błagałam lekarzy w Minnesocie, aby rozważyli przeszczep płuc, ale nie chcieli tego zrobić – wspomina kobieta.

Wyleczona z raka

Trzy miesiące później Ameli dowiedziała się, że chemioterapia zastosowana w jej przypadku, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Wtedy od lekarzy usłyszała, że zostało jej od dwóch do trzech miesięcy życia. Pracownicy szpitala, w którym wtedy przebywała, zalecili jej pobyt w hospicjum.

Nieoczekiwanie pojawiła się iskierka nadziei. Emerytowana pielęgniarka poznała historię Alberta Khoury, który także walczył z rakiem i miał przejść podwójny przeszczep płuc. Postanowiła skontaktować się z lekarzami, przez których był leczony.

Poradnik Zdrowie: choroby płuc

Od specjalistów z Northwestern Medicine już na pierwszym spotkaniu usłyszała, że ma szanse i uda się ją wyleczyć z raka. - Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Niewielu pacjentów ma szczęście to usłyszeć. "Wolny od raka" to określenie, które rzadko słyszy pacjent z nowotworem – wspomina.

Tannaz musiała przejść serię testów. Okazało się, że kobieta kwalifikuje się na zabieg. Dawca narządów znalazł się w mniej niż dwa tygodnie, a już 10 lipca 2022 r. kobieta udała się na operację. Po wyjściu ze szpitala była wolna od raka – tak, jak obiecywali lekarze.

Lekarz, szef chirurgii i dyrektor Northwestern Medicine Canning Thoracic Institute Anikt Bharat, który leczył byłą pielęgniarkę, podkreśla, że nowa metoda leczenia jest przełomem dla niektórych chorych. Pomysł został zainspirowany leczeniem pacjentów z COVID-19, choć same podwójne przeszczepy płuc znane są od dziesięcioleci. - W przypadku pacjentów z rakiem spotykają się z mieszanym entuzjazmem – wyjaśnia Bharat.

Nadzieja dla innych pacjentów

Ekspert tłumaczy, że konwencjonalna technika stosowana w przeszczepach płuc obejmuje usunięcie jednego płuca, zastąpienie go, a dopiero potem wymianę drugiego. W przypadku chorych na raka istnieje ryzyko pozostawienia komórek nowotworowych i ich ponownego rozmnażania. Ale lekarze z Northwestern znaleźli inny sposób.

Jednocześnie usuwają oba płuca na raz, dokładnie monitorując jamę klatki piersiowej pod kątem obecności komórek rakowych przed przeszczepieniem nowych płuc. Z tej metody skorzystał najpierw Khoury, a potem Ameli. Kobieta jest już osiem miesięcy po operacji i przyznaje, że czuje się świetnie.

- Nie odczuwam żadnego bólu. Nie mam żadnych problemów – wyjaśniła. Z kolei dr Bharat zaznacza, że podejście nie byłoby możliwe, gdyby nie zaufanie pacjentów do medycyny i umiejętności lekarzy.

Teraz pojawia się nadzieja dla innych chorych na raka płuc. Northwestern Medicine otworzył nowy program kliniczny, który umożliwi dalsze badania nad skutecznością przeszczepów, a tym samym – da szanse innym chorym. Jednak jak podkreśla specjalista, nie jest to opcja dla wszystkich, a nawet większej liczby pacjentów z rakiem płuc.

Zabieg jest możliwy u chorych, którzy korzystali z innego leczenia, jednak nie przyniosło ono oczekiwanych rezultatów. Oraz u pacjentów, u których nowotwór ograniczył się jedynie do płuc.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki