Chirurg zaszył chustę w brzuchu pacjenta. Mężczyzna zmarł, lekarza uniewinniono

2022-09-23 10:47

W jamie brzusznej pacjenta po zabiegu chirurgicznym zostały dwie serwety o wymiarach 70 x 70 cm. Pacjent zmarł po kilku miesiącach od ich usunięcia. Interweniował Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, jednak skargę oddalono.

chirurg
Autor: Getty Images

Miał w ciele serwety 70 x 70 cm

Do wydarzeń doszło w sierpniu 2012 r. Chirurg Dariusz R. przeprowadził w Akademickim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu operację usunięcia guza nowotworowego - gruczolaka śluzowego - na dwunastnicy u 78-letniego pacjenta. Po zabiegu w jamie brzusznej pacjenta pozostały dwie serwety chirurgiczne o wymiarach 70 x 70 cm! Pacjent nie czuł się najlepiej, a serwety w jego ciele znaleziono dopiero po ośmiu miesiącach od operacji. Serwety z ciała pana Ireneusza zostały usunięte, ale - niestety - doszło do groźnych powikłań: perforacji jelita i wstrząsu septycznego. 78-letni mężczyzna w wyniku tych powikłań zmarł.

Poradnik Zdrowie: błędy medyczne, prawa i obowiązki lekarzy oraz pacjentów

Lekarzowi nie udowodniono zaniedbania

- Stała się tragedia (...), ale nie możemy tracić z pola widzenia tego, że przypisując komuś odpowiedzialność karną, musimy się oprzeć na przepisach — powiedziała w uzasadnieniu orzeczenia SN sędzia Maria Szczepaniec z Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN dodając jednocześnie iż Prokurator Generalny, który wniósł skargę nadzwyczajną, "koncentrował się w niej na próbie podważenia oceny materiału dowodowego dokonanej przez sąd okręgowy". Skarga ta ocenie SN nie zasługiwała na uwzględnienie.

- Kluczowa jest ocena, czy oskarżony dochował wymaganej staranności, czyli zakresu i sposobu przeprowadzenia kontroli powłok jamy brzusznej przed zaszyciem pacjenta — zaznaczyła. Zdaniem SN nie doszło do zaniedbania i zaniechania staranności przez chirurga.

"To nie było rolą głównego operatora"

Podczas zabiegu chirurgicznego pana Ireneusza na sali operacyjnej, oprócz oskarżonego było jeszcze dwóch innych chirurgów, anestezjolog i trzy pielęgniarki.

- Oskarżony jako główny chirurg w trakcie tego zabiegu nie musiał wiedzieć, ile serwet było użytych podczas zabiegu, to nie było rolą głównego operatora (…) od sanitariuszek oskarżony otrzymał jasny przekaz, że liczba wydanych serwet chirurgicznych zgadza się z liczbą serwet, które zostały zwrócone — uzasadniał wrocławski sąd.

Protokół z operacji

W protokole z operacji jasno zaznaczono, że do zabiegu pobrano 12 serwet chirurgicznych i 12 serwet zwrócono. Skąd zatem dwie serwety w ciele pacjenta?

Według wrocławskiego sądu, podczas procesu nie udowodniono, aby główny chirurg nie sprawdził "pola operacyjnego" przed zaszyciem pacjenta.

- Kluczowa jest okoliczność, że R. po weryfikacji pola operacyjnego, a przed zaszyciem powłok brzusznych, otrzymał od instrumentariuszek informację, że bilans zużytych i wydanych materiałów opatrunkowych jest zgodny — zaznaczyła zaś w środę w uzasadnieniu wyroku SN sędzia Szczepaniec dodając jednocześnie, że w związku z tym oskarżony "mógł pozostawać w uzasadnionym przekonaniu", że w jamie brzusznej pacjenta nie pozostały ciała obce.

Środowy wyrok SN nie podlega już dalszemu zaskarżeniu i kończy tę sprawę. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki