Biuro podróży dla osób niepełnosprawnych - historia założycielki pierwszego biura w Polsce

2017-06-16 14:52

Pierwsze w Polsce biuro podróży dla osób niepełnosprawnych zostało założone przez Małgorzatę Tokarską. Jego pomysłodawczyni wie, że nie ma takiej niepełnosprawności, która nie pozwalałaby podróżować. Sprawdziła to na własnej skórze. A potem postanowiła pomóc spełniać marzenia o poznawaniu świata. Choć sama zmaga się z chorobą, zaryzykowała i tak powstało jej biuro podróży dla osób niepełnosprawnych. Pani Małgorzata pokazuje, że chcieć to móc!

Biuro podróży dla osób niepełnosprawnych - historia założycielki pierwszego biura w Polsce
Autor: thinkstockphotos.com Założycielka pierwszego w Polsce biura podróży dla osób niepełnosprawnych organizuje wymarzone wakacje dla swoich klientów.

Spis treści

  1. Organizacja podróży dla niepełnosprawnych: prawdziwe wyzwanie?
  2. Niepełnosprawność nie musi być przeszkodą w realizacji podróżniczych marzeń

Kim jest założycielka pierwszego biura podróży dla osób niepełnosprawnych? To energiczna 56-latka - pani Małgorzata Tokarska - gdyby nie kula, która codziennie towarzyszy Małgorzacie Tokarskiej, nikt nie wpadłby na to, że jest osobą niepełnosprawną. Odwagą, entuzjazmem i determinacją mogłaby zawstydzić niejedną zdrową osobę. – Niepełnosprawność to nie koniec świata. Może i pewne kwestie nieco utrudnia, ale jak pokazuje mój przykład, można z nią sforsować i Chiński Mur – śmieje się Małgorzata.

Urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Przeszła kilkanaście operacji, w tym trzy wymiany stawu biodrowego. Uczyła angielskiego do 1998 r., gdy z powodu pogarszającego się stanu zdrowia przeszła na rentę, ale nie zrezygnowała z aktywności zawodowej. Wszystko zaczęło się od miłości do podróżowania. Mimo niepełnosprawności Małgorzata Tokarska zwiedziła ponad 50 krajów.

– Zobaczyłam prawie całą Europę, Tajlandię, Meksyk, Kubę, Izrael, Chiny i Australię – wymienia. Podróż do tej ostatniej pozostawiła nie tylko zdjęcia australijskiej fauny i flory czy fenomenalne wspomnienia. Dała impuls do stworzenia czegoś, czego jeszcze w Polsce nie było - stworzenia biura podróży dla osób niepełnosprawnych. – W 2003 r. udałam się prywatnie do Australii. Wyjazd organizowałam drogą internetową, korzystając z pośrednictwa Biura Podróży Dla Osób Niepełnosprawnych w Melbourne. Po przyjeździe do Australii, kiedy doszło do spotkania z przedstawicielem biura, okazało się, że jest on bardziej "kulawy" niż ja. Wtedy sobie pomyślałam: a może ja mogłabym zacząć robić to, co kocham najbardziej i założyć biuro dla osób niepełnosprawnych w Polsce. Pokazać im, że jak się chce, da się dotrzeć wszędzie? – wspomina Małgorzata.

Od pomysłu do realizacji upłynęło kilka lat. – Kiedy dzieliłam się tymi informacjami z bliskimi, patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Sama bardzo chciałam podjąć to wyzwanie, ale nie do końca wiedziałam, czy pomysł wypali – wspomina. Postanowiła jednak zaryzykować. – W 2009 r. ruszyło pierwsze w Polsce biuro podróży dla osób niepełnosprawnych i starszych. Nazwałam je Accessible Poland Tours – mówi Małgorzata. – Nazwa nie jest przypadkowa. Głównym celem biura jest kompleksowa obsługa turysty niepełnosprawnego i starszego, z kraju i zagranicy. Dlatego nazwa jest angielska. A "accessible" znaczy dostępny. – I taka ma być każda wymarzona podróż dla naszych klientów – tłumaczy.

Cieszę się, że dzięki mojej działalności osoby niepełnosprawne mogą poczuć się jak pełnoprawni turyści - mówi pani Małgorzata.

Pierwszą wycieczką było zwiedzanie Warszawy dla niepełnosprawnych dzieci i ich opiekunów. I o mały włos nie doszłoby do skutku! – Bo kiedy dostałam maila, że grupa ok. 100 osób, w tym ok. 40 na wózkach, chce ze mną obejrzeć stolicę, pomyślałam, że ktoś ze mnie zażartował. Ale wiadomość okazała się prawdziwa. Zorganizowałam dwudniową wycieczkę. Moi pierwsi klienci byli bardzo zadowoleni. I tak się zaczęło – wspomina.

Organizacja podróży dla niepełnosprawnych: prawdziwe wyzwanie?

Do dziś klienci biura Accesible Poland Tours zwiedzili m.in. Rzym, Paryż, Toskanię, Petersburg czy Barcelonę. – Moje grupy są na ogół kameralne. Liczą od 12 do 16 osób. Zwykle udaje się wyjechać z dziesięcioma grupami w roku – opowiada Małgorzata. Prowadzone przez nią biuro bez barier nie stosuje także ograniczeń wiekowych. – Najmłodsza uczestniczka wyprawy miała pięć lat, najstarsza – dziewięćdziesiąt trzy – wspomina Małgorzata. Każdy wyjazd to dla organizatorki ogromne wyzwanie. Przygotowanie wyprawy zajmuje kilka miesięcy. – Zaczynam od sprecyzowania specyficznych potrzeb klientów – liczby pokoi dla osób niepełnosprawnych, rezerwacji transportu czy biletów wstępu. Muszę upewnić się, czy dana linia lotnicza przyjmie do samolotu tyle wózków, ile zaplanowałam. Koniecznością jest także sprawdzenie, czy na trasie zwiedzania nie ma przeszkód typu schody czy nierówny teren. Zdrowy nie zwraca uwagi na krzywy chodnik, ale dla kogoś na wózku zwykła dziura to już często poważna bariera. Tylko ten, kto jeździ na wózku wie, jak trzeba się namęczyć, gdy koła grzęzną w wyrwach między płytkami – mówi Małgorzata.

Sprawdzić trzeba dosłownie wszystko. – Muszę wiedzieć, w jakim punkcie miasta są schody, gdzie możemy się spodziewać wzniesienia i gdzie znaleźć dostosowane dla niepełnosprawnych toalety, czy w danym mieście taksówki w ogóle zabierają wózki inwalidzkie, ilu niepełnosprawnych pomieści autobus – tłumaczy. Bo jak się okazuje, jednym z większych problemów jest właśnie wynajęcie dostosowanego transportu, który jest znacznie droższy od zwykłego. – I tu można przeżyć szok, bo często tam, gdzie wydawałoby się, że będzie światowo i przyjaźnie, jest dokładnie na odwrót. W Londynie taksówkarze upierają się, że nie zmieszczą w aucie dwóch wózków, w Barcelonie nie chcą się nawet zatrzymywać, gdy widzą wózki. Miło zaskoczył nas za to Petersburg. Okazało się, że to jedno z najlepiej dostosowanych miast, w jakich byłam – wspomina Małgorzata.

Takie wyjazdy mają nie tylko walory turystyczne, ale często i charakter terapeutyczny - dodaje.

Utrudnieniem jest też brak taniej i jednocześnie dostosowanej do osób niepełnosprawnych bazy noclegowej z pojedynczymi łóżkami. – Takie bez problemu znajdę w czterogwiazdkowych hotelach. Tylko kogo na to stać? – pyta Małgorzata. Dostosowanych noclegów nie ma dużo, ale właścicielka biura Accessible Poland Tours wie, gdzie i jak ich szukać. Jej filozofia pozostaje niezmienna: w podróżach niepełnosprawnych nie można improwizować. – Każde miejsce, w którym śpimy, musi być sprawdzone i dostosowane do potrzeb turystów. Innego pokoju potrzebuje osoba niewidoma, a innych udogodnień wymaga ktoś, kto porusza się na wózku. I moja w tym głowa, by dla każdego znaleźć to, co mu akurat potrzebne – mówi Małgorzata.

Ale nawet gdy jeszcze przed wyjazdem sprawdzi się wszystko na kilka sposobów, los zawsze może zaskoczyć. – Nigdy nie zapomnę jednej z naszych podróży do Rzymu. Duża grupa osób na wózkach, poruszających się o kulach i balkonikach. Przewidziałam wszystko oprócz gwałtownego załamania pogody. Tak intensywnych opadów śniegu w lutym w Rzymie nie widziano od 30 lat! Wylot do Polski mieliśmy bardzo wcześnie. Tymczasem przez niespodziewane opady całe miasto zostało sparaliżowane. Zamówiony do hotelu transport nie przyjechał na czas. Na lotnisko wpadliśmy w ostatniej chwili. Radość, że zdążyliśmy, była krótka – obsługa powiedziała, że samolot nie odleci. Kiedy jednak zobaczyli naszą grupę... podstawili nam dodatkowy samolot. Dziś wspominam tę przygodę z uśmiechem, ale pamiętam, ile stresu przyniósł mi ten nieoczekiwany śnieg – opowiada.

Niepełnosprawność nie musi być przeszkodą w realizacji podróżniczych marzeń

Małgorzata bierze udział w każdej przygotowywanej przez siebie wyprawie. – Na potrzeby biura zrobiłam kurs pilota wycieczek. Są klienci, którzy mówią: "Margaret, jeśli nie będziesz nam towarzyszyła, to my nigdzie nie jedziemy". Ze mną czują się chyba bardziej bezpieczni. Wiedzą, że jako osoba niepełnosprawna rozumiem ich potrzeby. Ale jeżdżę też osobiście z grupami z innego powodu. Tak jest taniej. Wynajęty pilot zwiększa koszty wycieczki. A ja wiem, że polscy niepełnosprawni do zamożnych nie należą – mówi Małgorzata. Wyjazd zagraniczny to koszt ok. 1600 zł za 5-6 dni, bez ceny biletu lotniczego. – Dla wielu niepełnosprawnych to fortuna, bo jak za to zapłacić z tysiąca złotych renty. Robię, co mogę, by minimalizować koszty. Bywa, że klienci płacą nawet w ratach. Oczywiście nieoprocentowanych – dodaje.

Pani Małgorzata bierze udział w projektach międzynarodowych, jak Europa bez barier, została też wyróżniona w konkursie Człowiek bez barier 2009.

Niepełnosprawni turyści doceniają zaangażowanie Małgorzaty i wracają. – Mam grupę, która jeździ ze mną od początku. Przybywają także nowe osoby, które dowiedziały się o mnie pocztą pantoflową. I co raduje chyba najbardziej – z usług Accessible Poland Tours korzysta coraz więcej osób zdrowych, które nie mają oporów, by podróżować w towarzystwie niepełnosprawnych – podkreśla Małgorzata i dodaje, że wyjazdy z niepełnosprawnymi są dla nich lekcją tolerancji, ale też mają inne plusy. – Niepełnosprawni często wchodzą poza kolejką. Proszę sobie wyobrazić wizytę w Wersalu: podjeżdżamy, brama się otwiera i po chwili dostajemy się pod same drzwi pałacu. Czyż nie brzmi to kusząco? – wspomina Małgorzata.

Pytana o plany na przyszłość, odpowiada bez wahania. – Chcę nadal prowadzić biuro podróży dla osób niepełnosprawnych. Jest jeszcze tyle pięknych miejsc, w które chciałabym zabrać klientów Accessible Poland Tours. – W myślach już układa trasy, którymi poprowadzi swoich podopiecznych. I w tym tkwi tajemnica jej sukcesu! – Ciągle biegam, przygotowuję kolejne wyprawy, coś załatwiam – mówi z pasją. – Nie mam czasu zamartwiać się, myśleć o tym, co się stanie, jeśli organizm odmówi posłuszeństwa, choroba postąpi. Wiele osób niepełnosprawnych skupia się tylko na swoich dolegliwościach i przez to nie mogą cieszyć się życiem. A niepełnosprawność trzeba zaakceptować. I z nią realizować swoje marzenia i cele. Jedno nie wyklucza drugiego.