Nauczyciel nie poda leku ratującego życie? Szykuje się rewolucja

2024-04-18 20:51

Niby to logiczne, że leki stanowią element pierwszej pomocy, ale w Polsce wiele rzeczy jest na bakier z logiką. Ratownik medyczny Adrian Zadorecki tłumaczy nam, co realnie zmieni planowana przez Ministerstwo Zdrowia nowelizacja przepisów, według której dziecko w przedszkolu czy szkole będzie mogło liczyć na ratunek ze strony opiekuna.

Nauczyciel nie poda leku ratującego życie? Szykuje się rewolucja
Autor: GettyImages/Adrian Zadorecki

Koniec z wykluczaniem i karaniem prewencyjnym za choroby w systemie edukacji? Kto nie doświadczył konsekwencji obecnych przepisów, ten nie zdaje sobie nawet sprawy, jak wielka zmiana się szykuje.

Dziś żadnemu przedszkolakowi czy uczniowi nauczyciel nie poda leku przerywającego atak padaczki, pomocnego w cukrzycy, a nawet środka uśmierzającego silny ból czy leku zbijającego niebezpiecznie wysoką gorączkę.

Dziecko nie dostanie leku przepisanego przez lekarza, który jest zalecony o konkretnej godzinie, nawet na wyraźną prośbę rodziców, w placówce wyspecjalizowanej w opiece nad dziećmi chorymi i z niepełnosprawnościami.

Nie jest przyjęte nawet podawanie adrenaliny przy wstrząsie anafilaktycznym, chociaż tu przepisy pozwalają na udzielenie takiej pomocy. Potrzebna jest dobra wola, a tej często brak. I to ma się wkrótce zmienić.

Pierwsza pomoc w przypadku ataku padaczki. Instruktaż

Podanie adrenaliny to nie jest pierwsza pomoc

Adrian Zadorecki jest ratownikiem medycznym, szkoleniowcem w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy i organizatorem kursów pierwszej pomocy. W rozmowie z "Poradnikiem Zdrowie" wyjaśnia, że chociaż lista leków ratujących nam życie jest niezmiernie długa, w rozumieniu polskiego prawa nie stanowią one elementu pierwszej pomocy.

Zgodnie z obowiązującą ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym, pierwsza pomoc to "zespół czynności podejmowanych w celu ratowania osoby w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, wykonywanych przez osobę znajdującą się w miejscu zdarzenia". Wprawdzie w definicji jest mowa o "wykorzystaniu wyrobów medycznych i wyposażenia wyrobów medycznych i produktów leczniczych", ale ściśle określonych. Nie ma wśród nich leków przeciwwstrząsowych, insuliny czy nawet aspiryny, zalecanej przy podejrzeniu zawału serca.

Konsekwencje? Co do zasady nikt nie poda leku doraźnego, a tym bardziej stosowanego przewlekle choremu dziecku, na przykład z padaczką. Dotyczy to nawet placówek, które zajmują się dziećmi z autyzmem. Wiadomo, że ok. 30 proc. autystów ma padaczkę. Jeśli dostają ataku w placówce, wzywa się pogotowie i tyle.

Wiele placówek niepublicznych, przeznaczonych dla dzieci z niepełnosprawnościami, nie przyjmuje uczniów ze zdiagnozowaną padaczką, tłumacząc, że "nie może im zapewnić właściwej opieki". Co, jeśli choroba ujawni się u dziecka, które już uczęszcza do placówki? Bywa, że dziecko zostaje z niej wyrzucone. Niekoniecznie natychmiast. Po prostu nie podpisuje się już umowy na kolejny okres edukacyjny. Wszystko zgodnie z prawem, w placówkach, które pobierają dotacje na opiekę nad chorymi dziećmi. To musi się zmienić.

Co z tą adrenaliną?

Wstrząs anafilaktyczny może przytrafić się każdemu, w każdej szkole. Chociaż rodzice nie zdają sobie z tego sprawy, od 2022 roku nie ma już przeszkód, by dziecko dostało lek od nauczyciela, jeśli tylko ten wyrazi chęć pomocy.

Zgodnie z obwieszczeniem Ministra Zdrowia z dnia 3 listopada 2022 r.:

"w celu zapewnienia uczniowi podczas pobytu w szkole odpowiedniej opieki, odżywiania oraz stosowania adekwatnych do rozwoju psychoruchowego sposobów postępowania, rodzic przekazuje dyrektorowi szkoły uznane przez niego za istotne dane o stanie zdrowia, stosowanej diecie i rozwoju psychofizycznym ucznia. Podawanie leków podczas pobytu ucznia w szkole przez pracowników szkoły może odbywać się wyłącznie za ich pisemną zgodą oraz na podstawie upoważnienia przez rodzica."

Czyli, jak podkreśla Adrian Zadorecki:

- Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nauczyciel podał dziecku zastrzyk adrenaliny w przypadku wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego.

Niestety, praktyka pokazuje, że tam, gdzie decyduje dobra wola, może jej zwyczajnie zabraknąć. Podawanie dzieciom leków to kolejny obowiązek, co więcej - wiążący się z odpowiedzialnością. Brak odpowiednich szkoleń, dodatkowe obciążenie bez wynagrodzenia - może trudno się dziwić...

Kiedy jednak w konsekwencji dziecko musi rezygnować z edukacji i jest skazywane na naukę w domu, niełatwo ten fakt przyjąć jego rodzicom, jak i samemu niedoszłemu uczniowi.

Będzie nakaz, a nawet kary

W ocenie naszego eksperta, planowane zmiany zmierzają w dobrym kierunku.

- Prawna regulacja opieki nad uczniami przewlekle chorymi, dotycząca także podania leku, w tym podania adrenaliny w przypadku wystąpienia anafilaksji, jest niezbędna -podkreśla Zadorecki.

Oczywiście, konieczne są odpowiednie szkolenia, by rodzice, uczniowie i sami nauczyciele czuli się w nowych realiach bezpiecznie i komfortowo.

Jak przypomina ratownik medyczny, zgodnie z Ustawą z 2019 r. o opiece zdrowotnej nad uczniami, dyrektor szkoły powinien zapewnić pracownikom możliwość szkolenia lub w inny sposób zdobycie wiedzy na temat sposobów postępowania wobec uczniów przewlekle chorych, odpowiednio do ich potrzeb zdrowotnych.

Już przepisy z 2002 roku mówią o obowiązku przeszkolenia nauczycieli w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Do ukończenia kursu pierwszej pomocy, a także powtarzania szkolenia co dwa lata, zobowiązani są opiekunowie w żłobkach i klubach dziecięcych.

Podanie adrenaliny i innych leków nie powinno zatem stanowić dla nich wielkiego wyzwania, zwłaszcza że ze specjalnej ampułkostrzykawki lub autowstrzykiwacza typu EpiPen umie korzystać wiele nawet jeszcze małych dzieci.

- Jeśli planowane przepisy wejdą w życie, każda szkoła będzie musiała przyjąć dziecko przewlekle chore, np. z cukrzycą czy astmą, zapewnić szkolenia personelowi i w razie potrzeby pomóc dziecku. To ogromna zmiana, z której tak po ludzku się cieszę - mówi Zadorecki i dodaje:

- Do tej pory w pierwszej pomocy nie było leków. Po tych zmianach wreszcie oficjalnie i legalnie, nie tylko nauczyciele, ale każdy  człowiek będzie mógł podać leki potrzebującemu. W pracy, na ulicy.

Oczywiście, wymaga to zmiany świadomości samych chorych, wypracowania nawyku noszenia przy sobie leków wraz z informacją o sposobie ich stosowania.

Warto też wiedzieć, że pomoc bliźniemu w postaci podania leków przestanie być widzimisię, a stanie się obowiązkiem.

- Trzy lata pozbawienia wolności grozi za nieudzielenie pierwszej pomocy każdemu, kto mógł jej udzielić, a tego nie zrobił. Jeśli podawanie leków zakwalifikujemy wreszcie do pierwszej pomocy, to odmowa ich podania będzie mogła być ukarana - podsumowuje ratownik medyczny.