Jej skóra była pokryta nietypową wysypką. Okazało się, że był to objaw rzadkiej choroby

2022-10-26 14:46

Juliana Pascarella zignorowała wysypkę na skórze. Początkowo myślała, że to nic poważnego. Z czasem wykwity rozprzestrzeniły się na całe ciało, a stan 21-latki zaczął się pogarszać. Konieczna była natychmiastowa interwencja lekarza. Wyniki badań ujawniły, że te "dziwne zmiany skórne" była objawem poważnej choroby.

Zbliżenie na dłonie pokryte czerwonymi zmianami skórnymi
Autor: Getty Images

21-letnia Juliana Pascarella, pochodząca z Wirginii w Stanach Zjednoczonych, nie przypuszczała, że niewinna wyglądająca wysypka okaże się symptomem groźnej choroby. Jej historia została opisana na łamach portalu "Daily Mail". Młoda kobieta zaczęła mieć problemy zdrowotne w kwietniu 2020 roku. Najpierw zauważyła "dziwne" wykwity na skórze. Myślała, że to nic poważnego, więc nawet tego objawu nie skonsultowała z lekarzem.

Zdiagnozowano u niej rzadką chorobę

Wraz z upływem czasu wysypka postępowała i przypominała siniaki. Stan 21-latki uległ znacznemu pogorszeniu. Na jej wardze pojawił się też duży strup, a do tego wystąpiło u niej obfite krwawienie z nosa. Szereg tych objawów zaniepokoił Julianę, więc postanowiła jak najszybciej zgłosić się do szpitala. Lekarze przyjęli ją na oddział i zrobili kilka badań. Na ich podstawie okazało się, że kobieta cierpi na rzadką chorobę autoimmunologiczną tzw. samoistną plamicę małopłytkową (inaczej nazywaną immunologiczną plamicą małopłytkową lub chorobą Werlholfa).

Poradnik Zdrowie: kiedy iść do dermatologa?

Schorzenie nie ma uchwytnej przyczyny. Charakteryzuje się niszczeniem płytek krwi przez swoiste przeciwciała. Wraz z ich zmniejszaniem objawy się potęgują. Wśród najczęstszych symptomów wymienia się m.in.: krwawienie dziąseł, skłonność do powstawania siniaków, krwotok z nosa, krwiste wybroczyny oraz pęcherze na wewnętrznej stronie policzka.

21-latka na czas trafiła do szpitala

Ta choroba dotyka przeważnie osoby w wieku od 20 do 25 lat. Małopłytkowość stwierdza się, jeśli liczba płytek krwi we krwi obwodowej wynosi poniżej 100 000/µl. Juliana miała ich mniej niż 3 000/µl. Jak wyznała 21-latka, hematolog powiedział jej, że ma szczęście, iż nie krwawi wewnętrznie. – Gdybym nie przyjechała do szpitala, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie zostałabym uratowana – powiedziała w rozmowie dla "Daily Mail". 

W leczeniu tej rzadkiej choroby najważniejszą rolę odgrywają glikokortykosteroidy i splenektomia. Jeśli nie przynoszą efektu, wtedy włącza się do terapii leki immunosupesyjne.