"HIV można traktować jako mało uciążliwą chorobę przewlekłą. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić, nauczyć się z nim żyć." [WYWIAD]

2020-12-02 12:11 Materiał sponsorowany

Dlaczego wciąż tak niska jest świadomość przeciętnego człowieka na temat HIV? Skąd bierze się stygmatyzowanie tego tematu, a w badaniach dotyczących HIV kobiety i mężczyźni traktowani są osobno? Czy potrzebne jest kanalizowanie informacji? Na te i inne pytania rozmawiamy z Robertem Łukasikiem - prezesem stowarzyszenia Pozytywni w tęczy .

hiv-aids
Autor: materiały prasowe

Co wpływa na to, że w badaniach dotyczących HIV kobiety i mężczyźni traktowani są osobno?

R.Ł.: Duże znaczenie ma tu budowa ciała kobiet, która są bardziej podatne na zakażenia. Mowa tu parach heteroseksualnych. Co do par homoseksualnych, ma tu znaczenie rodzaj seksualnych zachowań.

Mówi się także, o tym że kobiety są bardziej odporne pod względem psychicznym i fizycznym, w związku z tym inaczej przeżywają zakażenia. Mężczyźni tylko z pozoru wydają się silniejsi, kobiety zdecydowanie lepiej znoszą wszelkie przeciwności losu, są podporami i opokami swoich domów, łatwiej znoszą niepowodzenia i trudności.

Z czego wynika fakt, że kobiety badają się pod kątem HIV znaczenie rzadziej niż mężczyźni?

R.Ł.: 70-80% osób z HIV nie wie, o swoim zakażeniu, więc nie poddaje się testom. W Polsce istnieje niska świadomość tej choroby. Wciąż funkcjonuje stereotyp, że dotyczy to tylko określonych grup, takich jak na przykład narkomani. Zdarza się, że z powodu obaw o urażanie pacjenta lekarze nie proponują testów. W świadomości społecznej bowiem funkcjonuje stygmatyzowanie HIV jako kary za grzechy.

A jak wygląda tu problem rozmów rodziców z nastolatkami?

R.Ł.:  Na tym polu jest jeszcze gorzej, współcześni rodzice i nauczyciele nie potrafią rozmawiać na temat zmian zachodzących w ciele młodego człowieka, o kontaktach intymnych, o chorobach z tym związanych. Spycha się na margines podstawowe kwestie dotyczące aktywności seksualnej, traktując je jako temat tabu. To największy błąd. Młodzież często nie potrafi odpowiedzieć sobie na wiele pytań, a znikąd nie może uzyskać pomocy. Materiały internetowe nie podają rzetelnych informacji na ten temat. Brak otwartej rozmowy staje się tu kluczowym problemem.

Czy rodzice nie podejmują inicjatyw, żeby zgłębić ten temat, a tym samym pomóc swoim dzieciom?

R.Ł.: Najczęściej spychają oni całą odpowiedzialność na szkołę. Nauczyciele wychowania do życia w rodzinie nie mają jednak odpowiednich kompetencji. Jest to bardzo specyficzna sfera edukacji, dlatego też pedagodzy nas – edukatorów zewnętrznych, często proszą o warsztaty i prelekcje dla młodzieży

Wracając do głównego tematu, czy uważa Pan, że z komunikatami na temat HIV należy osobno podchodzić do mężczyzn i kobiet?

R.Ł.: Tak, zdecydowanie. Trzeba wyraźnie nadmienić, że wiele przypadków zakażeń obserwuje się wśród mężczyzn podejmujących kontakty seksualne z partnerami tej samej płci, podejmują oni najbardziej ryzykowną formę działań seksualnych – seks analny. Chodzi o powierzchnię ciała narażoną na zakażenie. Procesy informacyjne powinny być więc skanalizowane odrębnie dla mężczyzn homoseksualnych, heteroseksualnych i dla kobiet.

Jak ocenia Pan świadomość mężczyzn dotyczącą HIV?

R.Ł.: Jest ona znikoma. Jeszcze mniejsza niż średnia ogółu społeczeństwa. W związkach heteroseksualnych, wielu mężczyzn myśli stereotypowo, składając całą odpowiedzialność na kobietę. Jedynym ryzykiem wydaje się dla nich ciąża i to przed nią chcieliby się zabezpieczać. Świadomość  ryzyka zakażeń jest zdecydowanie większa u mężczyzn homoseksualnych. Powinno się jednak edukować wszystkich, niezależnie od czasu, w jakim się znajdujemy, kanalizowanie grup wydaje mi się konieczne. To u nas zaniedbany temat.

Jaki jest poziom świadomości wśród mężczyzn homoseksualnych na temat, wirus niewykrywalny = niezakaźny ?

R.Ł.:  W kanale MSM świadomość  na ten temat jest wysoka, wielu ludzi dopytuje o nurtujące ich sprawy, my prezentujemy im wyniki badań, wręczamy niezbędne materiały. Nie wiem, na ile jest to rozpowszechnione w środowiskach heteroseksualnych.

A czy mógłby Pan powiedzieć jak osoby homoseksualne, seropozytywne oceniają jakoś swego życia z wirusem HIV? Zauważają one postęp medycyny?

R.Ł.: Warto zauważyć, że osoby te bardzo dbają o siebie zarówno w sensie zdrowotnym jak i wizualnym. Życie z HIV oceniają dobrze i stale interesują się postępami medycyny. Pozostają one w stałym kontakcie ze swoimi lekarzami, a trzeba zaznaczyć, że mamy  dobrych specjalistów, jestem przekonany, że na bieżąco informują oni pacjentów o wszelkich innowacjach, zmieniają leki na lepsze, jeśli istnieje taka możliwość. To pozwala pacjentom lepiej dbać o siebie i utrzymuje na właściwym poziomie ich świadomość dotyczącą omawianego przez nas tematu. Nie kwestionują oni porad lekarza, co też świadczy o właściwej postawie wobec choroby.

Czy osoby, które do Państwa dzwonią oczekują porad medycznych czy wsparcia psychologicznego?

R.Ł.:  Są tu wyraźnie dwie grupy.  Jedna pyta o sprawy typowo profilaktyczne, druga grupa to osoby, które otrzymały wynik pozytywny i pytają nas po prostu, czy z HIV można żyć.

Proszę nam zdradzić, co należy powiedzieć osobie, która właśnie otrzymała pozytywny wynik?

R.Ł.:  Odpowiemy,  oczywiście, że będziesz żył. Dokonają się w twoim życiu zmiany, ale nie będą one przerażające. Na początku możesz czuć się źle, pojawia się mdłości, biegunka. Później jednak powinny się one unormować, a jeśli tak się nie stanie, na pewno twój lekarz znajdzie na to radę. Musisz też bardziej dbać o swoje zachowania, poinformować o tym partnera.

Czy ludzie mają problem z tym, jak przekazać taką wiadomość?

R.Ł.:  Przychodzą do nas osoby wraz ze swymi partnerami, gdyż nie są w stanie udźwignąć przekazania tej informacji i wytłumaczyć partnerowi wszystkich aspektów. Łatwiej jest im rozmawiać w towarzystwie osoby trzeciej - mediatora, która uspokoi emocje i wytłumaczy wszystko, co niezrozumiałe, obali mity, które krążą wokół tego tematu.

Jak można by sformułować pozytywne przesłanie, wiążące się z Państwa fundacją.

R.Ł.:  Dajemy pacjentom swoisty spokój, mówimy, że z HIV można żyć do późnej starości. Leki wprowadzają pewien reżim, ale można mimo to prowadzić aktywne życie zawodowe, osobiste. To jest najważniejsze. HIV można traktować jako mało uciążliwą chorobę przewlekłą. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić, nauczyć się z nim żyć.

Często po zakażeniu następuje zdecydowane przewartościowanie w życiu. Pracuję z takimi osobami już od ponad dwudziestu lat. Przyjemnie jest patrzeć, jak pomimo zakażenia cały czas się rozwijają i realizują.

Czy o pomoc mogą się do Państwa zwracać zarówno kobiety jak i mężczyźni?

R.Ł.:  Oczywiście, nikomu nie odmawiamy pomocy. Idziemy bardziej w kierunku męskim, ale jeśli ktoś zwróci się do nas o poradę, zawsze ją otrzyma.