Rozwój osobisty

Stres paraliżuje moje myślenie. Trwa to od szkoły średniej. Obecnie przed każdym wystąpieniem przeżywam męki. Referując temat, przekazuję około 50-60% tego, co mam do powiedzenia.
Minęły czasy, kiedy płeć jednoznacznie wyznaczało posiadanie prącia lub pochwy. Dziś wiemy, że ważna jest też psychika człowieka. Jego wewnętrzna ocena, czy czuje się mężczyzną, czy kobietą. Transseksualizm to nie zboczenie, a sytuacja, w której płeć hormonalna nie zgadza się z płcią psychiczną. Sprawdź, co decyduje o płci człowieka?
Mam 21 lat, jestem w związku od 4 lat i mam problem, ponieważ mój facet 2 razy mnie zostawił. Strasznie to przeżyłam, bo naprawdę go kocham, ale dałam mu szansę. Po paru miesiącach odkryłam, że przez 3 lata, kiedy byliśmy razem, pisał z innymi dziewczynami, podrywał je. Nie odeszłam od niego, ale straciłam do niego zaufanie, a jeżeli chodzi o mnie, to moja samoocena z 90% spadła do 30%. Mieszkamy razem od 2 lat, od roku on twierdzi, że jest ze mną szczery w 100% i jak do tej pory nie zawiódł mnie. Mówi, że żałuje tego, co zrobił i że już chce być tylko ze mną. Teraz ufam mu w 90% i pomimo tego że bardzo dobrze jest między nami, to we mnie tkwi niepewność. Otóż po tym, co przeszłam (chodzi mi tutaj o rozstania i o to, że przez 3 lata pisał z innymi dziewczynami za moimi plecami), stałam się o niego bardzo zazdrosna. Jestem zazdrosna, kiedy ogląda w telewizji jakąś komedię i nagle pojawiają się panie z nagimi piersiami, ciągle dopytuję z kim pisze. Jestem ciągle podejrzliwa, zazdrosna, kiedy jesteśmy na imprezie, a on spojrzy na inną. Jestem w każdej sytuacji zazdrosna, gdy tylko chodzi o inne, atrakcyjne kobiety. Po prostu wtedy mnie ta zazdrość zżera od środka. W takich momentach mówię, co mi przyjdzie na język, nawet obrażam go, mówiąc, że jest kobieciarzem. Co mam ze sobą zrobić, żeby nie być aż tak chorobliwie zazdrosną? To mnie niszczy od środka i to w takim stopniu, że śpię niespokojnie albo śni mi się, że mnie zdradza z inną. Boję się, że przez moją zazdrość on naprawdę mnie zostawi, że będzie miał dość tego, że ciągle mu czegoś zabraniam (nawet tej komedii, gdzie są te dziewczyny z nagimi piersiami). On mnie zapewnia, że już zawsze chce być ze mną, ale we mnie dalej tkwi ta zazdrość i niepewność, że może znowu do innej napisze albo że mnie zostawi. Bardzo proszę o pomoc, bo wiem, że to już jest ten jedyny mężczyzna na całe życie i nie chcę tego zepsuć moją zazdrością.
Mam wrażenie, że coaching od jakiegoś czasu stał się modnym słowem. Czym tak naprawdę różni się trener od coacha?
Pół roku temu miałam dość przykrą sytuację, przez którą nie radziłam sobie i musiałam iść do psychologa, ale niestety nie skończyłam terapii, bo były wakacje i nie było kiedy. Na początku tego roku szkolnego powoli wpadałam w stan depresyjny, przez co bardzo dziwnie się zachowywałam, nie śmieszyły mnie żarty, czasami jak ktoś z byle powodu mnie popchnął, ja biegłam do łazienki i płakałam. Dużo opuszczałam też dni, mówiąc rodzicom, że źle się czuję, a powód był jeden - nie umiem odbierać różnych zaczepek, nastrojów itp. moich rówieśników. Moja przyjaciółka ostatnio nieładnie się wobec mnie zachowuje, mówi rzeczy typu "nie pobecz się znowu" - fakt jestem osobą wrażliwą, ale jest mi przykro, jak ktoś mi to w ten sposób wytyka. Ona też obgaduje dużo osób i mówi, że one mnie też obgadują i ja je z nerwów też zaczynam obgadywać. Nie mam pojęcia, co robić, jak mam się zachowywać, gdy ona kogoś obgaduje. Czy mam zwierzać się jej z problemów? Dodam też, że dużo rzeczy mnie w niej denerwuje, zastanawiam się, czy jej o tym powiedzieć w delikatny sposób. Co mam robić, żeby nie być takim "popychadłem"? Co mam robić, żeby nie robić czegoś wbrew swojej woli (obgadywanie)? Jak mam teraz traktować przyjaciółkę? Czy mam się udać do psychologa, aby dokończyć terapię?
Coraz więcej moich znajomych chodzi na spotkania z coachem. Czy naprawdę coaching to lekarstwo na wszystko?
Od początku 4 klasy podstawówki do połowy 1 klasy gimnazjum byłam znienawidzona przez całą moją klasę. Wyśmiewana przez to, jakie miałam ubranie, co powiedziałam, co zrobiłam, a czasem bez powodu, pewnie dla zabawy. Nie chciałam chodzić do szkoły. Gdy wchodziłam, już myślałam, żeby stamtąd uciec, bo wiedziałam, że zaraz się zacznie. W domu też nie miałam spokoju. Na portalu społecznościowym po kilka razy dziennie otrzymywałam wiadomości typu "Jesteś nikim... ogólnie to wszyscy i wszystko jest lepsze od ciebie'', "Współczuje twojej mamie, że cię urodziła, pewnie teraz żałuje...''. Od drugiej klasy gimnazjum wszystko zaczęło się układać. W trzeciej klasie zaczęłam się głodzić, znienawidziłam swoje ciało, nie mogłam na siebie patrzeć. Wyszłam prawie z głodówek, jestem w I klasie LO, jednak czasami to wraca. Również w 3 klasie zaczęłam się ciąć. Zaczęłam być kontrolowana, chodziłam na rozmowy do szkolnej pedagog, którą uwielbiam, i do teraz do niej chodzę. Było lepiej, ale teraz znów wszystko powraca. Głodówki, cięcie, pojawiły się myśli samobójcze, mam wrażenie, że jestem niepotrzebna, każdy ma mnie dosyć, każdy obgaduje za plecami, czekają tylko na to, aż zniknę z tego świata na zawsze i byłby to dobry pomysł, tak dać im spokój, odejść na zawsze. Nie mam już siły walczyć z tymi myślami, już sobie nie daję rady, ciągle udaję, że jest super. Wczoraj pocięłam się mocno na nadgarstku, siedziałam skulona pod ścianą i nie wytrzymałam. Chcę iść za tydzień do pedagoga z gimnazjum i jej to wszystko powiedzieć. Bardzo lubię z nią rozmawiać, ale boję się, że mama wszystkiego się dowie, tak jak było kiedyś (dowiedziała się tylko o głodówkach). Jeździłam do psychologa, ale zrezygnowałam, bo go nie lubiłam i nic mi to nie dawało. Jednak gdybym poszła do pedagoga szkolnego, nie umiałabym jej tego powiedzieć. Wiem to, bo już byłam kilka dni temu i stchórzyłam. Proszę o pomoc. Co mam z tym wszystkim zrobić?
Kolory oddziałują na nas w każdym momencie życia, a zwykle nie wybieramy ich świadomie. Codziennie stykamy się z różnymi odcieniami, które mniej lub bardziej kształtują nasze samopoczucie, nastrój, a czasem nawet nastawienie do życia.
Jak mieć więcej czasu, by zrobić coś dla siebie lub po prostu miło spędzić wieczór? W pracy termin goni termin, doba jest za krótka, by wywiązać się ze wszystkich zobowiązań. Rezultat? „Pracujące” weekendy, zarywane noce i wrażenie permanentnego braku czasu. Na szczęście są proste techniki, które wprowadzą więcej luzu do twego życia.
Dlaczego niektórzy rzucają wszystko i dają się ponieść życiu, np. nie znając nawet języka, wyjeżdżają do zupełnie obcego kraju do pracy, a inni boją się zmian, choć ryzyko, jakie muszą podjąć, jest niewielkie?
Wiek kalendarzowy nie musi iść w parze z wiekiem biologicznym. Na starość nadal możesz czuć się młodo, do późnych lat zachować młodzieńczą sylwetkę, sprawność ruchową i intelektualną. Zacznij działać jak najszybciej! Ćwicz pamięć i koncentrację, zadbaj o kondycję i zapanuj nad stresem.
Jeśli zaakceptujesz siebie, zaakceptujesz też to, co przynosi ci los. Oto trzynaście kroków jak poczuć się dobrze we własnym towarzystwie.