– Bez hospitalizowanych osób niezaszczepionych całe Włochy mogłyby być białą strefą bez restrykcji. Dosyć już z "paranoicznymi" opiniami na temat szczepionek. Z winy antyszczepionkowców większość Włochów zmuszono do życia w obostrzeniach – mówił Sergio Abrignani.
– Wirus nie zostawia nam czasu na to, by przekonać niezaszczepionych - szerzy się bardzo szybko – dodał, odnosząc się do kilku ostatnich dni, gdy we Włoszech padły rekordy dobowej liczby zakażeń od początku pandemii. Najwięcej stwierdzono ich w sobotę; ponad 54 tysiące.
Abrignani zauważył, że obecnie ponad 80 proc. łóżek szpitalnych zajętych jest przez osoby niezaszczepione. – Mniejszość zapełnia oddziały reanimacji i wpływa na życie 92 proc. osób, które spełniły obowiązek – mówił w wywiadzie immunolog.
Lekarz przyznał, że rozumie obawy związane z przyjęciem szczepienia: – Mogę zrozumieć tych, którzy mają wątpliwości co do szczepionki. Ale nie usprawiedliwię tego, kto w tak krytycznej sytuacji w kraju, po dwóch latach pandemii podsyca paranoiczne teorie, kto mówi, że szczepionka zmienia DNA czy powoduje bezpłodność lub bredzi o światowym spisku koncernów farmaceutycznych, by kontrolować ludzi i twierdzi, że trumny w Bergamo były puste.
– Czy dopuszczalne jest to, by 9 z 10 Włochów musiało płacić za zachowanie nielicznych? – zapytał. Dodał także, że jeśli w regionach Włoch zostaną wprowadzone kolejne restrykcje, "odpowiedzialność za to w dużej części będą ponosić ci, którzy nie chcieli uodpornić się przeciwko Covid-19".
Przed Świętami rząd Włoch wprowadził nowe restrykcje przywracając obowiązek noszenia maseczek na zewnątrz. Zamknięto kluby, a do końca stycznia zabroniono organizacji imprez masowych.