Towarzyszył żonie przy porodzie. Wytoczył szpitalowi proces za "szkody psychiczne" i rozpad małżeństwa
Chciał przywitać swoje dziecko na świecie i postanowił towarzyszyć żonie przy porodzie poprzez cesarskie cięcie. To wielkie wydarzenie zostawiło trwały ślad w pamięci i psychice mężczyzny. Gdy zobaczył krwawiącą ukochaną, "nabawił się szkód psychicznych". Pozwał szpital za rozpad jego małżeństwa. Zażądał gigantycznego odszkodowania.
Australijczyk, Anila Kuppuli, postanowił w sądzie walczyć o rekompensatę pieniężną. W styczniu 2018 roku jego żona rodziła w szpitalu w Melbourne. Mężczyzna podjął decyzję, że będzie obecny przy porodzie drogą cesarskiego cięcia. Jak doniósł lokalny portal 7News, zabieg zakończył się pomyślnie, a dziecko przyszło na świat całe i zdrowe.
Był obecny przy porodzie
To, co działo się na sali porodowej, miało negatywnie odbić się na psychice świeżo upieczonego ojca. Kuppula złożył pozew przeciwko szpitalowi. Napisał w nim, że personel medyczny 'zachęcał go" i "zezwolił mu" na oglądanie porodu żony. Jak dodał, odniósł szkody psychiczne po tym, jak podczas zabiegu widział wewnętrzne ograny małżonki i to, jak krwawi.
Zdaniem mężczyzny to przeżycie miało wpłynąć na "rozpad jego małżeństwa". Zażądał od szpitala wypłacenia odszkodowania opiewającego na kwotę miliarda dolarów australijskich (w przeliczeniu 640 mln dolarów amerykańskich).
Pozwał szpital za rozpad małżeństwa
12 września zapadała decyzja. Jak przekazały lokalne media, sąd odrzucił pozew mieszkańca Melbourne, uznając go za "nadużycie procesu". Czynności procesowe obejmowały badanie stanu psychicznego powoda. Jak się okazało, stopień uszkodzeń w psychice mężczyzny "nie przekracza progu", który wymagałby podjęcia dalszych kroków – wynika z wyroku cytowanego przez portal 7News.
W uzasadnieniu zaznaczono, powołując się na australijskie prawo, że jeśli dana osoba chce uzyskać odszkodowanie za straty nieekonomiczne, poniesiona przez nią szkoda musi być "znaczna".
Poród poprzez cesarskie cięcie to chirurgiczne rozwiązanie ciąży. Lekarze ginekolodzy nacinają powłoki oraz ścianę macicy, by móc wydobyć dziecko z łona rodzącej. Zabieg przeprowadzany jest wyłącznie w sytuacji, gdy występują konkretne wskazania, np. poród siłami natury jest niemożliwy lub zagraża bezpieczeństwu kobiety czy jej dziecku. Według szacunków amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) w 2021 roku 32,1 proc. wszystkich dzieci przyszło na świat dzięki cesarce. Z kolei w naszym kraju odsetek ten przekracza 40 proc.
Polecany artykuł: