SOR odsyła chorych do innych szpitali. Lekarz: liczy się każda minuta
Kryzysy w służbie zdrowia najczęściej nawarstwiają się właśnie w okresie jesienno-zimowym kiedy liczba zachorowań jest większa niż zazwyczaj. Szpitalne Oddziały Ratunkowe mają jednak zawsze pełne ręce pracy, bo to tam zgłasza się ogromne grono różnorodnych pacjentów. Jeden ze szpitali poinformował, że nie jest w stanie udzielić wszystkim oczekiwanej pomocy.
Niecodziennie słyszy się o tym, aby jakaś placówka podała do publicznej wiadomości fakt, że praca oddziału będzie ograniczona. Okazuje się, że powodem są chwilowe problemy związane z brakami kadrowymi. SPZOZ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku opublikował post w mediach społecznościowych.
Szpital w Rybniku, SOR odsyła pacjentów
Odkąd wielu potencjalnych pacjentów korzysta z mediów społecznościowych, szpitale i inne ośrodki korzystają z tego kanału komunikacji. W ten sposób istnieje większa szansa, że ważne informacje szybciej dotrą do odbiorcy niż za pośrednictwem strony internetowej.
Tak też chyba pomyśleli pracownicy szpitala w Rybniku, publikując post o problemach SOR wyłącznie na Facebooku. Z treści wynika, że w dniach od 27 do 30 października funkcjonowanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zostało ograniczone.
- Powodem tej sytuacji jest występujący z powodu deficytu kadry lekarskiej, brak dyżurnego lekarza radiologa. Aby zapewnić bezpieczeństwo udzielania świadczeń medycznych pacjentom, Szpital wdrożył przewidziane prawem procedury, których celem jest transportowanie przez system ratownictwa medycznego pacjentów w stanie zagrożenia życia do innych szpitali - informuje SPZOZ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku.
Choć rybnicki szpital przekazał pacjentom wieści o utrudnieniach, to nie podał zbyt wielu szczegółów. Warto także zwrócić uwagę, że treść zamieszczono dopiero późnym popołudniem 28 października i od razu wyłączono możliwość dodawania komentarzy.
Teleradiologia w Rybniku? To nie żart, szpital wystosował oficjalne pismo
Z informacji opublikowanych przez regionalny portal informacyjny wynika, że placówka wystosowała oficjalne pismo, z którego treści widnieje zapis, że badania obrazowe będą dostępne wyłącznie w formie teleradiologii. Oznacza to, iż chorzy mogli mieć wykonane badanie, ale na wynik z opisem trzeba poczekać, ponieważ personel medyczny przesyła dane do innej placówki, a tam specjalista przygotowuje opis badania.
W sytuacjach wymagających podania kontrastu pacjent zostanie skierowany do szpitala w Tychach lub Jastrzębie-Zdroju. Warto zaznaczyć, że są to placówki oddalone od Rybnika 25 i 45 km. Lekarze nie kryją oburzenia.
- To jakaś kpina. Pacjent z zatorowością płucną, gdzie jak przy zawale, liczy się każda minuta, ma być wieziony na podstawowe badanie kilkadziesiąt kilometrów? To niedopuszczalne. Przecież tego typu badania są bezwzględnie konieczne przy rozwarstwiających się tętniakach aorty na przykład! I tu też liczą się minuty - odnosi się do całej sytuacji jeden z lekarzy w rozmowie z portalem row.info.pl.
To nie jedyne problemy szpitala. Lokalne media informują, że w placówce nie me internistów, a czas oczekiwania na SORZe przechodzi nie raz najśmielsze oczekiwania. Przykładem był 70-letni mężczyzna, któremu pod koniec września tego roku pomocy udzielono dopiero po 26 godzinach.
Z informacji przekazanej wówczas przez Polsat News wynika, że szpital nie otrzymał żadnej skargi, natomiast dyrekcja miała zbadać całą sprawę i wyciągnąć konsekwencje.