Lekarz z Rybnika skończył 90 lat i nadal pracuje. "Mnie leczył, jak byłam dzieckiem"

2023-10-19 11:13

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rybniku opublikował w mediach społecznościowych post, który zwrócił uwagę wielu internautów. Placówka poinformowała o wyjątkowych urodzinach jednego z lekarzy. Specjalista ukończył 90 lat, a mimo to nadal jest czynny zawodowo. Posypały się życzenia.

Lekarz z Rybnika i skończył 90 lat i nadal pracuje. Mnie leczył, jak byłam dzieckiem
Autor: Fot. facebook.com/ SPZOZ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku

Nie od dziś znane jest stwierdzenie, że kiedy obrana droga zawodowa jest pasją, to nawet nie czujemy, że pracujemy. Te słowa świetnie odnoszą się do dr Eryka Kwapulińskiego. Lekarz 17 października ukończył 90 lat. Jak sam przyznaje, dla niego wykonywany zawód to rodzaj powołania i pasji.

Wybory 2023. Debata "Super Expressu" Emerytury, kolejki do lekarza, programy socjalne

Życzenia i wspomnienia pacjentów. Lekarz cieszy się sporą sympatią

Po tym jak SPZOZ Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku opublikował post na Facebooku pojawiło się mnóstwo komentarzy. Pacjenci dołączali się do życzeń, a inni wspominali pracę lekarza.

- Dziękuję za każdą chwilę którą poświęcił mi pan doktor. Sto lat dla Pana - komentuje internauta.

- Mnie leczył jak byłam dzieckiem, wszystkiego dobrego doktorze - pisze kolejna osoba.

- Lekarz który leczył jeszcze moja babcie... Niesamowite. Kawał historii, mnóstwo wspomnień - dodaje inny użytkownik Facebooka.

Najstarszy lekarz w Rybniku. Czym zajmuje się dr Eryk Kwapuliński?

Media obiegła wiadomość o 90 urodzinach dr Kwapulińskiego. Jednak co tak naprawdę wiemy o jego dorobku na przestrzeni lat? W rozmowie z “Gazetą Rybnicką” opowiedział nie tylko o własnej karierze, ale także o tym jak dawniej wyglądało leczenie i diagnostyka.

Dr Eryk Kwapuliński pracę zawodową rozpoczął w 1957 roku w Żorach. Lekarz wybrał specjalizację chorób wewnętrznych i od lat diagnozuje i leczy kilka pokoleń. Niestety w latach 60. ubiegłego wieku szpitale nie wyglądały tak jak dziś.

- Warunki były fatalne. Chorzy leżeli w kilkunastoosobowych salach, zdarzało się, że po podłodze w izbie przyjęć biegały szczury, przeciekał dziurawy dach, z powodu nieszczelnych okien wiatr hulał po całym budynku, a kaloryfery ledwo grzały - wspomina dr w rozmowie z “Gazetą Rybnicką”.

Lekarz dodał także, że choć w budynku były windy to bardzo często ulegały awarii przez co nawet pacjentów z podejrzeniem zawału trzeba było nosić na noszach pokonując dużą ilość schodów prowadzących aż na trzecie piętro.

Nie było sprzętu ani leków. Realia lat 60.

To jednak nie wszystko. Dr Kwapuliński dodaje, że lekarze mieli bardzo ograniczone możliwości. Nie było mowy o specjalistycznym sprzęcie, który pomagałby w diagnostyce i leczeniu.

- (...) mieliśmy do dyspozycji ciśnieniomierz, słuchawki, własne palce, oczy i uszy oraz archaiczny rentgen z demobilu, który emitował promienie po całej pracowni RTG - opowiada dr Kwapuliński.

Specjalista dodaje, że również możliwości laboratorium w tamtych czasach były mocno ograniczone. Wykonywano jedną dziesiątą obecnych badań. Dlatego lekarze musieli głównie polegać na własnej wiedzy i intuicji. Problemów było więcej. Zarówno diagnostyka jak i sam proces leczenia, czy usypiania pacjentów w celu przeprowadzenia operacji wyglądały zupełnie inaczej niż dziś.

Lekarz odniósł się również do roli szczepień. Dawniej ze względu na ich brak na oddziałach znajdowało się wiele osób z zagrożeniem zdrowia i życia. Rozwój nauki wyeliminował tego typu problem.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki