Przeżył, choć uznano go za zmarłego. Szokujące zdarzenie wyjaśniło śmierć jego brata
Podczas treningu wspinaczki skałkowej 16-letni Sammy nagle przestał reagować. Rozpoczęto resuscytację i zabrano go do szpitala. Tam uznano go za zmarłego. Jednak chwilę później nastolatek nieoczekiwanie wrócił do życia. Jego rodzice są niewymownie wdzięczni, bowiem kilka lat wcześniej w podobny sposób stracili młodszego syna.
W styczniu tego roku Jennifer i Craig Berko podrzucili swojego 16-letniego syna Sammy'ego na trening wspinaczki skałkowej. Chwilę później mama chłopca odebrała telefon i usłyszała, że Sammy stracił przytomność i nie reaguje. Osoby zebrane na treningu od razu zareagowały, rozpoczęto resuscytację krążeniowo-oddechową.
Nagle stracił przytomność. Resuscytacja trwała 90 minut
Craig, jako były strażak wiedział, że jeśli jego syn jest poddawany resuscytacji, oznacza to, że serce Sammiego się zatrzymało. Dla rodziców chłopca to było jak powtarzający się koszmar - trzy lata wcześniej ich 10-letni syn Frankie zmarł nagle po ataku epilepsji.
Gdy rodzice chłopca przybyli na miejsce ujrzeli, jak sanitariusze ratują ich syna. Bicie serca wróciło, ale tylko na chwilę. 16-latka przewieziono do szpitala. Resuscytacja trwała około 90 minut.
- Miałem nadzieję, że mój syn nagle się obudzi, jak na filmach (...) Ale w mojej głowie było dokładnie to, przez co przeszliśmy z naszym drugim synem. Nie miałem co do tego dobrych przeczuć. To trwało zbyt długo - wyznał Craig.
Usłyszeli, że ich dziecko nie żyje
Personel szpitala nie mógł nic więcej zrobić. Sammy został oficjalnie uznany za zmarłego. Jennifer i Craig zostali przy synu, aby się z nim pożegnać.
- Wpatrywałem się w jego twarz. Nie mogłem uwierzyć, że to się znowu dzieje - kontynuował Craig. Ale wtedy zauważył, że Sammy się poruszył. Na początku myślał, że to tylko złudzenie. Jednak zrozumiał, że Sammy żyje, kiedy dostrzegł, że chłopiec walczy o oddech. Od razu wezwał lekarzy.
Sammy'ego przeniesiono na oddział intensywnej terapii pediatrycznej. Lekarze nie mogli wykryć żadnej aktywności mózgu. Mama chłopca nie traciła nadziei, włączyła zatem ulubioną playlistę Sammy'ego, by zachęcić go do walki o życie.
Sammy nie pamięta kilku tygodni
Koniec końców Sammy'iego udało się uratować. Chłopak spędził dwa tygodnie na oddziale intensywnej terapii pediatrycznej, ale nic z tego nie pamięta. Kilka tygodni później trafił na przejściowy oddział intensywnej terapii. Potem rozpoczął długą drogę do zdrowia.
16-latek nie miał czucia od pępka w dół. Po czterech tygodniach rehabilitacji nadal nie może samodzielnie chodzić, ale nie przestaje walczyć. Lekarze nie ukrywają, że powrót do sprawności będzie wyzwaniem. Według ekspertów, Sammy doznał zatrzymania akcji serca, urazu mózgu, wielu udarów i urazu rdzenia kręgowego.
Trudny przypadek medyczny
Lekarze wciąż są zdumieni przypadkiem Sammy’ego. Nigdy wcześniej nie widzieli czegoś takiego, jednak to, co się wydarzyło, pomogło wyjaśnić przyczynę śmierci Frankiego.
Brat Sammy’ego zmarł trzy lata temu. Dla rodziców chłopca nie miało sensu, dlaczego jego serce się zatrzymało, skoro za przyczynę śmierci Frankiego uznano nagłą nieoczekiwaną śmierć w padaczce (SUDEP).
Cała rodzina została przebadana pod kątem rzadkich chorób genetycznych — nawet Frankie, poprzez próbkę jego DNA w systemie medycznym.
Wyniki wyjaśniły wszystko: u Sammy'ego, Frankiego i Jennifer zdiagnozowano polimorficzny katecholaminergiczny częstoskurcz komorowy.
Polimorficzny katecholaminergiczny częstoskurcz komorowy - co to takiego?
Polimorficzny katecholaminergiczny częstoskurcz komorowy to rzadka choroba serca o podłożu genetycznym. W jej przebiegu dochodzi do zaburzenia przepływu prądów jonowych w mięśniu sercowym. Powodem jest mutacja białka budującego jeden z komórkowych kanałów jonowych.
W rezultacie, choroba powoduje nieregularne rytmy serca w odpowiedzi na skoki adrenaliny - jak podczas wspinaczki Sammy'ego lub napadu Frankiego.
Teraz chłopiec wraca powoli do zdrowia i walczy o powrót do sprawności, a jego rodzina nie potrafi opisać, jak bardzo wdzięczna jest za ten cud.