Niewinna plamka na czubku głowy okazała się rakiem. "Absolutnie mnie to sparaliżowało"
Początkowy objaw był bardzo niepozorny. 43-latka na czubku głowy miała małą, czerwoną plamkę. Niestety z czasem zmiana przybrała na sile, a badania wykazały jasno – jeden z najczęstszych nowotworów skóry. Diagnoza brzmiała jak wyrok.
43-letnia Jo Lambert, pochodząca z Wantage w Wielkiej Brytanii, odkryła niewinnie wyglądającą czerwoną plamkę na czubku swojej głowy. Z ostrożności postanowiła skonsultować to z pielęgniarką. Ta ją uspokoiła i przekazała, że nie ma powodów do obaw.
Kobieta była jednak zaniepokojoną tą zmianą skórną, ponieważ wyczuła, że ta zrobiła się większa. I choć kolejna pielęgniarka znów odesłała ją z kwitkiem, Jo postanowiła się nie poddawać. – Była opryskliwa i sprawiła, że poczułam się strasznie niekomfortowo, gdy zadałam jej pytanie, czy to może objaw groźnej choroby – mówiła w rozmowie dla brytyjskiego portalu "The Sun".
Niewinna plamka była oznaką raka skóry
Po wielu prośbach w końcu otrzymała skierowanie do dermatologa. Musiała przejść zabieg, który polegał na wycięciu cysty o wielkości monety dziesięciu brytyjskich pensów. Trwał ponad dwie i pół godziny. Na sali operacyjnej Jo dowiedziała się mimochodem, że to jest rak skóry. Aby zakryć jej "dziurę w głowie", lekarze musieli pobrać skórę z jej ramienia.
Na wyniki biopsji musiała czekać tydzień. Niestety potwierdziły najgorszy scenariusz: był to rak podstawnokomórkowy, którego cechuje powolny przebieg. Miejscowo się rozrasta, naciekając podłoże, przez co może wywoływać zniszczenie tkanek otoczenia. Pojawia się najczęściej na skórze twarzy, zwłaszcza nosa i małżowiny ucha.
– Byłam emocjonalnym wrakiem. Informacja ta absolutnie mnie sparaliżowała. Nikt mi wcześniej nie powiedział, że tak objawia się rak – wyznała.
43-latka musiała się przemóc, by zobaczyć, jak wygląda rana po zabiegu. Teraz na czubku głowy ma wgniecenie, ale tym się już nie przejmuje. Jest bardzo szczęśliwa, że rak został wykryty w porę i wdrożone leczenie przyniosło oczekiwane rezultaty.
Jo podzieliła się swoją historią, by przestrzec inne osoby. Zaapelowała też, by nie bagatelizować nieoczywistych objawów i nie polegać wyłącznie na jednej opinii specjalisty.