Mąż marszałek Sejmu przebywa na OIOM-ie od ponad roku. Jest reakcja Witek i ministra zdrowia
Publikacja Radia Zet dotycząca leczenia męża Elżbiety Witek odbiła się szerokim echem w mediach. Przytoczono w niej sprawę pacjentki, która zmarła, ponieważ 8 dni czekała, aby przyjęto ją na oddział intensywnej terapii w szpitalu w Legnicy. Jej bliscy powiadomili prokuraturę, twierdząc, że "miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy blokuje mąż marszałek Sejmu Elżbiety Witek". Na doniesienia medialne zareagowali minister zdrowia i NFZ.
6 kwietnia br. ukazała się publikacja Radia Zet, w której przytoczono sprawę pacjentki, która osiem dni czekała na przeniesienie z Jaworskiego Centrum Medycznego na oddział intensywnej opieki w szpitalu w Legnicy. Niestety, zmarła dziewiątej doby.
Jak czytamy w artykule, "rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy blokuje mąż marszałek Sejmu Elżbiety Witek". Bliscy zmarłej podejrzewają, że doszło do popełniania przestępstwa przekroczenia uprawnień oraz wykorzystania zależności służbowej i osobowej przez legnicką placówkę.
"Celem oddziałów intensywnej terapii jest ratowanie życia, a nie podtrzymanie funkcji życiowych przez lata, a niestety z takim działaniem mamy do czynienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym" – mówiła córka zmarłej kobiety cytowana przez Radio Zet.
Elżbieta Witek zapowiada wstąpienie na drogę prawną
Marszałek Sejmu zareagowała na doniesienia medialne i wydała oficjalne oświadczenie za pośrednictwem Twittera. Jest wstrząśnięta ustaleniami Radia Zet. Jej zdaniem w "bezprecedensowy i poniżający sposób" opisano w artykule sytuację jej ciężko chorego małżonka, który "przebywa w szpitalu w bardzo ciężkim stanie".
"Dziś, w Wielkim tygodniu Wielkanocnym, zrobiono mojej rodzinie wielką krzywdę i niesprawiedliwość. (…) Uważam, że informowanie o stanie zdrowia w ten sposób to sytuacja skandaliczna. Dość powiedzieć, że moja rodzina nie wiedziała o wielu szczegółach stanu zdrowia mojego męża Stanisława" – napisała w oświadczeniu Elżbieta Witek.
Zaznaczyła, że "takich rzeczy najzwyczajniej się nie robi". Dodając, że "zarówno po ludzki, z empatii i zrozumienia bólu rodziny, jak i ze względów prawnych – prawo zakazuje informowania o stanie zdrowi osób prywatnych".
Jak przekazała marszałek Sejmu, od dwóch lat lekarze starają się o uratowanie życia jej męża. "Nigdy nie zabiegałam o żadne specjalne traktowanie męża, ani o przeniesienie ze szpitala rejonowego, ani o inne ekstraordynaryjne środki przysługujące mnie oraz mojej rodzinie z mocy ustawy w związku z pełnionym urzędem" – czytamy w oświadczeniu.
Dodatkowo Witek zaznaczyła, że w sprawach leczenia jej małżonka wszelkie decyzje pozostawiła opiekującym się nim lekarzom. W związku z tą publikacją zapowiedziała wejście na drogę prawną wobec Radia Zet.
Jest reakcja ministra zdrowia i jednoznaczne stanowisko NFZ
Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski zareagował na materiał Radia ZET. Opublikował za pośrednictwem mediów społecznościowych post, w którym napisał, że "żaden dziennikarz i żaden polityk nie powinien się stawiać w roli lekarza i oceniać, kto kwalifikuje się na terapię".
Stwierdził, że "nigdy, nawet jako minister zdrowia, nie pokusiłby się o taką ocenę". Jak dodał, "skandalicznym jest prokurowanie taniej sensacji kosztem pacjenta i jego rodziny".
Dziennikarzom portalu wPolityce.pl udało się dotrzeć do stanowiska Narodowego Funduszu Zdrowia, które miało być przedstawione Radiu Zet. Poinformowano w nim, że wszystkie procedury dotyczące leczenia męża Elżbiety Witek są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Wyjaśniono w piśmie, że zawsze lekarz specjalista podejmuje decyzje w zakresie metod i sposobu leczenia, "zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, a także zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością".
Co więcej, z tego stanowiska wynika, że "czas pobytu pacjenta na OAiIT (Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii – red.) jest uzależniony od decyzji lekarza". Wskazano też, że "są pacjenci hospitalizowani na oddziale intensywnej terapii dłużej niż rok" oraz że "w ciągu ostatnich 5 lat takich pacjentów było 83".