Eksperci: Wirus zawsze nas dogoni, odkąd jest obecny w populacji i w niej będzie
- Niezależnie od decyzji administracyjnych w sprawach epidemicznych musimy zachowywać się racjonalnie – skomentował zapowiedź znoszenia restrykcji wirusolog prof. Włodzimierz Gut. W podobnym tonie wypowiadają się także inni eksperci - prof. Agnieszka Szulc-Ciesielska i dr Michał Sutkowski. Czy rezygnacja z obostrzeń w tym momencie to dobra decyzja?
Część obostrzeń zniesiona od 1 marca
Na wczorajszej konferencji prasowej premiera i szefa resortu zdrowia zapowiedziano zniesienie obostrzeń covidowych od 1 marca, z wyjątkiem:
- izolacji i kwarantanny dla współdomownika,
- kwarantanny przyjazdowej dla osób bez paszportu covidowego,
- maseczek w zamkniętych przestrzeniach.
Na decyzję decydentów reagują eksperci. Zdaniem wirusologa prof. Włodzimierza Guta „niezależnie od tego, jakie są decyzje administracyjne, należy zachowywać się racjonalnie". - Ludzie badają się sami i nie zgłaszają do lekarza. Jeśli tego nie robią, to wiadomo, że roznoszą wirusa – dodał.
Prof. Gut podkreślił także, że wskaźnik zgonów w Polsce jest jednym z najwyższych w Europie. - Wprawdzie zgony to echo zachorowań mniej więcej sprzed dwóch, trzech tygodni, ale liczba chorych jest wystarczająca, żeby zakazić kolejne grupy. To nie jest 300 osób dziennie, to jest ok. 20 tys. – wyjaśnił.
Polska nie jest jak inne kraje
Na różnice pomiędzy sytuacją pandemiczną w Polsce a w innych europejskich krajach zwraca uwagę prof. Agnieszka Szulc-Ciesielska. Wirusolożka przypomina, że „Dania jest pierwszym dużym krajem, który zniósł wszelkie ograniczenia dotyczące koronawirusa na początku lutego tego roku”. - Jednak nie może być ona przedstawiana jako jedyny przykład dla zniesienia ograniczeń lub ich utrzymania w innych krajach – dodała.
Ekspertka podkreśla, że „możliwości systemu opieki zdrowotnej w każdym kraju będą inne, podobnie jak ogólna liczba szczepień i testów czy poziom zaufania do rządzących i naukowców". Wskazała także na różnice pomiędzy Polską i Danią w kwestii testów i szczepień. - W Danii system testowania jest bardzo agresywny, w dobrym tego słowa znaczeniu. Ponadto około 81 proc. Duńczyków jest w pełni zaszczepionych, w tym 95 proc. osób w wieku powyżej 65 lat, a 62 proc. otrzymało dawkę przypominającą. Polska w tym zakresie raczej Danii nie przypomina – podsumowała.
Czy zniesienie obostrzeń to dobra decyzja?
Wirusolog prof. Włodzimierz Gut pytany o słuszność decyzji ws. znoszenia obostrzeń podkreślił, że dowiemy się tego w najbliższych tygodniach. - Jeśli będzie dalszy spadek zachorowań, to oznacza, że decyzja była w miarę słuszna. A jeśli nastąpi ich stabilizacja, oznaczać to będzie, że nastąpiła trochę za wcześnie. A jak widoczny będzie wzrost zakażeń, oznacza to, że przesadziliśmy – wyjaśnił.
Specjalista porównał także epidemie do zabawy w berka. - Ganiamy i klepiemy następnego. Wirus zawsze nas dogoni, odkąd jest obecny w populacji i w niej będzie. Reszta zależy od naszych zachowań. Słyszymy na przykład, że wirus mocniej się szerzy, ale tak naprawdę to my swoimi działaniami to powodujemy. Wirus nie zachowuje się tak czy inaczej – on jest martwy – powiedział.
W opinii prezesa Warszawskich Lekarzy dr Michała Sutkowskiego decyzja o przywracaniu normalnej pracy, np. w urzędach, a z drugiej strony pozostawienie kwarantanny, izolacji i obowiązku zakładania maseczek wydaje się słuszna. Jego zdaniem odwołanie obowiązujących limitów to usankcjonowanie tego, co faktycznie ma miejsce, bo w większości przypadków obostrzenia nie były przestrzegane. Z drugiej strony dr Sutkowski podkreśla, że populacyjna odporność będzie się zmniejszać, a zdrowie Polaków jest w słabej kondycji, dlatego należy nadal zachować zdrowy rozsądek.
- Ostrożności nigdy dość. Ja bym powiedział, że z wirusem jest trochę jak z inwazją na Wschodzie. Nie trzeba się jej bać, ale trzeba przeciwdziałać. Być silnym i solidarnym. Silnym w sensie szczepienia, zasady DDM (dezynfekcja, dystans, maseczki – podsumował prezes.
- Na razie obserwujemy opadanie piątej fali, ale o zakończeniu pandemii jeszcze nie można mówić. Medialne przekazy Ministerstwa Zdrowia o zbliżającym się końcu pandemii z pewnością przyczyniły się do spadku zainteresowania szczepieniami – stwierdziła prof. Agnieszka Szuster Ciesielska. W jej opinii, w obliczu zapowiadanego zniesienia restrykcji, musimy pamiętać, że „to właśnie one zapewnią nam bezpieczeństwo, nawet jeśli późną wiosną i latem wirus będzie w odwrocie".
Wirusolożka podkreśla także, że „na razie trudno przewidzieć, co przyniesie nam jesień, na pewno koronawirus nie zniknie”. - Pytanie, w jakiej postaci się objawi, bo nie zawsze wirusy ewoluują w stronę łagodniejszych – dodała.
COVID-19 to nie jest grypa
Dr Sutkowski podkreśla, że w sensie epidemiologicznym koronawirus może stać się sezonową grypą przynajmniej w Europie, to w sensie klinicznym pozostanie groźniejszy. Przypomniał, że COVID-19 to „choroba groźniejsza, która dotyczy nie tylko płuc, ale śródbłonka”. - Wpływa bardziej na powikłania zakrzepowo-zatorowe, na psychikę. Grypa nie jest w stanie tak życia nam urządzić – dodał.
- Na grypę nie umiera 300 osób dziennie i nie mówmy o tym, że COVID to grypa. Statystyki mówią o około 150 zgonach w sezonie na grypę, ale umiera na nią pewnie więcej osób, choć z pewnością nie tak dużo jak na COVID-19. W sensie epidemiologicznym zakażenia koronawirusem mogą stać się endemią, czyli pojawiającymi się stałymi efektami chorobowymi od jesieni do wiosny, pod warunkiem, że nie powstanie nowy wariant, +nowy wariant+, który to wszystko zburzy i pod warunkiem, że będziemy się bardziej szczepić niż na grypę. Nie będzie to 4 proc., tylko ponad połowa pacjentów raz do roku - powiedział.
Z kolei prof. Agnieszka Szulc-Ciesielska w rozmowie z PAP podkreśliła, że nasilają się doniesienia o wariancie B.A.2. - Subwariant BA.2 jest jeszcze bardziej transmisyjny i bardziej uciekający przez odpornością zarówno ozdrowieńców, jak i osób zaszczepionych. Dlatego spodziewane są reinfekcje, jeśli BA.2 rozgości się w Polsce. Stąd kontynuowanie programu szczepień jest tak ważne – wskazała.
W ocenie wirusolożki sytuacja jesienna będzie wypadkową czynników takich jak: pojawienie się nowych wariantów (transmisyjność, wirulencja, ucieczka przed odpowiedzią immunologiczną), odsetek osób po kontakcie z wirusem, poziom wyszczepienia społeczeństwa oraz trwałość odpowiedzi poinfekcyjnej i poszczepiennej.
Nie rezygnujmy z maseczek
Prof. Gut w swojej wypowiedzi podkreślił, że powinniśmy nosić maseczki nie dlatego, że jest to przymus, tylko kwestia ograniczenia ryzyka zakażenia. - Czy naprawdę maseczki musimy wkładać, bo jest przymus, czy dlatego, że wchodzimy w grupę ludzi, o których nic nie wiemy i redukujemy szansę zakażenia? Powiem redukujemy, a nie zerujemy, bo to jest jeszcze oczywiście sprawa prawidłowego noszenia maseczki: założenia i zdjęcia jej, czasu noszenia i przechowania. Maseczka może być groźniejsza od samego środowiska, w jakim się znaleźliśmy – powiedział.
Nadal najważniejsza jest walka z pandemią.
Eksperci przypominają, że pandemia nadal trwa, dlatego tak istotne jest, by przez najbliższe miesiące pracować nad większym stopniem zaszczepienia Polaków. - Nie odwołano pandemii. Wykazano dużo pokory wobec natury. To mnie cieszy, tym bardziej, że ten poziom zgonów i zakażeń jest w Polsce duży, a stopień zaszczepienia, czyli najlepszej ochrony przez zgonami już taki nie jest – podkreśla dr Sutkowski.
Specjalista powołał się na dane dt. poziomu zaszczepiania w poszczególnych grupach wiekowych. Podał, że wynosi odpowiednio „65,6 proc. w grupie 18 plus, a na przykład w wieku 70 plus tylko 77 proc.”. - To jest mało – skomentował dr Sutkowski. W jego opinii najbliższe pół roku musimy popracować nad tym, by więcej osób się zaszczepiło, ponieważ "niewątpliwie przechodzimy z pandemii do endemii, ale endemia może być też różna".
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych ostrzega, że „liczba zgonów może wynosić 100-120 dziennie czy 50”. - A jeżeli będzie kilka, to można to zrozumieć, bo będą one podyktowane innymi względami również zdrowotnymi – dodał. Zaznaczył także, że jesteśmy w fazie zwalniania epidemii, jednak zbyt dużym kosztem oraz wskazał, na jakie cele zdrowotne musimy postawić.
- Cele zdrowotne muszą stać na drogach społecznych, politycznych i gospodarczych. Powinny stać jak drogowskazy, słupy milowe, kapliczki. Ten cel zdrowotny to jest walka z pandemią, z powikłaniami COVID-19, z ogonem covidowym spowodowanym na przykład przez omikron, o którym niewiele jeszcze wiemy, bo znamy go trzy miesiące – powiedział prezes.
Dr Maciej Sutkowski określił także na inny ważny cel zdrowotny, czyli odmrażanie ochrony zdrowia. - Odmrażanie ochrony zdrowia jest bardzo ważne, to też jest cel zdrowotny. My tymi drogami mamy posuwać się w stronę jesieni, ciesząc się z tego i być racjonalnymi. Należy traktować wirusa na chłodno i zimno, jak Szwed przerębel - patrzmy na niego ostrożnie, uważnie. Chodzi o to, żeby się nie zachłysnąć polską zerojedynkowością. To jest nasza polska przypadłość, że poruszamy się od ściany do ściany - przestrzegł.
Polecany artykuł:
Porady eksperta