Cud narodzin w Gorzowie. Dziecko ważyło zaledwie 1170 g
Choć to nie pierwszy "mały cud" położników ze szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, szanse były niewielkie. Tymon urodził się w 31. tygodniu ciąży. Tylko dzięki pracownikom gorzowskiego szpitala, chłopcu udało się szczęśliwie wrócić z rodzicami do domu. Matka dziecka podkreśla zaangażowanie położników, którzy przez cały czas dodawali jej otuchy.
Tymon urodził się w 31. tygodniu ciąży. Lekarzom z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim udało się doprowadzić do szczęśliwego rozwiązania zagrożonej ciąży z tzw. małowodziem czy bezwodziem. Chłopiec wraz z rodzicami opuścił już szpital, ale początkowo jego szanse na przeżycie były niewielkie. - Zawsze jest to rozpatrywane w granicach cudu – mówią gorzowscy eksperci.
"Prowadzenie ciąży było wielkim ryzykiem i niewiadomą"
Mama małego Tymona – pani Agnieszka – trafiła do gorzowskiego szpitala jeszcze na początku stycznia tego roku. Była wówczas w 18. tygodniu ciąży. Mimo, że pacjentce odeszły wody, lekarze zdecydowali się kontynuować ciążę.
Eksperci mieli także świadomość ryzyka poronienia w wyniku infekcji, która jest zagrożeniem dla ciężarnej, ponieważ może doprowadzić do sepsy. Ordynator oddziału neonatologicznego dr Krzysztof Kaczmarek tłumaczy: "Dalsze prowadzenie ciąży było wielkim ryzykiem i niewiadomą. Chodziło o to, czy wykształcą się dobrze płuca, bo do tego potrzebny jest płyn owodniowy".
Zespole położników i neonatologów udało się opóźnić czas narodzin aż o 13 tygodni. Tymon pojawił się na świecie w 31. tygodniu ciąży. Dziecko ważyło zaledwie 1170 g, a jego stan był ciężki. Matka chłopca w momencie wypisu ze szpitala popłakała się ze szczęścia.
"Nie obiecywał mi, że nasza historia będzie miała szczęśliwe zakończenie"
Kierownik oddziału noworodkowego z pododdziałem intensywnej opieki nad noworodkiem w gorzowskim szpitalu dr n. med. Barbara Michalczyk podkreśla, że mały Tymek wymagał dużej ilości tlenu. Chłopiec był podłączony do respiratora. Ale po dwóch miesiącach prawie podwoił swoją wagę. W momencie wypisu ze szpitala miał już 2130 g.
Pani Agnieszka tłumaczy: "Opiekę ordynatora oddziału czułam na każdym etapie. Przede wszystkim wytłumaczył mi, z czym wiąże się utrata wód na tak wczesnym etapie ciąży. Do rozmowy podszedł profesjonalnie i rzeczowo. Nie obiecywał mi, że nasza historia będzie miała szczęśliwe zakończenie, ale zatroszczył się o to, żebym czuła się jak najbardziej komfortowo w szpitalu".
Młoda mama docenia cały zespół lekarzy, którzy czuwali nad tym, by jej ukochany synek mógł przeżyć. Kobieta podkreśla: "Jestem im wdzięczna za informowanie mnie o moim stanie zdrowia na bieżąco i dodawanie otuchy w tak trudnych chwilach".
- Jako rodzice dopilnujemy tego, żeby nasz syn wiedział, jak duże znaczenie miał Doktor Krzysztof Kaczmarek w naszym życiu – czytamy w przejmującym wpisie stworzonym przez panią Agnieszkę.
Czym jest małowodzie?
Małowodzie jest stanem, w którym objętość płynu owodniowego nie jest wystarczająca. Najczęściej diagnozuje się go u ciężarnych między 32. a 36. tygodniem ciąży. Prawidłowo ilość wód płodowych wynosi na tym etapie 500-2000 ml. W przypadku małowodzia orientacyjna ilość płynu owodniowego nie przekracza 500 ml.
Płyn owodniowy to naturalna mieszaniny substancji pochodzących zarówno od matki, jak płodu. Wody płodowe są kluczowe dla prawidłowego rozwoju płodu. Zawierają bowiem elementy komórkowe owodni, aktywne enzymy, tłuszcze i substancje białkowe.
Ten stan jest bardzo niebezpieczny, dlatego ciężarna musi być pod ścisłą opieką lekarską. Kiedy do małowodzia dochodzi na wczesnym etapie ciąży, towarzyszy mu hipotrofia płodu, czyli nieprawidłowe wzrastanie. To może skutkować niedotlenieniem, a w konsekwencji zwiększać ryzyko śmierci.
Polecany artykuł: