"Szczepionki to eksperyment na ludziach". Ekspert punktuje najczęstsze kłamstwa przeciwników szczepień
Od wybuchu pandemii COVID-19 minęło już ponad dwa lata. Mimo to nadal wielu ludzi nie wierzy w to, że pandemia rzeczywiście istnieje, co widać m.in. po poziomie wyszczepienia w naszym kraju. Postanowiliśmy zebrać najczęściej powielane, niezgodne z prawdą głosy dotyczące pandemii i poprosić o opinię eksperta - biologa medycznego dr hab. Piotra Rzymskiego z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Spis treści
- Kłamstwo nr 1: "Szczepionki to eksperyment na ludziach. Jesteśmy królikami doświadczalnymi"
- Kłamstwo nr 2: "Szczepienia to dążenie do depopulacji"
- Kłamstwo nr 3: "Zaszczep się dla siebie i dla innych, a to będzie twoja ostatnia prosta. Ludzie po szprycy umierają"
- Kłamstwo nr 4: "COVID-19 to choroba sezonowa, więcej ludzi umiera na grypę"
- Kłamstwo nr 5: "Nawet jeżeli człowiek nie umiera na COVID, to specjalnie zrobią go jako jego ofiarę. Lekarze wpisują COVID-19 niezależnie od przyczyny śmierci"
- Kłamstwo nr 6: "Szczepionki nie działają, bo szczepień i też się zarażają"
Kłamstwo nr 1: "Szczepionki to eksperyment na ludziach. Jesteśmy królikami doświadczalnymi"
dr hab. Piotr Rzymski: Proces dopuszczenia szczepionki do powszechnego użycia wymaga przeprowadzenia szeregu badań, które poprzedzają taką decyzję. Te analizy badawcze zostały zaplanowane i przeprowadzone również w przypadku szczepionek przeciw COVID-19 i obejmowały najważniejsze etapy badań, które muszą być przeprowadzone, czyli badania przedkliniczne obejmujące analizy z udziałem zwierząt – wpierw szczurów, a potem małp. Obserwujemy zwierzęta po to, aby zobaczyć, czy na przykład podanie szczepionki nie powoduje jakichś silnych reakcji immunologicznych, które byłyby niebezpieczne dla ludzi. To jest faza niezbędna, by móc w ogóle pomyśleć o fazie klinicznej. Historia zna wiele przykładów, gdy kandydatka na szczepionkę ugrzęzła na zawsze na tym etapie badań.
Dopiero kiedy wszystkie wstępne warunki dt. bezpieczeństwa zostają spełnione, to następują badania kliniczne z udziałem ludzi. One zazwyczaj trwają bardzo długo, ponieważ obejmują wiele faz, prowadzonych jedna po drugiej. W przypadku kandydatek na szczepionkę przeciw COVID-19 pozwolono by łączyć niektóre fazy ze sobą: pierwszą z drugą lub drugą z trzecią. To przyspieszyło prace. I faza badań z reguły jest mało liczna pod względem liczby uczestników, bo ma wstępnie określić poziom bezpieczeństwa u ludzi. Pozwala też przetestować różne dawki. II faza obejmuje więcej uczestników, gromadzi dane dt. bezpieczeństwa, ale określa też immunogenność, czyli to, jak szczepienie pobudza odpowiedź immunologiczną na poziomie produkcji przeciwciał i odpowiedzi komórkowej. Te początkowe fazy pozwalają znaleźć optymalne schematy szczepienia.
Faza III w przypadku szczepionek przeciw COVID-19 obejmowała dziesiątki tysięcy ludzi. To bardzo dużo, jeżeli zrozumiemy jakim przedsięwzięciem logistycznym jest organizacja takich badań, zwłaszcza gdy prowadzone są w różnych miejscach na świecie. Rolą tej fazy jest zebranie najbardziej licznych danych dotyczących bezpieczeństwa i ocena skuteczności kandydatki na szczepionkę: jak chroni przed infekcją i cięższym przebiegiem choroby. Wszystkie badania dt. prac nad stworzeniem preparatów przeciwko SARS-CoV-2 są ogólnie dostępne. Oznacza to, że zostały publikowanie na łamach różnych czasopism naukowych i każda osoba zainteresowana ma możliwość zapoznać się z nimi bez wychodzenia z domu.
Można zapoznać się także ze szczegółową analizą instytucji, które decydują o tym, jakie leki trafiają na rynek na podstawie przedstawionej dokumentacji badawczej, jak np. Europejska Agencja Leków. Dlatego nie można mówić o eksperymencie w ogólnym rozumieniu, ponieważ te preparaty zostały dopuszczone do użytku i stosowane są zgodnie ze wskazaniem w Charakterystyce Produktu Leczniczego. Absurdem jest to, że niektórzy orędownicy tezy, że szczepienia są eksperymentem, są zarazem zwolennikami stosowania amantadyny w leczeniu COVID-19. W tym drugim przypadku mamy do czynienia ze stosowaniem leku poza jego wskazaniem, zarazem bez dowodów na jego skuteczność. To właśnie w takim przypadku możemy mówić o eksperymentowaniu i to na ludziach.
Kłamstwo nr 2: "Szczepienia to dążenie do depopulacji"
dr hab. Piotr Rzymski: Jeżeli chodzi o depopulację - szczepienia ratują życie, więc to zupełnie przeczy depopulacji i przeczą temu liczby. Jak obliczono, w 2021 r. szczepienia przeciw COVID-19 zapobiegły 11,3 milionom hospitalizacji i 1,1 milionom zgonów. Spójrzmy na Polskę. W okresie wrzesień-listopad 2020 r. umarło z powodu COVID-19 15,5 tys. Polaków. W tym samym okresie rok później umarło 8 tys., choć nie stosowaliśmy się już tak dobrze do zaleceń sanitarnych, nasze dzieci chodziły do szkół, nie wprowadzano strefowych ograniczeń, mimo iż dominował trzykrotnie bardziej zakaźny wariant delta. To oznacza, że bez szczepień umarłoby ponad 46,5 tys. ludzi.
Innymi słowy, szczepiący się uratowali przez pierwsze trzy miesiące jesieni ok. 38 tys. Polaków, którzy mogli dzięki temu spędzić święta z rodzinami. Z prowadzonych przez nas analiz dla całego Europejskiego Obszaru Gospodarczego wynika, że im więcej było zaszczepionych w populacji na początku danego miesiąca, tym mniejsze były częstości hospitalizacji, stwierdzanych przypadków stanu krytycznego i zgonów. Szczepienia ratują życie. Tezy o depopulacji są odklejone od rzeczywistości i zdrowego rozsądku.
Kłamstwo nr 3: "Zaszczep się dla siebie i dla innych, a to będzie twoja ostatnia prosta. Ludzie po szprycy umierają"
dr hab. Piotr Rzymski: Po pierwsze, pamiętajmy, że ludzie umierają z wielu powodów. Jeżeli poprosimy instytucje publiczne o udostępnienie danych zgonów w grupie 80-latków i sprawdzimy jaki odsetek z nich umarł na przestrzeni roku od przyjęcia szczepionki, to nic nam to nie powie. Umieralność w tym wieku jest po prostu wysoka i to nie ma nic do rzeczy ze szczepieniami. Na marginesie, znam bardzo aktywne zawodowo kobiety po 80. roku życia, które od dekad szczepią się każdego roku przeciw grypie. Równie dobrze – proszę to potraktować żartobliwie – mógłbym powiedzieć, że szczepionki dodają im wigoru. Zwykła korelacja nie oznacza od razu związku przyczynowo-skutkowego. Podam inny przykład: jeżeli przeanalizujemy czy zmarłe osoby wzięły w swoim życiu ślub, to okaże się, że dotyczy to większości z nich. Może więc to dobrze, że nie mam żony?
Na szczepienia należy spoglądać tak, jak na pasy bezpieczeństwa w samochodzie. Kiedy je zapinamy i dochodzi wypadku, są w stanie zminimalizować obrażenia i zmniejszyć ryzyko zgonu. Szczepienia działają dokładnie w ten sam sposób. Czy ktoś racjonalnie myślący uważa, że pasy bezpieczeństwa ograniczają wolność? Albo, że ich zapinanie powinno być dobrowolne? Kiedy szczepimy miliony ludzi na całym świecie, to wiemy, że szczepimy ludzi w zróżnicowanej populacji zarówno pod względem wieku, jak i chorób, z którymi się borykają, stosowanych leków, prowadzonego stylu życia, ilości aktywności fizycznej, diety, konsumpcji używek, poziom stresu. Te wszystkie parametry mogą przekładać się na to, jak odpowiadamy na szczepienie. Szczepieniem zmniejszamy ryzyko śmierci, ale to nie oznacza, że ludzie nie będą chorować, umierać.
Nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka śmierci, jednak warto przyjrzeć się danym. Na przykład sprawdzić, ile osób zaszczepionych umarło w danym okresie, jaka była częstość zgonów wśród zaszczepionych osób w pełni a niezaszczepionych i porównać te dane z częstością zgonu, a wtedy w analogiczny sposób okaże się, że w Polsce i w wielu innych krajach częstość zgonów jest zdecydowanie wyższa w populacji osób niezaszczepionych, czyli inaczej mówiąc, zaszczepieni są lepiej chronieni. Z prowadzonych przez nas badań wynika, że w czasie dominacji najbardziej zjadliwego wariantu delta w Polsce, większość hospitalizowanych i umierających z powodu COVID-19 była niezaszczepiona.
Kłamstwo nr 4: "COVID-19 to choroba sezonowa, więcej ludzi umiera na grypę"
dr hab. Piotr Rzymski: Oczywiście, mamy coś takiego jak sezon grypowy i w tym okresie odnotowuje się wzrost zachorowań na grypę oraz zgonów w jej wyniku. W przebiegu grypy może pojawić się ostra niewydolność oddechowa, konieczność hospitalizacji, podłączenia do respiratora, jednak tych przypadków jest zdecydowanie mniej. Czy w ostatnich latach służba ochrony zdrowia jest kompletnie niewydolna, bo szpitale są przepełnione tysiącami pacjentów podłączonych do respiratorów albo wymagających tlenoterapii z powodu grypy? Nie mieliśmy takich przypadków. Przynajmniej w ostatnim czasie, bo pandemii grypy Hiszpanki nie pamiętamy.
W sezonie 2019-2020 mieliśmy niespełna 5 milionów zachorowań lub podejrzeń zachorowania na grypę, w ich wyniku zmarło 65 osób. Oczywiście nie wszystko da się wychwycić i ująć w statystykach, ale nawet uznając, że statystyki są zaniżone, to i tak realne liczby hospitalizacji z powodu grypy nijak się mają do tych związanych z COVID-19. Wśród osób, które przeszły COVID-19 obserwuje się różne konsekwencje, niekiedy długotrwałe. Niektórzy nie mogą odzyskać węchu. Inni skarżą się na kłopoty ze snem, nastrojem, skupieniem. Ryzyko sercowo-naczyniowe też jest podwyższone i to niezależnie od tego, czy jesteśmy młodzi, czy starsi, palimy papierosy czy prowadzimy zdrowy tryb życia. Powikłania po grypie też mogą wystąpić, ale ich epidemiologiczna skala jest nieporównywalnie niższa.
Kłamstwo nr 5: "Nawet jeżeli człowiek nie umiera na COVID, to specjalnie zrobią go jako jego ofiarę. Lekarze wpisują COVID-19 niezależnie od przyczyny śmierci"
dr hab. Piotr Rzymski: W pewnym momencie w raportowaniu liczb związanych z pandemią zaczęliśmy wyróżniać w Polsce dwie kategorie - osób, które zmarły z powodu COVID i które umarły w wyniku zakażenia i posiadanych chorób współistniejących. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Dlaczego? Bo gdyby nie zakażenie koronawirusem większość osób, które cierpiała na inne choroby, nadal cieszyłaby się życiem. To ofiary, którym nie mogliśmy zapobiec także w przyszłości.
Kłamstwo nr 6: "Szczepionki nie działają, bo szczepień i też się zarażają"
dr hab. Piotr Rzymski: To fakt, że u osób zaszczepionych może dojść do zakażenia, ale to ryzyko jest mniejsze. Dlatego motorem napędowym pandemii są osoby niezaszczepione, które łatwiej się zakażą i będą transmitować wirusa. Dlaczego osoby zaszczepione mogą transmitować wirusa w mniejszym stopniu? Możemy to wyjaśnić też na poziomie mechanizmu. Kiedy dochodzi do zakażenia, to znaczy za wirus pokonał barierę przeciwciał u osoby zaszczepionej, czyli zakaził komórki jej organizmu. Pojawia się jednak odpowiedź komórkowa, która może rozpoznać, jakie komórki zostały zakażone i szybko skierować przeciwko nim odpowiednie działania. Po co? By uniemożliwić dalsze namnażanie zainfekowanych komórek. Nawet w odniesieniu do wariantu Delta, który był trzykrotnie bardziej zakaźny, niż poprzednie warianty.
Osoby zaszczepione, które przechodzą zakażenie takimi wariantami, jak Delta mogą mieć początkowo bardzo podobny ładunek wirusa w górnych drogach oddechowych, jak osoby niezaszczepione, jednak wirus w ich organizmach jest zdecydowanie szybciej eliminowany. To udowodniły badania, w których pobierano wymazy od osób zakażonych i sprawdzono, ile znajduje się w nich materiału genetycznego. W ten sposób zaobserwowano, że w ciągu kilku dni od wystąpienia objawów u osób zaszczepionych, ładunek wirusa zaczynał gwałtownie spadać. A nie spadał w ten sam sposób u osób niezaszczepionych. To oznacza, że w większości przypadków, jeżeli dojdzie do zakażenia, to okienko, w którym wirus może transmitować, jest znacznie skrócone niż w przypadku osób niezaszczepionych.
Po drugie - nawet jak dojdzie do zakażenia osoby zaszczepionej, to dochodzi do szybszej eliminacji wirusa. To znaczy, że nie dojdzie do progresji, że szanse, iż chory znajdzie się w ciężkim stanie, są zmniejszone, bo jeżeli w przeciągu kilku następnych dni od pojawienia się objawów, wirus zostanie wyeliminowany, to kiedy na ogół dochodzi do progresji do stanu ciężkiego, organizm osoby zaszczepionej zwalczy wirusa. To jest właśnie ten efekt, o który też między innymi walczymy w sytuacji, kiedy dojdzie do zakażenia - żeby zminimalizować ryzyko ciężkiego przebiegu. Dodatkową wartością dodaną jest ograniczenie transmitowania wirusa, a także hamowanie jego dalszego mutowania.