20-latka zignorowała dwa objawy. Pewnego dnia obudziła się z paraliżem
Młoda Australijka uskarżała się na kiepskie samopoczucie. Od kilku miesięcy doskwierały jej migrenowe bóle głowy i nudności, ale nie szukała żadnej pomocy medycznej. Swoje problemy ze zdrowiem odłożyła na bok, bo ważniejsza była dla nie kariera. Omal nie przepłaciła tego życiem. Obecnie przed nią długa walka o powrót do sprawności.
Często bywa tak, że ignorujemy sygnały ostrzegawcze, które wysyła nam organizm. Zrzucamy je na karb stresu, przepracowania lub z łatwością przypisujemy innym przyczynom. Tak było w przypadku 20-letniej mieszkanki Australii Courtney Grant. Jej historię opisał brytyjski portal „Courier Mail”.
Wystąpiły u niej dwa objawy
Przez długi czas młoda kobieta była zaaferowana szukaniem wymarzonej pracy, choć jej samopoczucie nie było najlepsze. Od kilku miesięcy borykała się z atakami migreny i wymiotami. 20-latka bagatelizowała objawy w pogoni za karierą. Osiągnęła swój cel i zdobyła posadę w biurze nieruchomości. 26 lutego 2024 roku miała rozpocząć pracę, ale jej stan zdrowia nagle się pogorszył. Dzień wcześniej obudziła się zlana potem. Była wręcz przerażona. Jej prawa strona ciała była sparaliżowana i do tego nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.
Courtney spadła z łóżka i nie mogła się ruszyć. Leżała na podłodze 20 minut, zanim nadeszła pomoc. Jej jęki usłyszała mama, która spała w sąsiednim pokoju. Zadzwoniła natychmiast po pogotowie ratunkowe. Kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie przeszła szereg badań. Zlokalizowano u niej zakrzep w pachwinie. Jej stan był na tyle poważny, że konieczna była operacja.
20-latka walczy o powrót do sprawności
Lekarze stwierdzili u Australijki zapalenie naczyń, które oznacza stan zapalny ścian naczyń krwionośnych. Mogło to wywołać u niej bóle głowy, które pojawiały się kilka tygodni wcześniej. Medycy przekazali matce 20-latki, że nie są pewni czy jej córka będzie kiedykolwiek chodzić i mówić. Pięć dni po interwencji chirurgicznej Courtney zaczęła odzyskiwać pewne ruchy.
- Przede mną długa droga powrotu do sprawności, rehabilitacja i wizyty u różnych specjalistów. Ale powiedziano mi, że ryzyko, że coś takiego się powtórzy, jest znikome lub żadne - powiedziała kobieta w rozmowie z portalem „Courier Mail”.
Mimo tych zapewnień 20-latce towarzyszy obawa, że „atak” znowu da o sobie znać. Jak wyznała, te traumatyczne doświadczenia sprawiły, że na nowo odzyskała szacunek do życia. Jej priorytetem jest teraz powrót do zdrowia i pełni sił.
Bliscy założyli zbiórkę na znanej platformie GoFundMe na dalsze leczenie i rehabilitację 20-latki.
Polecany artykuł: