Odporność nie znika nagle. Ona zużywa się powoli
Układ odpornościowy nie psuje się z dnia na dzień. Nie ma jednego momentu, w którym „przestaje działać”. Starzeje się stopniowo, nierównomiernie i w sposób bardzo indywidualny. U jednych pierwsze oznaki osłabienia pojawiają się wcześnie, u innych długo pozostają niezauważone.
Jak podkreśla prof. dr n. med. Leszek Szenborn, Kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego i Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu oraz Członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, odporność jest systemem pamięciowym. Rejestruje niemal wszystko, co wydarzyło się w naszym biologicznym życiu: infekcje objawowe i bezobjawowe, stany zapalne, stresy, choroby przewlekłe. To doświadczenie bywa kapitałem, ale z czasem zaczyna też ciążyć.
W dzieciństwie odporność intensywnie dojrzewa. Rodzimy się z działającym, ale niedojrzałym układem immunologicznym. W ciągu pierwszych dwóch–trzech lat życia osiąga on podstawową sprawność. To dlatego właśnie w tym okresie dzieci są najbardziej narażone na ciężkie, uogólnione zakażenia.
Potem wchodzimy w długi okres względnej równowagi. Młoda dorosłość i wiek średni to biologiczny „złoty czas”. Jednak mniej więcej po czterdziestym roku życia proces zaczyna się odwracać.
Czterdziestka: moment, w którym ciało przestaje być hojne
Popularne powiedzenie, że „jeśli po czterdziestce budzisz się rano i nic cię nie boli, to znaczy, że nie żyjesz”, ma więcej wspólnego z biologią, niż chcielibyśmy przyznać. To właśnie w tym wieku coraz wyraźniej ujawnia się fakt, że organizm traci część swoich rezerw.
Starzenie nie oznacza choroby. Oznacza jednak mniejszą tolerancję na przeciążenia. Infekcja, którą dwadzieścia lat temu „przechodziliśmy na nogach”, dziś może wytrącić organizm z równowagi na tygodnie lub miesiące.
Po sześćdziesiątym roku życia sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Jak podkreśla prof. Szenborn, połowa osób w tym wieku ma co najmniej cztery choroby przewlekłe. To ogromne obciążenie dla układu odpornościowego, który musi jednocześnie reagować na zakażenia, przewlekły stan zapalny i leczenie farmakologiczne.
Niebezpieczny „efekt domina”: Jak infekcje niszczą serce i mózg
Wiele osób bagatelizuje sezonowe infekcje, uznając je za przejściowe niedogodności. Jednym z najbardziej niebezpiecznych mitów zdrowotnych jest przekonanie, że jeśli infekcja trwa krótko i nie wymaga hospitalizacji, to nie pozostawia po sobie śladu. Medycyna od dawna wie, że to nieprawda.
Dla osoby dojrzałej każde spotkanie z patogenem to ogromny wydatek energetyczny dla organizmu, który często nie wraca już do pełnej homeostazy. Szczególnie groźna jest zależność między wirusami oddechowymi a incydentami sercowo-naczyniowymi.
Zakażenie układu oddechowego (np. grypa czy RSV) wywołuje duszność, spadek nasycenia krwi tlenem oraz przyspieszoną akcję serca. U osób starszych, których rezerwy wydolnościowe są ograniczone, może to błyskawicznie doprowadzić do przekroczenia granic bezpieczeństwa. Prof. Szenborn podkreśla: „Od wielu lat wiadomo, że fale infekcji, zwłaszcza dróg oddechowych, pokrywają się czasowo z większą liczbą zawałów serca, udarów mózgu oraz nasilenia objawów otępienia. Początkowo nie wiedzieliśmy, które dokładnie wirusy są za to odpowiedzialne. Teraz już wiemy, że głównymi winowajcami są m.in. wirus grypy, wirus RSV czy ludzki metapneumowirus”.
Wysoka gorączka u seniora to nie tylko dyskomfort. To realne zagrożenie życia. Brak odpowiedniego nawodnienia i unieruchomienie w łóżku prowadzą do zagęszczenia krwi, co jest bezpośrednią prostą do zatoru lub zawału.
Infekcje a demencja: związek, który zmienia myślenie o profilaktyce
Coraz więcej danych wskazuje, że infekcje – także te bezobjawowe – mogą przyspieszać rozwój otępienia.
„Jednym z najbardziej fascynujących, a zarazem niepokojących odkryć ostatnich lat jest związek między wirusem VZV (odpowiedzialnym za ospę wietrzną i półpasiec) a sprawnością intelektualną seniorów. Wirus ten pozostaje w naszych zwojach nerwowych w uśpieniu przez całe życie. Jego reaktywacja nie zawsze musi kończyć się bolesną wysypką – może przebiegać w sposób skryty, uszkadzając układ nerwowy. – mówi ekspert.
„Niedawno dowiedziono, że szczepienia przeciwko półpaścowi hamują postęp demencji u osób starszych. Wirus ospy wietrznej i półpaśca po zachorowaniu w dzieciństwie pozostaje w naszym organizmie na zawsze i co jakiś czas się uaktywnia. Takie incydenty są najczęściej dla nas niezauważalne, ale nie znaczy to, że nie mają wpływu na nasze zdrowie. Widoczne incydenty reaktywacji to objawowy półpasiec z jego następstwami (zespół bólowy, oszpecenie, pogorszenie wzroku i słuchu). Szczepienie, poprawiając odporność przeciw VZV, zmniejsza ryzyko objawowych i bezobjawowych reaktywacji i tym samym chroni nas przed uszkodzeniem układu nerwowego, którego jedną z postaci jest demencja” – tłumaczy ekspert.
Warto dodać, że w Stanach Zjednoczonych przewlekły ból popółpaścowy jest wymieniany jako jedna z przyczyn samobójstw wśród osób starszych. To pokazuje, jak potężny wpływ na jakość życia ma profilaktyka chorób zakaźnych.
Szczepienia: kontrolowany trening zamiast biologicznego chaosu
Kontakt z patogenami jest nieunikniony. Może jednak odbywać się na dwa sposoby: chaotyczny i kosztowny biologicznie albo kontrolowany i bezpieczny. Tym drugim są szczepienia.
„A szczepienia są formą „treningu" układu odpornościowego - treningu, który jest bezpieczny, kontrolowany i mało uciążliwy dla pacjenta.” – podkreśla ekspert.
To zasadnicza zmiana perspektywy. Szczepienie nie jest już tylko ochroną przed konkretną chorobą. Jest narzędziem zarządzania odpornością w czasie starzenia się organizmu.
W przeciwieństwie do naturalnych zakażeń szczepienia nie wyczerpują rezerw organizmu. Przypominają układowi odpornościowemu, jak reagować, bez ryzyka hospitalizacji, powikłań i trwałego pogorszenia sprawności.
Nowoczesne szczepionki powstają z myślą o seniorach
Współczesna wakcynologia coraz wyraźniej uwzględnia fakt, że układ odpornościowy osoby starszej działa inaczej niż u młodego dorosłego. Szczepionki są badane i projektowane pod kątem konkretnych grup wiekowych.
Dobrym przykładem jest RSV. U dzieci najgroźniejszy jest w pierwszych dwóch latach życia, dlatego strategia ochrony polega na podawaniu gotowych przeciwciał. U dorosłych możliwe jest szczepienie, które daje ochronę nawet na trzy sezony.
Wirus RSV nie mutuje tak intensywnie jak wirus grypy, dlatego szczepienie nie wymaga corocznego powtarzania. Problemem przez lata było to, że naturalne zakażenia nie dawały trwałej odporności.
Przełom technologiczny: Adiuwanty jako „taca” dla odporności
Współczesne szczepionki to produkty zaawansowanej biotechnologii. Kluczowym elementem nowoczesnych preparatów, szczególnie tych dedykowanych seniorom, są adiuwanty. Są to substancje wzmacniające odpowiedź odpornościową, co jest niezbędne w sytuacji, gdy naturalny układ obronny jest już nieco „rozregulowany” przez wiek i choroby współistniejące.
Ekspert obrazowo wyjaśnia ich rolę: „Adiuwant to nic innego, jak sposób na wzocnienie działania szczepionki. To substancja, która pomaga układowi odpornościowemu lepiej rozpoznać antygen. Można powiedzieć, że adiuwant to „taca”, na której podajemy naszemu układowi odpornościowemu „wroga”. Dzięki temu reakcja immunologiczna jest silniejsza”. Dzięki zastosowaniu nowych adiuwantów możliwe jest uzyskanie wysokiej ochrony nawet przy użyciu mniejszej ilości antygenów, co podnosi profil bezpieczeństwa preparatów.
Wielochorobowość – cichy wróg odporności
Wielochorobowość to jeden z najważniejszych, a jednocześnie najmniej uświadamianych problemów starzejącego się społeczeństwa. Choroby przewlekłe nie tylko osłabiają organizm, ale też zmieniają sposób, w jaki reaguje on na infekcje.
Częstym błędem, zarówno pacjentów, jak i części personelu medycznego, jest przekonanie, że osoba z wieloma chorobami przewlekłymi nie powinna się szczepić, by „nie obciążać organizmu”. Prof. Szenborn stanowczo prostuje to myślenie:
„Czasem słyszę od pacjentów i niektórych lekarzy, że ktoś jest „zbyt chory, aby się zaszczepić”. Tymczasem paradoks polega na tym, że właśnie osoby ciężko chore najbardziej potrzebują ochrony przed infekcjami. Po sześćdziesiątym piątym roku życia każda infekcja może prowadzić do trwałego pogorszenia stanu zdrowia. Nawet jeśli wydaje się, że choroba minęła, to organizm często już nigdy nie wraca do wcześniejszego poziomu sprawności. Często to zakażenia konwertują pacjentów do grup ryzyka”. - tłumaczy ekspert.
Szczepienia bliżej pacjenta: apteki zmieniają reguły gry
Nowym i bardzo obiecującym zjawiskiem jest możliwość szczepień w aptekach. Farmaceuci coraz aktywniej angażują się w profilaktykę, a dla pacjentów oznacza to łatwiejszy dostęp i mniejszą barierę organizacyjną.
Profesor Szenborn widzi w tym modelu ogromny potencjał. Zapobieganie chorobom zaczyna być realnym elementem codziennej opieki zdrowotnej, a nie tylko dodatkiem do leczenia.
Nowy kalendarz szczepień dla dorosłych: Co warto rozważyć?
Przez lata w Polsce pokutowało przekonanie, że szczepienia kończą się wraz z wiekiem szkolnym. Dziś lekarze i towarzystwa naukowe, w tym Polskie Towarzystwo Wakcynologii, promują ideę „kalendarza szczepień dla dorosłych”, dostosowanego do konkretnych grup ryzyka – osób z cukrzycą, chorobami nerek czy układu krążenia.
Jakie szczepienia są kluczowe po 40. i 60. roku życia?
- Pneumokoki: Chronią przed inwazyjną chorobą pneumokokową i groźnymi zapaleniami płuc.
- Grypa i COVID-19: Szczepienia sezonowe, które należy odnawiać ze względu na zmienność wirusów.
- RSV: Nowoczesna ochrona (szczególnie refundowana dla osób powyżej 65. roku życia i młodszych z obciążeniami), chroniąca przed wirusem, który u seniorów bywa równie groźny jak grypa.
- Półpasiec: Ochrona przed bolesną neuralgią i jej powikłaniami neurologicznymi.
- Krztusiec: Zalecany m.in. kobietom w ciąży i seniorom, by chronić najmłodszych członków rodziny (strategia kokonu).
Prof. Szenborn zauważa: „Jeśli miałbym wskazać najważniejsze z nich, to na pierwszym miejscu wymieniłbym szczepienia przeciwko zakażeniom wywołanym przez pneumokoki, przeciwko półpaścowi, a także przeciwko RSV – szczepienie przeciwko temu wirusowi jest obecnie w pełni refundowane dla osób powyżej 65. roku życia oraz dla osób powyżej 60. roku życia, które dodatkowo obciążone są przewlekłymi chorobami”.
Przymierze ze zdrowiem: Dlaczego warto działać teraz?
Profilaktyka to inwestycja w jakość życia, która zwraca się w postaci zachowania samodzielności i sprawności na lata. Szczepienie to nie tylko walka ze śmiercią, ale przede wszystkim walka o komfort codziennego funkcjonowania.
„Warto się szczepić nie tylko po to, by nie umrzeć, ale żeby być zdrowszym. Zaszczep się, żeby banalne zakażenie czy poważna choroba nie zniszczyły twojego układu odpornościowego. Żebyś mógł cieszyć się kolejnym miesiącem, rokiem życia, spotkaniami z bliskimi, czytaniem książek, podróżami. Szczepionki dają większy komfort życia niż nam się wydaje. Zdrowie nie jest dane raz na zawsze. Nawet jeśli palisz – zrób cokolwiek dla siebie: zaszczep się przeciw grypie, RSV, półpaścowi” – apeluje prof. Szenborn.
Ekspert zachęca, by traktować szczepienie jako „widoczny znak przymierza ze zdrowiem”. To prosta decyzja, która może uchronić przed bólem, hospitalizacją i utratą życiowej energii. Rzetelne informacje na temat terminów i rodzajów dostępnych preparatów można znaleźć na stronach Państwowego Zakładu Higieny (www.szczepienia.info) oraz Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.