Odra wraca! Eksperci alarmują: „Wyspy podatności” w Polsce to bomba zegarowa
Większość z nas czuje się bezpiecznie, wierząc, że masowe szczepienia skutecznie chronią całe społeczeństwo. Mimo to coraz częściej słyszymy o niepokojącym powrocie odry, która pojawia się nawet w krajach o wysokim wskaźniku wyszczepienia. Okazuje się, że źródło zagrożenia tkwi w zjawisku, które często umyka uwadze, a jego skala jest znacznie większa, niż mogłoby się wydawać.

- Badanie opublikowane w „Pediatrics” ujawnia, dlaczego odra powraca mimo wysokiego poziomu szczepień
- Lokalne skupiska niezaszczepionych osób to główne zagrożenie dla odporności zbiorowiskowej
- Eksperci WHO alarmują o dwukrotnym wzroście liczby zachorowań na odrę w Europie
- Poziom zaszczepienia w Polsce spadł poniżej bezpiecznego progu 95%, który chroni najsłabszych
Dlaczego odra powraca, mimo wysokiego poziomu szczepień?
Według badania opublikowanego na łamach czasopisma naukowego „Pediatrics”, kluczem do zrozumienia powrotu odry są lokalne skupiska niezaszczepionych dzieci w szkołach i przedszkolach. To właśnie one stanowią główne ryzyko powstawania ognisk epidemicznych (czyli sytuacji, gdy choroba nagle zaczyna się rozprzestrzeniać w jednym miejscu), nawet jeśli w całym kraju ogólny poziom zaszczepienia wydaje się wysoki. Tworzenie się takich „wysp podatności” osłabia lokalną odporność zbiorowiskową, czyli tarczę ochronną, którą zaszczepiona większość tworzy dla osób niemogących przyjąć szczepionki ze względów zdrowotnych.
Co ciekawe, analiza opisana we wspomnianym czasopiśmie odkrywa pewien pozorny paradoks. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że przebywanie w grupie podobnych sobie, niezaszczepionych osób daje pewne schronienie. Jednak gdy tylko wirus odry dostanie się do takiej zwartej społeczności, rozprzestrzenia się w niej błyskawicznie. Symulacje komputerowe pokazały, że epidemie w takich skupiskach prowadziły do tysięcy dodatkowych zachorowań w porównaniu do sytuacji, gdyby osoby nieuodpornione żyły w rozproszeniu. To dowodzi, jak niebezpieczne jest istnienie takich „ogniw zapalnych” w społeczeństwie.
Odra wraca na świecie. Skala problemu jest większa, niż myślisz
Teoretyczne modele niestety znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, czego przykładem jest sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Jak informuje amerykańska agencja Centers for Disease Control and Prevention (CDC), do końca września tego roku odnotowano tam 1544 przypadki odry. To najwyższa liczba od czasu, gdy wydawało się, że choroba została tam całkowicie pokonana. Zdecydowana większość tych zachorowań była powiązana właśnie z ogniskami epidemicznymi. U podstaw problemu leży spadek liczby szczepień MMR (chroniącym jednocześnie przed odrą, świnką i różyczką), który sprawił, że już 39 z 50 stanów nie osiąga bezpiecznego progu 95% wyszczepialności.
Problem ten nie dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z raportem europejskiego oddziału Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w zeszłym roku na naszym kontynencie zarejestrowano ponad 127 tysięcy przypadków odry, co oznacza dwukrotny wzrost.
Patrząc globalnie, sytuacja jest jeszcze poważniejsza. Jak wynika z badania autorstwa Plans-Rubió, średni poziom wyszczepienia dwiema dawkami MMR na świecie jest dramatycznie niski. Aby zrozumieć skalę zagrożenia, warto pamiętać o wyjątkowej zakaźności odry. Jej podstawowy współczynnik reprodukcji R (czyli liczba pokazująca, ile osób średnio może zarazić jeden chory) wynosi od 12 do 18. To czyni ją jednym z najbardziej zaraźliwych wirusów znanych człowiekowi.
Polecany artykuł:
Jak wygląda sytuacja w Polsce? Czy twój region jest chroniony przed odrą?
Niepokojące trendy w kwestii szczepień niestety nie omijają także Polski. Dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH) pokazują, że poziom zaszczepienia zarówno pierwszą, jak i drugą dawką szczepionki MMR spadł poniżej bezpiecznego progu 95%. Jest to poziom, który, jak podkreślają eksperci, jest absolutnie konieczny do utrzymania odporności zbiorowiskowej. To dzięki niej chronione są nie tylko osoby zdrowe i zaszczepione, ale też te najsłabsze, które z powodów medycznych szczepionki przyjąć nie mogą, na przykład z powodu chorób nowotworowych czy obniżonej odporności.
Szczególnie alarmujące są duże różnice między poszczególnymi regionami Polski. Te dane pokazują, że tworzą się u nas dokładnie takie „wyspy podatności”, o których ostrzegali naukowcy. Podczas gdy w jednym województwie wskaźnik szczepień przekraczał bezpieczny próg, w innym spadł do zaledwie 85,7%. To stwarza idealne warunki do powstawania lokalnych epidemii, których skutki już widzimy – PZH informuje o 34 przypadkach odry zgłoszonych tylko w pierwszym kwartale tego roku.
Na szczęście dbałość o odporność nie kończy się w dzieciństwie. W odpowiedzi na potrzeby zdrowotne, jak podaje Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ), dorośli mogą teraz łatwiej zadbać o swoją ochronę, odpłatnie szczepiąc się preparatem MMR także w aptekach.
Zobacz galerię: Nie tylko grypa i covid. Te szczepienia trzeba powtarzać, jeśli chcesz ochrony
