"Jednej nocy fruwam, w drugą zdradza mnie mąż". Psychoterapeutka wyjaśnia tajemnice "dziwnych" snów
Możesz poczuć się dziwnie, gdy uświadomisz sobie, ile czasu spędzasz w stanie halucynacji i urojeń. W ogóle nie śnisz, więc ciebie to nie dotyczy? Mylisz się - wszyscy śnimy, tylko niektórzy o tym nie pamiętają. Po co to wszystko?
Dziwaczne sny, w czasie których nawet dochodzi do przestępstwa, stały się punktem wyjścia rozważań niezależnej dziennikarki Sam Pyrah o śnie, opublikowanych w "The Guardian".
Wspierana przez ekspertów autorka próbuje ustalić, ile informacji o nas dają sny i czy nieco zapomniani już Sigmund Freud i Carl Gustav Jung powinni być traktowani poważniej.
"Śniłam o zdradzie męża z przyjaciółką. Emocje były prawdziwe"
Nieważne, że to wszystko wydarzyło się tylko we śnie. Emocje – poczucie krzywdy, oburzenie i odrzucenie – wydawały się prawdziwe - pisze Sam Pyrah i próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy takie sny faktycznie coś ujawniają.
Kiedyś ludzie wierzyli, że sny są ostrzeżeniami z zaświatów, rodzajem komunikacji z bogami. Co na ten temat mówią dziś naukowcy? Dziennikarka próbowała to ustalić z ekspertami Sympozjum Snu w Londyńskim Instytucie Królewskim.
Uogólniony niepokój? Głęboko zakorzeniona nieufność? Przeczucie? Zdania są podzielone, co faktycznie ze snów można wynieść. Niektórzy badacze uważają, że sny są pozbawionym znaczenia "hałasem" – produktem ubocznym szalonej aktywności neuronów, która pojawia się w fazie snu zwanej REM.
Sny nie mają uniwersalnego znaczenia
Wg Jane Haynes, psychoterapeutki z Londynu, senniki i uniwersalna interpretacja snów to bzdura. Przypisywanie konkretnego znaczenia śnieniu o zębach czy byciu nago w miejscu publicznym nie ma sensu.
Sny niosą ze sobą jakieś przesłanie. Porozumiewają się nocnym językiem – mówi Haynes i dodaje:
- Przy próbie zrozumienia snu zawsze ważny jest kontekst. Ktoś, kto powie ci, co oznacza twój sen, odbiera ci twoją niezależność.
Psychoterapeutka zachęca, by poważniej traktować sen, skoro co najmniej 1/3 życia spędzamy śpiąc. Z tego czasu 20 proc. przeznaczone jest na śnienie. Dużo!
Nic ci się nie śni? Badania już dawno dowiodły, że śnimy wszyscy, tylko niektórzy snów nie zapamiętują.
Po co człowiekowi sny?
Wciąż nie wiemy na pewno, czemu służą sny. Profesor Mark Solms, neurolog z Uniwersytetu w Cape Town, szuka odpowiedzi na to pytanie od ponad trzydziestu lat. Jego badania rzuciły światło na jedną zaskakującą funkcję snów.
Sny mają za zadanie chronić spokojny sen. Brzmi absurdalnie? Tylko pozornie. Niby lepiej odpoczywalibyśmy w zupełnym spokoju, zamiast uciekać przed zombie czy grać nago koncert fortepianowy. Okazuje się jednak, że osoby, które nie mają snów z powodu zaburzeń neurologicznych, wcale nie mogą odpocząć.
- Budzili się wielokrotnie, szczególnie tuż po wejściu w każdą fazę snu REM. Rzadko byłem świadkiem tak złego snu - mówi prof. Solms.
Badania profesora sugerują, że sny zagarniają całą aktywność mózgu, która zachodzi podczas snu REM, a my dzięki temu się nie budzimy.
Freud miał rację?
Dla Zygmunta Freuda, ojca psychoanalizy, sny reprezentowały nasze stłumione (i zwykle seksualne) pragnienia. Profesor Mark Solms przekonuje jednak, że "wiele naszych snów nie jest myśleniem życzeniowym".
Podczas snów częściej doświadcza się negatywnych emocji niż pozytywnych. Najczęściej zgłaszaną emocją jest niepokój.
To niekoniecznie źle. Już w latach 60. XX wieku doktor Rosalind Cartwright (znana również jako "Królowa snów") odkryła, że osoby, które śnią o swoich problemach, lepiej radzą sobie ze stresem w prawdziwym życiu.
Osoby, które nie śniły o małżonku podczas kryzysu w związku, częściej chorowały na depresję.
Hipoteza "regulacji emocjonalnej" we śnie została poparta wieloma badaniami i jest dziś powszechnie akceptowana.
Inne teorie o funkcji snu
Teoria symulacji zakłada, że sny są sprawdzianem przed prawdziwymi zagrożeniami i negatywnymi sytuacjami. Oferują nam swoiste "doświadczenie”.
Hipoteza ciągłości - sny mają być odzwierciedleniem niedawnych problemów, myśli i doświadczeń z życia na jawie. Mówił o tym już Freud i nazywał "pozostałością dnia".
Badania dr Roberta Stickgolda, profesora psychiatrii w Harvard Medical School, sugerują, że ciągłość nie dotyczy jednak tak bardzo samych wydarzeń, a raczej związanego z nimi stanu emocjonalnego.
Poważne badania nad snem mają już 120 lat i wciąż wiemy o nim niewiele.