Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Azji Centralnej rozciągał się błękitny akwen tak wielki, że zajmował powierzchnię większą niż cała Litwa. Jezioro Aralskie, zwane także Morzem Aralskim, w latach sześćdziesiątych XX wieku było czwartym co do wielkości jeziorem świata – miało 68 tysięcy kilometrów kwadratowych i zawierało ponad tysiąc kilometrów sześciennych wody. W jego wodach kwitło życie, a tysiące rybaków z Uzbekistanu i Kazachstanu utrzymywało się z połowów. Dziś po dawnym morzu pozostała pustynia Aral-kum, spieczony piasek, skorupa soli i rdzewiejące wraki statków na suchym dnie. Wyschnięcie jeziora – będące skutkiem polityki gospodarczej Związku Radzieckiego – uznano za jedną z największych katastrof ekologicznych w historii nowożytnej.
Morze Aralskie kiedyś i dziś
Katastrofa zaczęła się niewinnie, od ambitnego planu „rozkwitu pustyni”. W latach 60. XX wieku władze ZSRR ogłosiły projekt masowego nawadniania obszarów w dorzeczach Amu-darii i Syr-darii, dwóch potężnych rzek spływających z gór Pamiru i Tienszanu. Celem było stworzenie ogromnych plantacji bawełny, zwanej wówczas „białym złotem”. W krótkim czasie na stepach Kara-kum i Kyzył-kum zbudowano tysiące kilometrów kanałów irygacyjnych, które miały uczynić z pustyni żyzne pola. Uzbekistan i południowy Kazachstan szybko stały się potęgą w eksporcie bawełny, ale cena za ten sukces okazała się tragiczna – woda, która przez tysiąclecia zasilała Jezioro Aralskie, została niemal całkowicie odcięta.
W latach 60. i 70. powierzchnia nawadnianych terenów rosła błyskawicznie – z 4,5 do ponad 7 milionów hektarów. Budowane w pośpiechu kanały były nieszczelne, a straty wody sięgały od 30 do nawet 70 procent. Każdego roku mniej wody dopływało do jeziora, a więcej znikało w piasku. Poziom wody w Aralu zaczął opadać w tempie blisko 90 centymetrów rocznie, linia brzegowa cofała się dziesiątkami kilometrów, a ludzie obserwowali, jak ich morze dosłownie znika w oczach. W latach osiemdziesiątych wyspa Kokaral, leżąca dawniej pośrodku jeziora, połączyła się z lądem i przecięła akwen na dwie części: północną i południową. Wkrótce potem także południowa połowa rozpadła się na mniejsze baseny. W 2014 roku zdjęcia satelitarne NASA pokazały, że wschodni basen Jeziora Aralskiego całkowicie wyschnął po raz pierwszy w historii.
Największa katastrofa w dziejach świata
Na miejscu dawnego morza pozostała pustynia – Aral-kum, nazywana też Aralkum – o powierzchni około 60 tysięcy kilometrów kwadratowych, czyli większej niż terytorium Chorwacji. Z dawnego dna unosi się co roku około 100 milionów ton pyłu i soli, które wiatr roznosi na setki kilometrów. W okolicach portowych miast Muynak w Uzbekistanie i Aralsk w Kazachstanie, niegdyś tętniących życiem, dziś panuje cisza. Tam, gdzie kiedyś stały przetwórnie ryb, rozciąga się pustkowie. Dawne kutry rybackie zardzewiały i osiadły na piasku, tworząc słynne „cmentarzysko statków” – symbol ekologicznego upadku regionu.
Ekologiczne konsekwencje były natychmiastowe i nieodwracalne. Wraz ze spadkiem poziomu wody dramatycznie wzrosło jej zasolenie – dziś jest nawet dziesięciokrotnie wyższe niż przed katastrofą. W ciągu kilku dekad zniknęły niemal wszystkie gatunki ryb, które stanowiły podstawę lokalnej gospodarki. Z ponad trzydziestu czterech gatunków wodnych przetrwało zaledwie kilka, wyłącznie w północnym, kazachstańskim fragmencie jeziora. Obumarła także flora i fauna błotna, a wraz z nimi ptaki i ssaki zależne od ekosystemu wodnego. Zanikło ponad 300 gatunków roślin, 35 gatunków ptaków i 23 gatunki zwierząt – cała mozaika życia, która przez tysiące lat tworzyła krajobraz środkowoazjatyckich delt.
Polecany artykuł:
Największa katastrofa ekologiczna w historii
Zniszczenie ogromnego zbiornika wodnego wpłynęło również na klimat regionu. Dawniej Aral działał jak naturalny regulator – latem łagodził upały, a zimą ogrzewał powietrze. Po jego wyschnięciu lata stały się ekstremalnie gorące, a zimy surowe i długie. Średnia wilgotność powietrza spadła, a amplitudy temperatur wzrosły o kilka stopni, co zapoczątkowało proces pustynnienia. Gleby wysychają i ubożeją, a pola uprawne tracą żyzność. Rolnicy zmuszeni są zużywać coraz więcej wody na irygację, co tylko pogłębia problem – błędne koło degradacji środowiska trwa.
Najbardziej dramatycznym epizodem w tej historii pozostaje odkrycie, że na wyschniętym dnie jeziora znajdował się tajny poligon broni biologicznej ZSRR – Wyspa Wozrożdienije. W czasach zimnej wojny prowadzono tam eksperymenty z patogenami takimi jak wąglik, dżuma, tularemia i ospa. Po rozpadzie Związku Radzieckiego baza została porzucona, a w glebie pozostały niebezpieczne szczepy bakterii. Kiedy wody jeziora cofnęły się całkowicie, wyspa połączyła się z lądem, stając się dostępną dla ludzi i zwierząt. W 2002 roku zorganizowano amerykańsko-uzbecką ekspedycję sanitarną, która unieszkodliwiła setki ton skażonej ziemi, jednak eksperci ostrzegają, że przetrwalniki wąglika mogą przetrwać w glebie przez dziesięciolecia. To jedna z najbardziej niepokojących spuścizn tej katastrofy.
Jezioro większe od Litwy zniknęło z powierzchni Ziemi
Mimo dramatycznych skutków region nie został całkowicie porzucony. W 1993 roku kraje Azji Centralnej powołały Międzynarodowy Fundusz na rzecz Ratowania Morza Aralskiego (IFAS). Największy sukces odniesiono w północnej części jeziora, gdzie Kazachstan – przy wsparciu Banku Światowego – zbudował tamę Kokaral. Dzięki niej poziom wody w Małym Aralu podniósł się o kilka metrów, a zasolenie spadło, co pozwoliło na powrót ryb i częściowe odrodzenie rybołówstwa. Dziś w tej części regionu znów działa kilka przetwórni, a rybacy wracają na wody, które jeszcze dwie dekady temu wydawały się stracone na zawsze.
W Uzbekistanie sytuacja pozostaje znacznie trudniejsza. Południowy Aral praktycznie przestał istnieć, ale trwają próby zazielenienia pustyni Aral-kum – od 2017 roku posadzono tam ponad 1,6 miliona hektarów roślin pustynnych, które mają zatrzymywać sól i ograniczać pylenie. Choć to kropla w morzu potrzeb, daje nadzieję na spowolnienie procesu degradacji. Jak zauważył były sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon, katastrofa Aralu jest „największą lekcją, jaką ludzkość otrzymała w kwestii granic eksploatacji natury”.
Ekologiczna katastrofa zniszczyła zdrowie milionów
Kiedy wody Jeziora Aralskiego zniknęły z mapy, region ten nie tylko stracił swoje morze. Stracił zdrowie, przyszłość i poczucie bezpieczeństwa. Z pozoru była to historia wysychającego jeziora – w rzeczywistości okazała się historią ludzi, którzy przez dekady wdychali sól, pestycydy i metale ciężkie unoszące się z pustyni powstałej po wodach Aralu. W tej części świata, w której jeszcze pół wieku temu tętniło życie, dziś dominuje choroba, niedożywienie i degradacja biologiczna. Organizacja WHO uznała katastrofę Aralu za jedno z największych zagrożeń zdrowotnych w historii współczesnej cywilizacji.
Zatruty oddech. Pył, sól i chemikalia
Po osuszeniu jeziora jego dno zamieniło się w gigantyczną wydmę – pustynię Aral-kum. To z niej każdego roku wiatr unosi dziesiątki milionów ton toksycznego pyłu, niosącego sól, nawozy sztuczne, pestycydy i pozostałości przemysłowe. Badania WHO i norweskiego czasopisma „Tidsskrift for Den norske legeforening” wykazały, że w samym tylko Karakalpakstanie w atmosferze występują jedne z najwyższych na świecie stężeń aerozoli zawierających DDT, HCH i PCB – substancji, które w wielu krajach zostały zakazane już dekady temu. W próbce pyłu pobranej nad południowym Turkmenistanem stwierdzono zawartość chlorowanych węglowodorów kilkakrotnie przekraczającą normy WHO.
Zanieczyszczenia te nie pozostają w powietrzu – osiadają na glebie i przenikają do roślin, wody i żywności. W badaniach laboratoryjnych wykryto ślad metali ciężkich, takich jak miedź, nikiel i ołów, w mięsie, mleku i warzywach produkowanych w rejonie Aralu. Ich stężenia przekraczają dopuszczalne normy międzynarodowe. We krwi mieszkańców notuje się podwyższone poziomy DDE – metabolitu DDT, który kumuluje się w tkance tłuszczowej i może utrzymywać się w organizmie latami. Według raportu WHO (2021), środowisko regionu stało się źródłem wielokierunkowego zagrożenia toksykologicznego, oddziałującego poprzez drogi oddechowe, pokarmowe i skórne.
W efekcie każdy podmuch wiatru w Karakalpakstanie jest potencjalnym atakiem chemicznym – mieszkańcy oddychają tym, co niegdyś było dnem jeziora. Wiele rodzin chroni się, zasłaniając okna i drzwi mokrymi tkaninami, lecz nawet to nie zatrzymuje drobnych cząstek soli i pestycydów, które wnikają do domów i organizmów ludzi. - Ludzie oddychają trucizną - mówi dr Dżamila Ataniyazova z Nukus Branch of Tashkent Medical Institute.
Epidemia chorób układu oddechowego
Nie dziwi więc, że w regionie Aralu choroby układu oddechowego osiągnęły poziom alarmowy. W Karakalpakstanie, według raportu Médecins Sans Frontières (MSF) z 2003 roku, astma występuje trzykrotnie częściej niż w innych częściach Uzbekistanu – 178 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. Lekarze obserwują tam nagromadzenie przewlekłych obturacyjnych chorób płuc, astmy i zapaleń oskrzeli. Dzieci cierpią z powodu alergii, kaszlu i duszności, a dorosłych dotykają zaostrzenia POChP.
Specjaliści podkreślają, że pestycydowy pył ma silne właściwości drażniące i toksyczne. Wdychany regularnie powoduje przewlekły stan zapalny dróg oddechowych, a obecność metali ciężkich uszkadza nabłonek płuc. WHO w swoich ocenach wskazuje, że długotrwała ekspozycja na taki aerozol prowadzi do wzrostu zachorowań na nowotwory płuc oraz zaburzeń immunologicznych. Choć część przypadków wiąże się z paleniem tytoniu i ubóstwem, naukowcy nie mają wątpliwości, że skażone powietrze jest jednym z głównych czynników chorobowości w tym regionie świata.
Toksyczne dziedzictwo – nowotwory i choroby przewlekłe
Tragiczne konsekwencje katastrofy Aralu nie kończą się na układzie oddechowym. Dane epidemiologiczne z lat 80. i 90. pokazują, że liczba przypadków raka wątroby, żołądka i płuc w regionie Karakalpakstanu była najwyższa w całej Azji Środkowej. Wskaźnik raka wątroby podwoił się w ciągu dwóch dekad, a nowotwory przełyku i skóry występują z częstością kilkukrotnie wyższą niż w sąsiednich prowincjach.
Lekarze z Nukusu, głównego miasta regionu, zauważają u swoich pacjentów „wyraźny wzrost przypadków raka i chorób wątroby”, które wiążą z wieloletnim narażeniem na pestycydy i metale ciężkie. W raporcie UNDP (2011) podkreślono, że zaburzenia czynności wątroby i nerek, a także zmiany neurobehawioralne, są typowe dla populacji żyjących w obszarach skażonych przez Aral. U wielu osób obserwuje się chroniczne zapalenia skóry, owrzodzenia, objawy zatrucia i obniżoną odporność.
Niektórzy eksperci porównują to zjawisko do biologicznego eksperymentu na ludzkiej populacji. Wdychanie aerozolu z pestycydów, spożywanie zanieczyszczonej żywności i picie skażonej wody tworzą potrójny mechanizm ekspozycji, który kumuluje się przez pokolenia. Dzieci rodzą się z obniżoną masą urodzeniową, a część z nich wykazuje objawy uszkodzeń neurologicznych. W badaniach krwi kobiet ciężarnych stwierdzono niski poziom żelaza i jodu, co przekłada się na zaburzenia rozwoju płodu. Według danych dr Dżamili Ataniyazovej z Uniwersytetu w Teksasie (2001), ponad 99% ciężarnych kobiet i 87% dziewcząt w Karakalpakstanie cierpi na anemię pokrwotoczną, a niedobory żelaza są jednym z głównych czynników śmiertelności okołoporodowej.
Epidemie, niedożywienie i załamanie odporności
Wysychaniu jeziora towarzyszył nie tylko głód, lecz także epidemie chorób zakaźnych. Zanik wody pitnej i zanieczyszczenie studni sprawiły, że w regionie regularnie wybuchają ogniska wirusowego zapalenia wątroby typu A, biegunek bakteryjnych oraz pasożytniczych infekcji przewodu pokarmowego. W końcu lat 90. śmiertelność niemowląt z powodu biegunki była tam dwukrotnie wyższa niż w innych częściach Uzbekistanu, a choroby jelitowe stanowiły jedną z głównych przyczyn zgonów dzieci.
Najgroźniejszym problemem pozostaje jednak gruźlica. Osłabiony organizm, ubóstwo, niedożywienie i toksyczne środowisko stworzyły idealne warunki dla rozwoju tej choroby. W Karakalpakstanie zapadalność na gruźlicę sięga 117 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców, czyli o połowę więcej niż średnia krajowa. Co gorsza, coraz częściej diagnozuje się szczepy gruźlicy wielolekoopornej (MDR-TB), których leczenie jest wyjątkowo trudne. WHO i UNDP od lat wspierają lokalne ośrodki w leczeniu zgodnie z protokołem DOTS, jednak postępy są powolne – przyczyną jest brak infrastruktury, personelu i czystej wody.
Złe warunki sanitarne i niedożywienie potęgują katastrofę zdrowotną. Kobiety i dzieci cierpią z powodu anemii, zaburzeń odporności i deformacji rozwojowych. Niski poziom jodu w wodzie pitnej prowadzi do zaburzeń tarczycy, a niedobory białka – do obrzęków i wyniszczenia. Lekarze obserwują też coraz częstsze przypadki uszkodzeń nerek i wątroby, związane z przewlekłą ekspozycją na toksyny środowiskowe. W wielu wsiach mieszkańcy piją wodę o zasoleniu przekraczającym kilkukrotnie dopuszczalne normy.
Morze Aralskie - statystyki, które nie pozostawiają złudzeń
Dane epidemiologiczne pokazują skalę tragedii. W końcu lat 90. śmiertelność niemowląt w rejonach nad Aralem sięgała 60–110 zgonów na 1000 urodzeń – to kilkukrotnie więcej niż średnia w Uzbekistanie i niemal pięciokrotnie więcej niż w Rosji. Wskaźnik zgonów matek okołoporodowych wynosił około 120 na 10 tysięcy porodów, a średnia długość życia w regionie spadła poniżej 52 lat. W sąsiedniej prowincji Kyzył-orda w Kazachstanie w ciągu kilku dekad obniżyła się z 64 do 51 lat.
Te liczby nie są tylko statystyką – za każdą z nich kryje się dramat rodzin, które straciły bliskich. Lekarze lokalni, cytowani przez MSF i WHO, mówią o „pokoleniach ludzi z wyniszczonym zdrowiem”. Choroby, które w innych krajach rozwijają się powoli, w regionie Aralu postępują błyskawicznie, a medycyna często jest bezradna wobec skali problemu.
Międzynarodowa pomoc dla mieszkańców regionu
W obliczu tej sytuacji WHO, UNICEF i UNDP prowadzą w regionie szeroko zakrojone programy ratunkowe. W Karakalpakstanie WHO wdrożyła kompleksową ocenę systemu zdrowia, a ONZ finansuje rozbudowę sieci wodociągowej i programy żywieniowe dla kobiet. UNICEF dostarcza suplementy żelaza i jodu, starając się ograniczyć epidemię anemii.
Pomoc międzynarodowa obejmuje także działania edukacyjne – szkolenia dla lokalnych lekarzy, kampanie o czystej wodzie i higienie oraz system monitorowania chorób zakaźnych. Mimo tych wysiłków, eksperci WHO przyznają, że bez poprawy warunków środowiskowych, w tym redukcji emisji pyłu z pustyni Aral-kum, sytuacja zdrowotna regionu nie ulegnie trwałej poprawie.
Katastrofa Aralu pozostaje więc symbolem sprzężenia ekologii i zdrowia publicznego – dowodem, że zniszczenie środowiska może w ciągu jednego pokolenia obrócić kwitnący region w biologiczną pułapkę. Jak napisała WHO w raporcie z 2021 roku: „Desykacja Jeziora Aralskiego to nie tylko utrata wody – to utrata zdrowia, życia i przyszłości całego społeczeństwa”.
Polecany artykuł: