Jak twierdzi dr Paweł Grzesiowski w rozmowie z TVN24, pierwsza fala epidemii została u nas zatrzymana na etapie kilkuset przypadków dziennie tylko i wyłącznie dzięki szybkiemu wprowadzeniu obostrzeń w marcu. Niestety w lipcu wszelkie obostrzenia zostały zniesione, ludzie zaczęli się przemieszczać, częściej się kontaktować, więc ta pierwsza fala powraca po pół roku, na jesieni. Zdaniem immunologa "to, co w tej chwili widzimy, to lawina przypadków, która ruszyła w lipcu i stopniowo nabierała prędkości, a w tej chwili jej czoło to jest te 8, 9 czy 10 tysięcy przypadków dziennie".
Na pytanie, ilu przypadków dziennie eksperci spodziewają się w szczycie epidemii, dr Grzesiowski odpowiada, że nawet 3 razy więcej - 20 czy 30 tysięcy na dobę. Szczyt ten może nastąpić za mniej więcej 7-10 dni, w zależności od tego, jak szybko zadziałają ograniczenia wprowadzone właśnie przez rząd.
Czytaj też: