Zapachy pomogą w walce z rakiem? Naukowcy dosłownie "wywęszyli nadzieję"
Nowotwory to pomimo rozwoju medycyny wciąż trudne zagadnienie. Choć obecne terapie onkologiczne to jedyna forma odzyskania zdrowia, to poszukiwania kolejnych rozwiązań trwają. Naukowcy z Uniwersytetu w Riverside odkryli pewną zależność, która w przyszłości może wpłynąć na ostateczny kształt terapii. A co ciekawe, ważną rolę odgrywa węch.
Nie ma magicznego leku na raka. To należy bezwzględnie podkreślać, ponieważ osoby chorujące na nowotwory nie raz padły ofiarą oszustów, którzy obiecywali cuda bez konieczności sięgania po radioterapię, chemioterapię, czy inne formy onkologiczne. Natomiast naukowcy wciąż szukają kolejnych powiązań, by móc udoskonalać obecne leczenie. Przykładem jest pewna grupa badaczy z Riverside.
Węch a choroby. Naukowcy odkryli nietypową zależność
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego badali, czy zapachy wpływają na zdrowie. Jak informuje niemiecki dziennik "Bild", wyniki badań sugerują, że niektóre aromaty dojrzewających owoców, lub sfermentowanej żywności mogą wpływać na aktywność genów w całym organizmie. Co więcej, taka zależność została zauważona także w tkankach, w których nie występują komórki zapachowe.
Badania przeprowadzono wyłącznie w warunkach laboratoryjnych i dotyczyły one myszy oraz muszek owocówek. Testowano skuteczność diacetylu, czyli substancji, którą drożdże uwalniają w procesie fermentacji. Wyniki wykazały, że na skutek obecności oparów diacetylu doszło do zmian komórkowych u zwierząt. W grę wchodziły również komórki mózgowe.
Obecność diacetylu (DA) wpływa także niekorzystnie na nasze zdrowie, o czym warto pamiętać w kontekście chociażby wspomnianego wyżej odkrycia. Pachnąca substancja występuje np. w maśle i przekracza barierę krew-mózg. Natomiast badania przeprowadzone przez zespół Roberta Vince'a z University of Minnesota wykazały, że osoby pracujące przy produkcji masła, i poddane ekspozycji na opary diacetylu, są bardziej narażone na wystąpienie choroby Alzheimera.
Okazuje się, że wdychanie diacetylu w dużej dawce jest związane z występowaniem tzw. beta-amyloidu, czyli nieprawidłowego białka. Wówczas amyloid tworzy blaszki Alzheimera, prowadząc do rozwoju choroby. Stąd tak ważne jest zachowanie ostrożności względem wszelkich nowych odkryć dotyczących leczenia nowotworów.
Naukowcy z Riverside nie wykluczają kolejnych prac, by ustalić, czy zapachy są zdolne do stymulowania procesów gojenia komórek w walce z rakiem i innymi chorobami. Jak wiemy, zapachy są wykorzystywane w niwelowaniu uczucia niepokoju, lęku, czy bezsenności.
Warto jednak pamiętać, że kwestia nowotworów jest znacznie bardziej skomplikowana i należy zachować dużą ostrożność w kwestii każdej informacji dotyczącej nowo odkrytych możliwości. Są to jedynie poszlaki, rodzaj szansy na przyszłość, a nie odrębna forma leczenia. Na ten moment jedyną skuteczną terapią są propozycje onkologiczne połączone z właściwą dietą dobieraną odpowiednio do każdego etapu leczenia, indywidualnie dla danego przypadku.
Za mało danych, za dużo niewiadomych
Na ten moment jednak ustalono jedynie, że jest szansa, iż niektóre zapachy będą w stanie zwalczać złośliwe zmiany w komórkach. Naukowcy mają także nadzieję, że nowe odkrycie pomoże w przyszłych terapiach, także w przypadku chorób neurodegeneracyjnych takich jak demencja.
Niemniej obecne ustalenia są niewystarczające pod wieloma względami, aby uznać je za wsparcie terapii onkologicznej, czy neurologicznej. Wciąż niejasny jest mechanizm, który odpowiada za to, że zapach ma wpływ na poszczególne komórki. Ponadto nie wiadomo jak długoterminowa ekspozycja na wybrane aromaty wpłynie na cały organizm.
Nie oceniono ewentualnych działań niepożądanych, skutków ubocznych, czy przeciwwskazań. Choć nowo pozyskana wiedza z pewnością jest cenna, to jednak wspomniane badania są wciąż w powijakach i konieczne są kolejne analizy i prace, które pozwolą realnie ocenić wartość odkrycia.