Nie żyła przez blisko 30 minut. Po przebudzeniu napisała niezwykłe słowa
Amerykanka Tina Hines postanowiła opowiedzieć o swoim doświadczeniu z pograniczna śmierci. Po niespodziewanym upadku nie żyła prawie przez pół godziny. Lekarzom szczęśliwie udało się ją przywrócić do życia. Gdy odzyskała przytomność, poprosiła o dwie rzeczy – kartkę i długopis. Drżącą ręką napisała niezwykłe słowa.
27 minut była w stanie śmierci klinicznej
Śmierć kliniczna zasadniczo wzbudza dość duże zainteresowanie, zwłaszcza opisy doświadczeń pacjentów, którzy ją przeżyli. Swoją historią podzieliła się Tina Hines pochodząca z Kalifornii. W 2018 roku szykowała się wraz ze swoim mężem do wyjazdu. Planowali spędzić trochę czasu w swojej drugiej posiadłości mieszczącej się w Phoenix. Tuż przed wyruszeniem w drogę, kobieta zaliczyła upadek na podjeździe.
W wyniki niefortunnego wypadku Tina uderzyła się w głowę i straciła przytomność. Jej mąż przybiegł na pomoc. Szybko wezwał pogotowie ratunkowe, a następnie rozpoczął resuscytację. Jak wyznał mężczyzna, "nigdy nie widział kogoś tak fioletowego z wywróconymi do tyłu oczami".
Napisała dwa słowa po wybudzeniu
Po przyjeździe karetki rozpoczęła się akcja reanimacyjna, podczas której użyto sześć razy defibrylatora. O życie kobiety walczono przez 27 minut. Jak się później okazało, Tina znajdowała się w stanie śmierci klinicznej, która objawia się agonią oraz ustaniem pracy serca i oddechu.
Gdy przetransportowano kobietę do szpitala, natychmiast została zaintubowana. Ocknęła się dopiero po pewnym czasie. Pierwsze słowa kobiety dość mocno zaskoczyły bliskich i lekarzy. Poprosiła bowiem o kartkę i długopis. Drążącą ręką napisała niezwykłe słowa: "to prawda".
Opowiedziała, co zobaczyła "po drugiej stronie"
Mąż zaczął wypytywać, co dokładnie miała na myśli, zmęczona walką Tina pokazała jeden gest. Skinęła tylko głową ku górze i wszystko nabrało sensu. To, co przeżyła podczas śmierci klinicznej, upewniło ją w miłości do Boga.
- To było tak realne, kolory były tak żywe. Widziałam postać Jezusa Chrystusa. Był taki naturalny, jak na obrazach — wyznała potem Tina w wywiadzie z portalem AZfamily.com. Opisała, że jego postać stanęła przed nią i wyciągała do niej swoje ramiona.
- Czułam wtedy spokój, a za Jezusem rozciągał się niezwykły blask – dodała.
Mimo wielu obaw lekarzy kobieta wyszła z tego bez większego szwanku. Nie doznała nieodwracalnych zmian w mózgu. Doszło u niej podczas reanimacji do uszkodzenia mostka i złamania żeber. Wychodząc ze szpitala, kobieta miała delikatne rozcięcie na czole. Jak wspomina kobieta, jej lekarze twierdzą, że to cud.
Polecany artykuł: