Grudziądz: usunęli 14 kg guza. Teraz apelują do kobiet

2024-07-10 11:17

Lekarzom ze szpitala w Grudziądzu przyszło zmierzyć się z gigantycznym nowotworem kobiecym. Operacja guza, który miał 40 cm i ważył 14,46 kg! Zabieg zakończył się sukcesem, ale ten ma gorzki smak.

Grudziądz: usunęli 14 kg guza. Teraz apelują do kobiet (zdjęcie ilustracyjne)
Autor: GettyImages

Zespół Oddziału Położnictwa Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr Władysława Biegańskiego w Grudziądzu z sukcesem przeprowadził operację olbrzymiego guza przydatków, czyli narządów miednicy mniejszej.

Na stronie placówki zamieszczono zdjęcia, które dobitnie dowodzą, z jakim gigantem przyszło zmierzyć się lekarzom. Brzuch pacjentki przed zabiegiem przypomina typowy brzuch ciążowy tuż przed porodem. To nie była jednak ciąża, tylko nowotwór.

„Miałam dwa nowotwory ginekologiczne jednocześnie”. Iwona wspomina trudną diagnozę

Guz przydatków ważył 14,46 kg

Czegoś takiego nie mógłby przeoczyć żaden ginekolog znacznie wcześniej, podczas rutynowego badania. Niestety, pacjentka nie badała się ginekologicznie od ponad 30 lat.

Do szpitala w Grudziądzu trafiła z podejrzeniem guza przydatków, czyli jajników i jajowodów oraz otaczających je tkanek.

Ostatecznie podczas operacji, zespół, którym kierował dr. n. med. Paweł Sadłecki, usunął przydatki wraz z guzem, ale również macicę pacjentki.

To był łagodny guz przydatków

Śródoperacyjnie badanie histopatologiczne wykazało zmianę łagodną, a pacjentka całą operację zniosła nadzwyczaj dobrze.

Lekarze przy okazji tego sukcesu, zaapelowali do kobiet, by pamiętały o regularnych badaniach. Gdyby problem został wcześniej rozpoznany, pacjentkę można było całkowicie wyleczyć metodą małoinwazyjną.

Operacja 14 kg guza - to nie powinno się wydarzyć

Niewątpliwie usunięcie nowotworu tych rozmiarów, uciskającego narządy wewnętrzne, uniemożliwiającego pacjentce normalne funkcjonowanie, jest sukcesem szpitala.

Zarazem lekarze przyznają, że w XXI wieku nie powinno być okazji do takich sukcesów.

Jak przyznają nieoficjalnie ginekolodzy onkologiczni, z którymi rozmawialiśmy, usprawiedliwieniem takiej sytuacji nie jest fakt, że kobieta zgłosiła się tak późno do ginekologa.

Coś musi być nie tak z naszą edukacją zdrowotną i profilaktyką, jeśli to jest w ogóle możliwe. Trudno sobie wyobrazić, że przez 30 lat kobieta nie była u żadnego lekarza, choćby pierwszego kontaktu. Pytanie, czy ktoś zainteresował się jej zdrowiem rozrodczym, skierował na badania itd.

Pacjentka miała szczęście, bo zmiana była łagodna. Gdyby w ratowaniu jej życia kluczowy był czas, umarłaby bez walki.

Nie wolno zapominać, że dostęp do ginekologa w wielu miejscach jest utrudniony, a kolejki długie, chociaż "Polki nie chcą się badać".

Jak długo by czekały na wizyty i zabiegi, gdyby nagle wszystkie przypuściły szturm na gabinety?

Warto przy tym wiedzieć, że maleńki guz, ale o poszarpanych brzegach, naciekający na okoliczne tkanki, bywa większym wyzwaniem dla chirurga niż gładki, łagodny gigant.

Sonda
Kiedy ostatnio byłaś u ginekologa?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki