Czy już nigdy nie pozbędziemy się COVID-19? Ekspert: Wygramy z pandemią, ale wirus z nami zostanie

2022-03-11 13:17

Choć na początku pandemii wierzyliśmy, że gdy osiągniemy stadną odporność, populacja uwolni się od problemu związanego z COVID-19, dziś naukowcy uważają, że SARS-CoV-2 nie zostanie wyeliminowany. Pandemia nadal trwa i m.in. o jej dalszym rozwoju rozmawialiśmy z biologiem medycznym dr hab. Piotrem Rzymskim z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Czy już nigdy nie pozbędziemy się COVID-19? Ekspert: Wygramy z pandemią, ale wirus z nami zostanie
Autor: Getty Images

Przewidywania się nie sprawdziły

Każdy z nas na początku pandemii liczył, że gdy większość populacji uzyska ochronę przed infekcją, czy to za pomocą naturalnych przeciwciał, czy w ramach przyjęcia szczepienia, problem zniknie na zawsze, a pandemia będzie dla nas jedynie smutnym wspomnieniem. Dziś eksperci z całego świata zgadzają się z faktem, że SARS-CoV-2 nie rozstanie się z nami w najbliższym czasie. Oznacza to, że jesteśmy zmuszeni nauczyć się z nim żyć.

Jeszcze niedawno byliśmy w momencie, kiedy każdego dnia w Polsce stwierdzano się około 30 tys. przypadków zakażeń. Istnieje możliwość, że w określonych porach roku COVID-19 będzie na poziomie możliwym do opanowania i mniej więcej na poziomie, który w dużej mierze będzie można przewidzieć. Jednak dzięki szczepieniom, a także odporności uzyskanej przez zakażenie SARS-CoV-2, wskaźniki hospitalizacji i zgonów będą spadać.

Nieprzerwanie trwają także prace nad skutecznymi lekami, które leczą infekcję. W wielu krajach, w tym także w Polsce te preparaty są już dostępne. Oczywiście to nie oznacza, że zagrożenia nie ma. Szczególnie grupa osób z obniżoną odpornością nadal powinna podejmować dodatkowe środki ostrożności takie jak dystansowanie się, noszenie maseczek, by uniknąć infekcji, która w ich przypadku może okazać się bardzo niebezpieczna.

- Kontynuacja szczepień przeciwko COVID-19 daje nadzieję na ograniczenie rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2 i pozostaje najbardziej racjonalną decyzją w warunkach pandemii – czytamy w artykule opublikowanym w czasopiśmie Vaccines, przygotowanym przez naukowców z całego świata. Rozmawialiśmy z jednym z autorów pracy, biologiem medycznym dr hab. Piotrem Rzymskim z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Czy dzięki dawkom przypominającym możemy liczyć, że SARS-CoV-2 zniknie z naszego życia?

Piotr Rzymski: Nie ma sensu rozmawiać w tej chwili o eradykacji koronawirusa. Dzięki szczepieniom udało się zmieść z powierzchni Ziemi tylko ospę prawdziwą. Jej po prostu nie ma. Szczepienia niemal zniszczyły całkowicie wirusa odry, ale dzięki dosłownie kilku ogniskom udało mu się przetrwać. To z jednej strony pokazuje, ile możemy osiągnąć dzięki szczepieniom, a z drugiej jak wiele determinacji i walki potrzeba. SARS-CoV-2 stał się zbyt powszechny, a jest wirusem RNA, które szybko mutują. I od razu zaznaczam: koronawirusy nie mutują tak szybko, jak wirusy grypy, co wynika z różnic w ich biologii. Niemniej przy tak dużej liczbie infekcji, szansa, że SARS-CoV-2 będzie ciągle uciekał w korzystne dla siebie mutacje, jest zbyt duża.

Co gorsza, znalazł sobie przyczółki wśród innych gospodarzy – zwierząt, np. norek amerykańskich hodowanych na potrzeby produkcji futra. Jego dzikim rezerwuarem są jelenie występujące w USA. Gdybyśmy w przeciągu 2021 r. wyszczepili większość świata to zepchnęlibyśmy wirusa do zupełnych okopów. Jednak dysproporcja między bogatymi a biednymi w dostępności do szczepionek jest tak dramatyczna, że powinniśmy nastawić się na scenariusz, w którym SARS-CoV-2 z nami zostanie. Szczepionki to metody łagodzenia skutków życia z tym wirusem. Żyjąc w strefie klimatu umiarkowanego, rozumiemy, jak zachowuje się SARS-CoV-2.

W okresie jesieni do wiosny powodować będzie wzrost infekcji. Co możemy więc z tym zrobić? Złagodzić tego skutki dla służby zdrowia, edukacji, gospodarki. Maksymalnie możliwie zmniejszać liczbę hospitalizacji i zgonów. Tylko by to osiągnąć potrzeba odważnych decyzji. Proszę zrozumieć, że my – naukowcy i lekarze – robiliśmy wszystko, by było lepiej. Ale co chwila nas torpedowano albo nie wystarczająco wspierano i wyszło tak, że biliśmy kolejne rekordy umieralności z powodu niewystarczającej wyszczepialności. Było to bardzo frustrujące.

Możemy określić, jakie zagrożenie ze strony kiepsko wyszczepionych obszarów np. Afryki, może grozić Europie?

Piotr Rzymski: Wspólnie z naukowcami z różnym stron świata, głównie zrzeszonymi w międzynarodowej sieci badawczo-edukacyjnej USERN, napisaliśmy pracę opublikowaną na łamach czasopisma Vaccines, która w oparciu o dowody naukowe przestrzegała decydentów krajów, że jeżeli nie zaangażują się naprawdę we wspieranie szczepień w krajach biednej Afryki, to prędzej czy później mogą pojawić się warianty jeszcze łatwiej transmisyjne i omijające działanie przeciwciał. To dlatego, że z analiz wynika wprost: im mniej zaszczepionych, tym większe tempo mutowania SARS-CoV-2. A na domiar złego w Afryce jest największa populacja osób żyjących z HIV/AIDS, czyli z deficytem odporności. W takich organizmach koronawirus może istnieć wiele tygodni, swobodnie namnażając się i mutując.

Czy to przypadek, że pierwszy raz wariant omikron stwierdzono w próbce pochodzącej z Botswany? To kraj, gdzie w momencie stwierdzenia wariantu omikron populacja osób z HIV/AIDS była większa niż osób zaszczepionych. Ostrzegaliśmy przed tym scenariuszem – nie jesteśmy prorokami, tylko naukowcami analizującymi dane. Najwyższy czas wyciągnąć wnioski z tej lekcji, więc jeżeli nie chcemy kolejnych tak wysoce niebezpiecznych wariantów, jak delta i omikron, to musimy się szczepić. I możliwe, że doszczepiać w przyszłości. Przecież omikron to nie jest jakiś ostateczny etap ewolucji wirusa.

COVID będzie jak grypa? To znaczy, czy będziemy mogli zrezygnować z obostrzeń typu maseczki, zdalne nauczanie itp.?

Piotr Rzymski: Przed pandemią prowadziłem wykład, na który jedna ze studentek – pochodzenia azjatyckiego – przyszła w maseczce. Zapytałem ją dlaczego. Odpowiedziała, że czuje się od rana "niewyraźnie", a nie chce przypadkiem zarazić swoich kolegów i koleżanek. Nie będę ukrywał: urzekło mnie to. Nie wyobrażam sobie, bym już kiedykolwiek zakatarzony albo z moim przeziębionym dzieckiem, czekał w przychodni pełnej ludzi bez maseczki. Natomiast czy zawsze będziemy nosić maseczki z powodu pandemii?

Nie. Wygramy z tą pandemią. Wirus z nami zostanie, będzie endemiczny, będzie powodował wzrost infekcji w Polsce między jesienią a wiosną, a naszym celem będzie, by te infekcje nie były problematyczne. Chodzi o to, by sprowadzić SARS-CoV-2 do poziomu klinicznie mniej istotnego patogenu. Takiego jak inne, tzw. sezonowe koronawirusy, które powodują przeziębienie.

Poradnik Zdrowie: różnica między COVID-19 a przeziębieniem i grypą

Dlaczego handel szczepionkami pomiędzy krajami jest tak niebezpieczny?

Piotr Rzymski: Kiedy patrzę na dane z różnych badań lub liczę sam tzw. „efekt szczepień”, to jest dla mnie jasne, że szczepionki ratują życie. Niektórzy tego nie rozumieją, bo skoro ktoś nie umiera, to zakładają, że by przeżył. To nie tak. Nie można najpierw umrzeć, potem cofnąć czas, zaszczepić się i przeżyć. To problem profilaktyki. Ona ma zapobiegać i by zrozumieć jej istotę, potrzeba świadomego społeczeństwa. Wszyscy będą mieć pretensję, jeżeli pilot samolotu wyląduje w złych warunkach, w których nigdy nie powinien lądować i doprowadzi do katastrofy. Natomiast, gdy zawczasu powie, że nie będzie lądować i zawraca, to czy zostanie bohaterem? Bardziej prawdopodobne jest, że spotka się z pretensjami.

Nauka pokazuje nam jasno – szczepienia przeciw COVID-19 uratowały ogrom istnień na świecie. Szybko licząc, dzięki nim w Polsce między wrześniem a listopadem umarło o 35 tys. mniej ludzi. Proszę pomyśleć: nie byłoby ich przy wigilijnym stole, a jednak byli. Warto było się zaszczepić? No pewnie. Mogliśmy to zrobić, bo szczepionki są dostępne. Problem polega na tym, że w niektórych krajach Afryki ludzie chcieliby się zaszczepić, a nie mogą. W międzyczasie kraje bogate sprzedają sobie szczepionki. Polska wysłała nadmiarowe dawki do Australii, Hiszpanii, Portugalii i Norwegii. Powinniśmy je oddać do programu COVAX. Decydenci w rozwiniętych krajach zapowiadali, że będą takie programy wspierać. Dzięki nim szczepionki mogą trafiać do biednych. Rzeczywistość okazała się dobitna. Program COVAX zrealizował jedynie 40 proc. swoich założeń na 2021 r.

Pozytywne jest to, że zaczął być wspierany mocniej po pojawieniu się wariantu omikron. Bogaci muszą zrozumieć, że życie ludzkie nie jest przedmiotem handlu. W naszej publikacji na łamach czasopisma Vaccines opowiadaliśmy się m.in. za rozwiązaniem uznania dostępu do szczepionek przeciw COVID-19 jako jednego z międzynarodowych praw człowieka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki