Chirurg, który walczył o życie 5-letniego Maurycego: "Dorosłe chłopy płakały"
5-letni Maurycy z Poznania nie przeżył brutalnego ataku nożownika. Zmarł na stole operacyjnym. Kardiochirurg wyjawił, co działo się na bloku podczas walki o życie małego pacjenta. Jego słowa chwytają za serce.
Tragedia, do której doszło 18 października w Poznaniu, wstrząsnęła całym krajem. Grupa przedszkolaków wraz ze swoimi wychowawczyniami szła na wycieczkę na pocztę. Dzieci miały wysłać pocztówki do bliskich z okazji dnia Poczty Polskiej. Niestety, dla 5-letniego Maurycego spacer zakończył się tragicznie. Zaatakowany został przez 71-letniego sprawcę, który ugodził go nożem w klatkę piersiową.
Operował 5-letniego Maurycego. "Ta historia jest porażająca"
Chłopiec był reanimowany przez jedną z opiekunek, a później przez ratowników medycznych. Maurycy został w krytycznym stanie przewieziony do szpitala klinicznego im. Karola Jonschera, gdzie o jego życie walczył zespół chirurgów.
– Ta historia jest porażająca. Najgorsza, jaka spotkała mnie w zawodowym życiu – wyznał lekarz w rozmowie z portalem wyborcza.pl dr n. med. Marcin Gładki, szef oddziału kardiochirurgii dziecięcej, który operował 5-latka.
Walka na bloku o życie chłopca
Chłopiec trafił od razu na blok operacyjny. – Zanim otworzyłem klatkę piersiową, zobaczyłem na jego skórze dwa duże ukłucia. To nie były draśnięcia, ale silne, zadane z premedytacją pchnięcia nożem – stwierdził kardiochirurg.
Wyjaśnił, że nóż zatrzymał się jakieś 10 cm w głąb ciała, rozszarpując żyłę główną dolną, która odprowadza krew z dolnej części ciała i transportuje ją do prawego przedsionka serca. - Uraz (u chłopca – red.) spowodował masowe krwawienie. Krew zalała całą jamę opłucną – dodał.
Śmierć chłopca wstrząsnęła personelem
Niestety, mimo wysiłków lekarzy, 5-latka nie udało się uratować. – Mieliśmy podejrzenia, że dziecko nie żyje, ale w takich sytuacjach człowiek chce mieć absolutną pewność, że zrobił wszystko, co tylko było w jego mocy. Zszyłem więc żyłę i zacząłem masować serce. Wypełniło się krwią, ale krążenie już nie wróciło – opowiedział lekarz.
Kardiochirurg nie ukrywał, że było to dla niego niezwykle trudne przeżycie. Śmierć 5-letniego pacjenta, brutalnie zaatakowanego przez nożownika, wstrząsnęła całym personelem szpitala. - Płakał cały zespół. Nie widziałem nigdy, żeby dorosłe, rosłe chłopy tak płakały. A przecież doświadczyliśmy już wszyscy śmierci na bloku operacyjnym – zaznaczył dr Gładki.
Napastnik nie przyznaje się do winy
Sprawca napadu, 71-letni Zbyszek C., został zgodnie z decyzją sądu tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. 24 października przesłuchano podejrzanego o zabójstwo 5-latka. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasza Wawrzyniaka przekazał, że mężczyzna do niczego się jednak nie przyznał i rzekomo nie pamięta, co stało się tego dnia.
Obecnie śledczy czekają na wydanie opinii psychiatrycznej dotyczącej stanu poczytalności napastnika.