39-latek niemal godzinę czekał na karetkę, nie żyje. Siostra oskarża dyspozytorkę
39-letni mężczyzna z okolic Lublina czekał prawie godzinę na przyjazd ratownictwa medycznego. Mężczyzna zmarł na oczach siostry, która była przy nim w tych trudnych okolicznościach. Pani Magdalena twierdzi, że nie doszłoby do tragedii, gdyby dyspozytorka medyczna wysłała karetkę po pierwszym wezwaniu. Sprawą zajęła się prokuratura.
43-letnia pani Magdalena mocno przeżyła śmierć swojego brata. 39-latek zmarł 14 sierpnia 2023 roku. Od kilku miesięcy próbuje ustalić winnych tej tragedii. Jej zdaniem nie doszłoby do tego dramatycznego zdarzenia, gdyby pogotowie ratunkowe przyjechało na czas, po pierwszym wezwaniu. Za to, co się stało, kobieta wini dyspozytorkę medyczną.
- Nie powinna ta osoba tam pracować. Ja bym chciała, by wyciągnięto wobec niej konsekwencje, bo jest odpowiedzialna za śmierć człowieka – mówi kobieta w rozmowie z reporterami programu „Interwencja”, emitowanego na antenie telewizji Polsat.
39-latek czekał za długo na przyjazd karetki
Jak relacjonuje pani Magdalena, jej brat zasłabł, a ona znalazła go na schodach przed domem po powrocie z pracy. – Był przytomny, ale bardzo łapczywie łapał powietrze. Miał wytrzeszczone oczy, dziwnie przykurczone ręce, więc wezwałam pogotowie. Łapał się za klatkę piersiową, drugą ręką trzymał się za balustradę – dodaje.
43-latka natychmiast zadzwoniła na numer alarmowy. Wspomina, że dyspozytorka dopytywała, czy jej brat nadużywa alkoholu. Według niej to pytanie w tak dramatycznej chwili było nie na miejscu. Rozmowa trwała pół godziny, a w międzyczasie stan mężczyzny się pogarszał. Karetka nie przyjechała, choć stacja pogotowia ratunkowego oddalona była od miejsca zdarzenia 12 kilometrów.
Mężczyzna zmarł mimo prób reanimacji
Przerażona kobieta ponowiła wezwanie. – Pani na mnie nakrzyczała, że „nie mamy karetek. Proszę czekać, ja już wysłałam ponaglenie”. I czekałam dalej. W tym momencie mój brat zaczął mdleć. Zadzwoniłam trzeci raz, już w trakcie tej reanimacji. Zaczęłam już w kompletnej histerii krzyczeć, usłyszałam, że „karetka już powinna u pani być”. Przejęli reanimację – opowiada pani Magdalena.
39-latek, mimo akcji reanimacyjnej, nie przeżył. Nagła śmierć brata była dla kobiety ogromnym szokiem, a gdy przejrzała dokumentację medyczną przeżyła kolejny. Dyspozytorka miała wpisać, że jej brat był pod wpływem alkoholu.
Siostra mężczyzny obwinia za to dyspozytorkę
Reporterzy „Interwencji” zwrócili się z pytaniem do ratownika z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Lublinie, czy reanimowany 39-latek był pod wpływem alkoholu. Ten zaprzecza i dodaje, że nie było takiej adnotacji w dokumentacji medycznej pogotowia ratunkowego.
Wydaje się też trudne do ustalenia, po którym wezwaniu karetka dotarła na miejsce. Od otrzymania wezwania do dotarcia na miejsce minęło siedem minut. Z tego wynika, z analizy tego zgłoszenia, że nie był rozdysponowany zespół bezpośrednio po przyjęciu zgłoszenia – wyjaśnia ratownik.
Siostra zmarłego mężczyzny uważa, że czas miał tu ogromne znaczenie. Nawet te pół godziny to jest za długo. To była godzina, około 45 minut, zanim ratownicy przejęli tę reanimację - mówi pani Magdalena.
Niestety, nie udało się uzyskać komentarza od Kierownictwa Centrum Powiadamiania Ratunkowego ani od przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego, którzy zajmują się nadzorowaniem prac dyspozytorów numeru alarmowego. Dziennikarze „Interwencji” zostali jedynie poinformowani, że pracownicy z Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Lublinie dostali „polecenie od samej góry, żeby się nie wypowiadać”.
Prokuratura bada sprawę
Okoliczności śmierci 39-letniego mężczyzny badają Lubelski Urząd Wojewódzki i prokuratura. Świadkowie zostali przesłuchani. Mają też zostać udostępnione śledczym nagrania z wezwania pogotowia.
Pani Magdalena uważa, że „osoba odpowiedzialna za to, że ta kareta nie wyjechała, nie powinna pracować w tym miejscu, bo jest niebezpieczna”. - To może się zdarzyć każdemu. Może się zdarzyć tak, że to ja będę umierać na rękach własnych dzieci, bo nie przyjedzie pogotowie, bo ktoś źle ocenił sytuacje – podsumowuje pogrążona w ogromnym smutku siostra zmarłego.