2-latka spędziła pod wodą 11 minut. Jej wybudzenie ze śpiączki okrzyknięto "cudem"
Po dwóch tygodniach wybudziła się ze śpiączki dziewczynka, która wpadła do oczka wodnego. Dwulatka spędziła pod wodą 11 minut. Jak to możliwe, że dziecko przeżyło?
Do wypadku doszło 9 maja we Wrocławiu na terenie posesji z salą do wynajęcia. Matka dziewczynki tylko na chwilę straciła ją z oczu.
2-latka wpadła do oczka wodnego. “Brakowało oddechu, brakowało tętna”
Dwulatkę uratowały przypadkowe osoby. Jej stan był poważny. Na miejsce wezwano służby ratunkowe.
- Po dojeździe na miejsce dziewczynka była już poza oczkiem. Wyciągnęły ją osoby postronne i udzieliły też pierwszej pomocy, ponieważ dziecko nie wykazywało żadnych funkcji życiowych. Brakowało oddechu, brakowało tętna. Później dzieckiem zajął się zespół ratownictwa medycznego, który podjął się reanimacji (...) Na szczęście ratownikom udało się przywrócić jej czynności życiowe. Ze względu na duże emocje dwie osoby straciły przytomność i im także strażacy udzielili pomocy - mówiła wówczas Magdalena Cwynar, rzeczniczka dolnośląskiej straży pożarnej.
Na miejsce zdarzenia wezwano śmigłowiec LPR. Dwulatka została zabrana do szpitala przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Dziecko przez ponad tydzień przebywało w stanie śpiączki.
Jak to możliwe, że dziewczynka przeżyła? “Doszło do hipotermii”
Już po trzech minutach po zatrzymaniu krążenia dochodzi do obumarcia komórek kory mózgowej. W rezultacie, w mózgu zachodzą nieodwracalne zmiany. Prof. Marzena Zielińska, kierownik Oddziału Klinicznego Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wyjaśniła, jak udało się przeżyć dwulatce.
- Tutaj ten czas był zdecydowanie dłuższy, ale doszło do hipotermii. Dziecko trafiło do nas bardzo wychłodzone, jego temperatura ciała wynosiła 27 stopni Celsjusza. To zadziałało jako czynnik protekcyjny i zwiększyło jej szanse na powrót do normalnego życia - powiedziała.
Zespół lekarzy czuwający nad dwulatką zastosował się do należnej procedury.
- Trzymaliśmy się protokołu postępowania z pacjentem w hipotermii. To oznacza podłączenie do respiratora i prowadzenie działań neuroprotekcyjnych centralnego układu nerwowego z wprowadzeniem leków sedacyjnych, wyciszających aktywność mózgu. To również bardzo powolne podnoszenie temperatury ciała, tak żeby doprowadzenie do temperatury fizjologicznej, czyli 36,6, nie nastąpiło natychmiast, tylko po kilkunastu godzinach. Utrzymanie dziecka w normotermii to kolejne działanie neuroprotekcyjne. Te wszystkie czynniki oraz pierwsza pomoc udzielona w miejscu tego zdarzenia - to wszystko złożyło się na końcowy sukces - dodała prof. Zielińska.
Dziewczynka została wypisana z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Teraz będzie przebywać na obserwacji w innej placówce. Jej stan jest stabilny. Lokalne media okrzyknęły jej przypadek cudem.