Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Jestem w 28 tygodniu ciąży. Od ponad tygodnia nie mogę przestać płakać. Mieszkam ponad 300 km od rodziny z mężem i 3-letnią córeczką. Mam dość tego miejsca, tego że nie mam się do kogo odezwać, tego że moje dziecko tęskni i chce wracać do dziadków. Wiecznej walki i myślenia, co zrobić z córką, żeby móc iść na kolejną wizytę do lekarza. Bywają często dni, że nie mogę się uspokoić, nawet przy córce. Ciągle zastanawiam się, czy się dobrze rozwija i chciałabym ją nauczyć tego wszystkiego, co umieją inne dzieci. Często starsze. Czuję się czasem jak mała dziewczynka, która tęskni za mamą i ten stan powoli zaczyna mnie przerastać. Gdyby nie dzieci, to zrobiłabym coś głupiego.
Od paru miesięcy mam zachowania, które są dla mnie nie do końca normalne. Bardzo często myję ręce, potrafię umyć i za minutę mam takie dziwne uczucie, że muszę umyć je znowu, więc to robię, bo wiem, że później bym nie mogła przestać o tym myśleć. Zęby myję zawsze w ten sam sposób, nawet jeśli mi się śpieszy, bo tak jak z myciem rąk, jeśli tego nie zrobię, to źle się czuję. Herbatę mieszam zawsze tak długo, aż coś we mnie pozwoli mi skończyć i stwierdzę, że pomieszałam ją dobrze. Tak samo butelki siostrzeńca na mleko myję zawsze w ten sam sposób, a jak się pomylę, to myję je jeszcze raz. Albo mam myśli związane z innymi zazwyczaj najbliższymi mi osobami i ze mną. Są to myśli bluźniercze, erotyczne, mordercze i pojawiają się nagle. Zawsze próbuję zająć się czymś innym w takich momentach, ale nie potrafię, nie umiem ich wyrzucić z głowy. Nie chcę ich i odnoszę wrażenie, jakby ktoś mi te myśli wpychał na siłę. Daję jakoś sobie z tym wszystkim radę, choć coraz bardziej mnie to przeraża i boję się momentami, że to może się nasilić.
Moja kobieta jest chyba chora psychiczne, jej objawy to agresja, zazdrość o koleżankę. Mówi, że zabije sąsiadkę, i twierdzi, że to, o czym myśli, lepiej, żebym tego nie wiedział. Chce też mieć dziecko, ale boi się, że może je zabić, nie wychodzi z domu po trzy miesiące, jest ospała, izoluje się od ludzi, a jeżeli już ktoś jest, reakcja jest negatywna lub brak kontaktu, milczenie tylko. Zauważyłem też, że jak jest u mnie, a koleżanka moja idzie na spacer, obserwuje ją przez okno, bo to bardzo ładna kobieta. Nie wiem, czy zagraża mi lub koleżance, zaczynam się bać tego, co mówi, a leczyć się nie chce. Co mam robić?
Miłość platoniczna to rodzaj uczucia między dwojgiem ludzi, których nie łączy więź seksualna. Zazwyczaj miłość platoniczną kojarzy się z nastolatkami, którzy jeszcze nie rozpoczęli współżycia bądź obdarzyli swoim pierwszym uczuciem gwiazdę kina czy muzyki. Miłość platoniczna zdarza się jednak także między osobami dorosłymi - przeczytaj, na czym polega i poznaj rodzaje miłości platonicznej.
Mam 18 lat i ostatnimi czasy nie mam na nic siły. Nic mi się nie chce, mam poczucie, że wszystko, co robię jest złe i źle zrobione, nie nawidzę tego, jak wyglądam. Ostatnimi czasy wydaje mi się, że wszyscy mnie okłamują i nie wiem, czego tak naprawdę chcę. Bardzo dużo płaczę i nie mam przyjemności z niczego, czuję się pusta w środku. Mam myśli samobójcze, ale nie jestem pewna, czy byłabym w stanie naprawdę się zabić (chociaż czasem jest blisko). Rozmawiam z rodzicami, jednak oni zdają się nie dostrzegać problemu i gdy mówię, że nie radzę sobie z problemami i sugeruję wizytę u psychologa, to niby się zgadzają, ale bardzo niechętnie i nic z tym później nie robią. Czy jest to normalne w wieku nastoletnim i wyolbrzymiam swoje problemy i użalam się nad sobą, czy coś jest nie tak? Nie wiem, co powinnam robić.
Mam 19 lat, nie mam problemów w komunikacji, dobrze wyglądam, jestem raczej zadowolony ze wszystkiego, co w życiu zrobiłem, widzę swoją przyszłość, wiem, w jakim kierunku chcę pójść. Mam jednak od bardzo długiego czasu ogromny problem z motywacją, chwytam się bardzo wielu rzeczy naraz i nie jestem w stanie się na nich skupić. Myślę, że to przez to, że tak naprawdę nie jestem w stanie zbudować jakiejkolwiek relacji z innym człowiekiem i przytłacza mnie samotność. Odkąd chodzę do szkoły średniej, obracam się właściwie tylko w gronie osób z mojej klasy. Nie mam nawet gdzie próbować poznać kogoś nowego, a brakuje mi zaparcia, żeby na siłę iść w tym kierunku, bo mam wrażenie, że patrzę na ludzi z góry. Zaznaczę, że jestem lubiany przez ludzi, umiem się bawić, prowadzić merytoryczne rozmowy. Mam przez to wielu znajomych, ale może z jedną osobą mogę w ograniczony sposób porozmawiać o tym, co mnie interesuje. Jestem niestety zbyt wulgarny i zbyt szczery. Nie kłamię i nie pogrywam sobie z ludźmi. Nie mam problemów w kontaktach z kobietami, ale nigdy nie byłem w żadnym związku, ponieważ w całym życiu były może ze dwie, które zainteresowały mnie czymś więcej niż aspektami fizycznymi. Od dłuższego czasu nie mogę dojść do tego, gdzie leży mój problem i jak go rozwiązać. Nie mogę też czekać w nieskończoność, aż jakimś cudem trafię w odpowiednie towarzystwo, bo chyba nie w tym rzecz. Mam wrażenie, że pod względem budowania i utrzymywania relacji jestem podobny do mojego ojca, który obecnie prywatnie chyba jedynie rozmawia z rodziną.
Mamy problem z naszym synkiem, który za 2 miesiące skończy 4 lata. Do tej pory nie nauczył się załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych do toalety, robi to sporadycznie, jak go przypilnujemy, sam bardzo rzadko, najczęściej w spodnie, odpieluchowany dawno temu. Codziennie miewa napady złości, najmniejsza rzecz jest w stanie go rozwścieczyć, nie słucha nas, chciałby robić tylko to, co on chce, ciężko mu się dostosować do reguł, np. reguł dnia, mycie zębów, kąpanie jest problemem itp. Chodzi do przedszkola od września na 4 godz. dziennie, stamtąd przychodzi w czystych spodenkach, a w domu już robi w spodnie. Syn od urodzenia był dzieckiem dość trudnym, płaczliwym, nieusłuchanym. Mogłabym tak opisywać długo, ale przez internet chyba nie da się takiej sprawy załatwić, zastanawiamy się nad wizytą u psychologa, tylko nie wiem, czy w tej sytuacji pomoże nam psycholog czy to chodzi o to, że on ma taki charakter, czy takie zachowanie to objaw jakiejś choroby, która wymaga leczenia innego lekarza.
Moja trzylatka stroni od obcych dzieci. Zauważyłam, że często woli bawić się sama, a jeśli ktoś jej przeszkadza, wpada w szał. Bawi się z dziećmi, które zna, a jeśli pojawia się ktoś nieznajomy, szczególnie jeśli inne dziecko, z którym się bawiła zna tę nową osobę, od razu się wycofuje i przybiega do mnie (ja osobiście mam podobny problem z nowymi osobami). Córka nie chodzi do przedszkola i zastanawiam się, czy to nie przez to. Z dziećmi spotyka się średnio dwa razy w tygodniu zimą, a latem codziennie. Ponadto w rodzinie od niedawna ma młodsze kuzynostwo, a rodzeństwo w drodze.
Moja mama obraziła się na mojego partnera, bo nie kupił jej biletu. Ta sytuacja trwa prawie pół roku. Obraża go, gdy o nim wspominam, i krytykuje wszystko, co jest z nim związane. Mam 27 lat, jesteśmy w związku i chcemy mieć dziecko, a boję się, że mama je odepchnie za to, że mój partner będzie jego ojcem. Mój chłopak bardzo nam pomógł finansowo, tylko mama chyba o tym zapomniała, bo teraz go traktuje jak największego sknerę za bilet, który kosztował 60 zł.
Mam 16 lat i od prawie roku męczę się z chorobą, która nie ustępuje. Polega na tym, że zawsze kiedy wychodzę z domu, czy jestem w szkole, mam problem z biegunką. Robiłem badania zalecane przez lekarzy i wyniki wyszły dobre, więc nie wiem, czemu to mam.
Kancerofobia (karcinofobia) to patologiczny lęk przed rakiem. Ta fobia specyficzna jest tak naprawdę groźna – u jednych pacjentów prowadzi do ciągłego odwiedzania lekarzy, jednak inni, z obawy przed usłyszeniem potencjalnej, niekorzystnej, diagnozy, całkowicie unikają wizyt w gabinetach lekarskich. Kancerofobia i wynikająca z niej postawa "cały czas myślę, że mam raka" może również znacząco odbijać się na codziennym funkcjonowaniu pacjenta – czy możliwe jest więc jakieś leczenie tego zaburzenia lękowego? Sprawdź, jak sobie pomóc.
Związek z osobą niepełnosprawną nie musi być torem przeszkód. Siedem lat temu życie Artura Wachowicza całkowicie się zmieniło. Uległ wypadkowi rowerowemu i od tego czasu jest sparaliżowany, nie ma czucia w rękach ani nogach. Ania, jego żona, fantastycznie go wspiera. Razem realizują swoje marzenia, dają nadzieję innym.
Euforia to stan znacząco podwyższonego nastroju, z którym związana jest znaczna wesołkowatość, poczucie beztroski i ogólne zadowolenie z życia. Doprowadzić do odczuwania euforii może np. osiągnięcie sukcesu w pracy, ale i za jej pojawieniem wiązać się mogą różne patologie, takie jak np. choroby psychiczne oraz neurologiczne. Kiedy więc euforię można uznawać za prawidłowo występujący stan emocjonalny, a w jakich przypadkach pojawienie się euforii powinno skłonić do odwiedzenia lekarza?
Jakieś 5 miesięcy temu byłem u lekarza i pani doktor zapisała mi Onirex 10 mg. Lek oczywiście zażywałem, ale sporadycznie, przełamując na połowę. Byłem na badaniu moczu i z testu narkotykowe wykazały obecność barbituranów. Co to znaczy i jak długo utrzymuje się w moczu?
Rodzice piją alkohol, to trwa za długo. Nocne krzyki i awantury. Mama nie dba o siebie, o dom. Tydzień przed wigilią pili ciągle, prosiłam z bratem, płakałam, ale to nic nie zmieniło. Ja nie chcę z nimi siadać do stołu. Chcę jechać z bratem do siostry na wigilię. A oni niech żyją, jak chcą. Czy to dobry pomysł?
Mam 21 lat i identyfikuję się jako hetero. Otóż od paru dni męczy mnie skurcz moszny, pojawia się w chwilach stresu i zdenerwowania, ale też w towarzystwie mężczyzn. Wszystko zaczęło się parę dni temu, kiedy zadałem sobie pytanie, czy aby na pewno jestem heteroseksualny. Temat ten ciągle siedział mi w głowie i męczył, pojawił się strach i lęk. A potem te skurcze. Nie podniecają mnie mężczyźni, nie mam też myśli homoseksualnych. Od małego zawsze kręciłem się wokół kobiet, nie miałem żadnych eksperymentów. Po prostu faceci mnie nie interesowali. Przed tym wszystkim byłem z kobietą parę lat, sprawy łóżkowe były na dobrym poziomie, zawsze podniecał mnie sam jej widok. A teraz mam straszną blokadę. Mam paniczny lęk przed tym, że mógłbym się podniecić widokiem faceta. Ostatnio tak sobie to wkręciłem, że z autobusu wysiadłem zlany potem. Co się ze mną dzieje?
Chciałam poprosić o pomoc, bo nie wiem, czy coś ze mną nie tak, czy po prostu dramatyzuję. Mam 14 lat i mój problem polega na tym, że ciągle czuję, że coś jest za moimi plecami. Jak tylko przechodzę obok okna/lustra, muszę się przejrzeć tak dla pewności. Gdy wchodzę do łazienki, szybko zamykam drzwi na klucz, sprawdzam, czy niczego nie ma w wannie, przetrzepuję ręczniki i zaglądam do szafki, dopiero wtedy mogę normalnie z niej skorzystać. Czasem mam wrażenie, że coś śmignie gdzieś obok mnie. Gdy siedzę przy komputerze, raz na jakiś czas włączam kamerkę/wygaszam ekran, by móc zobaczyć, czy aby na pewno nic za mną nie stoi. Kiedyś wydawało mi się, że po prostu nasłuchałam się za dużo strasznych historii, ale nawet jeżeli naprawdę dawno totalnie odcięłam się od takich rzeczy, to dalej mnie to męczy. Pomocy, bo nie wiem, czym to jest spowodowane, czy sama to sobie uroiłam, czy co tam innego.
Zmagam się z zaburzeniami psychicznymi typu lekkie stany lękowe czy fobia społeczna. Chciałbym poddać się diagnozie testem MMPI. Miałem jakiś czas temu psychoterapię, ale nie rozmawiałem z psychologiem o diagnozie. Celem badania, poza informacją dla mnie, miałby być wybór najlepszego lekarza psychoterapeuty i rodzaju terapii. Czy poddanie się takiemu testowi samodzielnie, tj. w placówce oferującej taki test, jest bezpieczne? Czy wiedza w nim zawarta może mi zaszkodzić? Czy najpierw powinienem skonsultować się z psychologiem? Czy zawsze, niezależnie od oceny eksperta, dostanę wynik? Co jeśli test będzie zafałszowany? Powtórka jest możliwa?
Jestem 22-letnią kobietą. Mam już za sobą 5-letni związek. Ostatni rok to narzeczeństwo. Niestety rozstaliśmy się. Powód rozstania był taki, że chyba nie pasowaliśmy do siebie. Ja jestem mocno sarkastyczna, mam inny styl bycia po prostu. Czasem wręcz myślę, że nie lubię ludzi, chociaż pracuję w gabinecie stomatologicznym i tam uwielbiam przebywać z innymi. Poznałam przez internet chłopaka. Czy to możliwe, że się zakochałam przez internet? Piszemy ze sobą 10 miesięcy, kilka razy mieliśmy się spotkać, ale zawsze coś... Odległość, jaka nas dzieli, to ponad 600 km. Opowiedziałam mu o sobie chyba wszystko, on mi o sobie też. Wiele przeszedł w życiu, ojciec się nad nim znęcał bardzo długo. Chodzi do psychologa. Mieszka teraz ze współlokatorem. Pracował, ale zrezygnował, ponieważ ma astmę i miał złe warunki w pracy. Mówi, że nic go tam nie trzyma i bardzo chciałby tu być ze mną. Więc dlaczego do tego czasu nic się nie wydarzyło? Uzależniłam się od tego pisania. Ale czy warto jeszcze czekać? Mam wrażenie, że dałam z siebie wszystko i nie wiem, czy będę umiała jeszcze komuś tyle o sobie opowiedzieć. Bardzo mnie to już męczy, bo nie wiem, na czym stoję. Proszę o jakąś poradę, z nikim o tym nie rozmawiałam.
Czy możliwe jest by dwie osoby, które mają depresję, wpływały na siebie dobrze? Bo mówi się osobom depresyjnym, by przebywały z osobami pozytywnie nastawionymi. Problem, że te ostatnie często tego nie chcą lub nie rozumieją pewnych zachowań. Czy jednak przebywanie z osobą także depresyjną może dobrze wpłynąć, jeśli się rozumie swój problem?
Mój narzeczony zaproponował mi wyjście z jego znajomymi, jednak ja mam w sobie ogromną blokadę przed tym spotkaniem. Bardzo nie chcę tam iść, wiem, że jestem najbrzydsza i najgrubsza z wszystkich dziewczyn, jakie tam będą, w ciągu ostatnich 2 lat przytyłam około 15 kg. Boję się spotkać ze starymi znajomymi, bo nie chcę, żeby mnie zobaczyli. Nie chcę być oceniana, a widzę, że gdy przypadkiem spotkam kogoś, kogo dawno nie widziałam  to czuję na sobie wzrok tej osoby. Nie chcę przynieść wstydu mojemu mężczyźnie, chciałabym, żeby znajomi zazdrościli mu kobiety, a nie współczuli. Myślenie o tym doprowadza mnie do płaczu, jestem bezsilna. Narzeczony mówi, że to tylko spotkanie, że nie można robić z tego takiego problemu, a ja czuję, że mam problem, że potrzebuję pomocy. Dlaczego aż tak bardzo się wstydzę? Czego się boję? Czy mogę sobie z tym jakoś sama poradzić?