Spłonęło łóżko, na którym leżał pacjent. Jedna osoba nie żyje, pielęgniarka ranna
Tragedia w lubelskim szpitalu psychiatrycznym. W wyniku pożaru, który wybuchł w jednej z sal Szpitala Neuropsychiatrycznego przy ul. Abramowickiej, zmarł 53-letni pacjent, a ranna została pielęgniarka. Mężczyzna w chwili zdarzenia był unieruchomiony pasami. Okoliczności dramatycznego incydentu bada policja pod nadzorem prokuratury.

Pożar w szpitalu psychiatrycznym w Lublinie
W Szpitalu Neuropsychiatrycznym przy ul. Abramowickiej w Lublinie doszło do tragedii. Wskutek pożaru nie żyje pacjent, ranna jest pielęgniarka. Jak doszło do tego zdarzenia? Policja i prokuratura ustalają okoliczności śmierci pacjenta.
Szpital Neuropsychiatryczny im. prof. Mieczysława Kaczyńskiego w Lublinie to największy ośrodek leczenia psychiatrycznego w województwie i jeden z największych w Polsce po prawej stronie Wisły.
Pacjent nie żyje, ranna pielęgniarka
Policja i prokuratura prowadzą obecnie dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności śmierci jednego z pacjentów placówki. Wiadomo, że 53-letni mężczyzna pozostawał unieruchomiony pasami, gdy doszło do zdarzeń, których konsekwencją była śmierć pacjenta. Poszkodowana została też jedna z pielęgniarek.
W niedzielę 18 maja krótko przed godz. 14 personel szpitala został poinformowany o tym, że na jednej z sal pali się łóżko, w którym znajdował się przypięty pasami pacjent. Wezwano straż pożarną, podczas gdy personel próbował ugasić łóżko i płonącego mężczyznę.
7 wspomagaczy nastroju, które nic nie kosztują
Szpitalne łóżko w ogniu, pacjent nie żyje
Pielęgniarki ugasiły ogień jeszcze przed przyjazdem innych służb. Jednak pacjent, jak stwierdzono, doznał poparzeń aż 80 proc. ciała, jak podaje serwis Lublin112.
W związku z tym przewieziono go do specjalizującego się w leczeniu rozległych poparzeń ośrodka w podlubelskiej Łęcznej, czyli Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej. Ranna jest też jedna z udzielających pomocy pielęgniarek, która uległa poparzeniom. Jak podano, 22 maja pacjent, mimo wysiłków lekarzy, zmarł, nie odzyskując przytomności.

Tragedia w szpitalu przy Abramowickiej w Lublinie
Ustalono, że do podpalenia doszło prawdopodobnie przez samego pacjenta, który miał w dłoni zapalniczkę. Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie, w jaki sposób zapalniczka mogła dostać się do rąk przypiętej pasami osoby, a także, dlaczego unieruchomiona osoba nie była stale monitorowana.
Pacjent, jak ustalił serwis Lublin112, leżał w sali trzyosobowej. Okoliczności zdarzenia są wyjaśniane. Ze względów bezpieczeństwa w szpitalach psychiatrycznych zapalniczki i inne potencjalnie niebezpieczne przedmioty nie powinny być w posiadaniu pacjentów. Na ten moment podejrzewa się jednak, że zapalniczkę zmarłemu mógł przekazać inny pacjent.