Przeszła zabieg, by pięknie wyglądać w sukni ślubnej. Kilka dni później zmarła
Ślub w życiu większości kobiet to najważniejsze wydarzenie. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik – kreacja, fryzura, kreacja. 21-letnia Włoszka Alessia Neboso była w ferworze przygotowań do tego wielkiego dnia. Zależało jej, by pięknie wyglądać w sukni, więc zdecydowała się na powiększenie biustu. Niestety, doszło do tragedii.
21-letnia Alessia Neboso miała wkrótce stanąć na ślubnym kobiercu i powiedzieć "tak" swojemu wybrankowi serca. Bliscy kobiety wyznali w rozmowie z mediami, że kompleks na punkcie małych piersi spędzał jej sen z powiek. Narzeczony Mario Lucchesi wraz z przyjaciółmi próbował ją przekonać, że tak wcale nie jest. Według nich miała biust idealnej wielkości.
Zdecydowała się na operację powiększenia biustu
- Jej marzeniem było wyjść za mąż w pięknej sukni z głębokim dekoltem, który eksponowały jej nowy biust. Nie chciała słuchać żadnych rad i zdecydowała się to zrobić – opowiedziała przyjaciółka 21-latki. Dodała, że kiedy Alessia przyszła do jej salonu na manicure, mówiła tylko o zabiegu powiększania piersi. Była wtedy bardzo szczęśliwa po pierwszej wizycie u chirurga.
Młoda kobieta zdecydowała się powiększyć biust o kilka rozmiarów. Zgłosiła się do kliniki, która specjalizowała się w chirurgii plastycznej. Najpierw przeszła niezbędne badania rutynowe. 11 września przeszła zabieg i tego samego dnia została wypisana do domu. Przez kilka pierwszych dni kobieta nie narzekała na złe samopoczucie. Wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
18 września u Alessi zaczęły pojawiać się niepokojące objawy. Dostała wysokiej gorączki i zaczęła kasłać. Jej stan pogarszał się z dnia na dzień. Czuła się osłabiona i do tego męczyły ją dolegliwości żołądkowo-jelitowe. Dwa dni później trafiła w stanie krytycznym do szpitala.
Zmarła kilka dni po zabiegu
Jak przekazał dr Feliciano Ciccarelli, "nerki pacjentki nie działały, a liczba białych krwinek wyniosła 17 000". Zaczynała też mieć duże problemy z oddychaniem. Po przyjęciu przeszła niezbędne badania w kierunku sepsy. – Zrobiliśmy ultrasonografię i tomografię komputerową jamy brzusznej, a także kolejną tomografię komputerową klatki piersiowej, z której zrozumieliśmy, że problem pochodził z płuc – wyjaśnił lekarz.
Stan pacjentki ustabilizowano i przewieziono na oddział intensywnej terapii. Kilka godzin później kobieta zmarła. Przyczyną śmierci był zawał serca.
Pogrążona w żałobie rodzina złożyła zawiadomienie na policji. Śledczy wyjaśniają okoliczności śmiertelnego zdarzenia. - Jeśli Alessia zmarła z powodu lekarzy, chcemy sprawiedliwości. Radziła sobie dobrze, była piękna, młoda i zdrowa. Muszą nam powiedzieć, co się stało na tej sali operacyjnej – mówili rodzice kobiety w rozmowie z lokalnymi dziennikarzami.
Narzeczony 21-latki nie może pogodzić się z jej nagłym odejściem. Opublikował poruszający post, w którym pożegnał się ze swoją ukochaną.
"Kocham cię, nikt cię nigdy nie zastąpi. Zawsze będziesz moją kobietą! Jesteś najpiękniejszym, co mi się w życiu przytrafiło. Nie będę miał litości dla nikogo, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość. Zawsze będziesz w moim sercu" - napisał Mario Lucchesi.
Polecany artykuł: