Przełom i nadzieja dla milionów. Indywidualna terapia genowa ocaliła tego niemowlaka

2025-05-16 16:17

Natura skazała to dziecko na śmierć, śladową szansę na ratunek dawał przeszczep wątroby. Mały KJ Muldoon został jednak ocalony dzięki terapii genowej, której nie zastosowano u nikogo nigdy wcześniej. Tzw. edycja genów to wielka nadzieja dla pacjentów z najrzadszymi mutacjami. Niemożliwe dzieje się dziś.

KJ (w środku) oraz lekarze, którzy przewodzili grupie naukowców z CHOP: Kiran Musunru (po lewej) i Rebecca Ahrens-Nicklas (po prawej)
Autor: Children's Hospital of Philadelphia

To jedna z tych niewielu informacji, przy których serce zabiło mi mocniej, nie tylko jako dziennikarce zajmującej się tematyką zdrowotną od lat, ale przede wszystkim matce dziecka z ultrarzadką wadą genetyczną.

Obecnie zaledwie 6 proc. chorób rzadkich może być leczonych z pomocą nowoczesnych terapii genowych. Kolejka jest długa, a na wiele nieprawidłowości nie ma nawet pomysłu, jak je leczyć. Wdrażanie nowych technologii trwa latami, w grę wchodzą gigantyczne pieniądze. 

W żadnej z realnych kolejek nie stoi moje dziecko i miliony innych, które z rzadkimi wadami przyszły na świat. A jednak zespół uczonych ze Szpitala Pediatrycznego w Filadelfii (Children's Hospital of Philadelphia CHOP) i Uniwersytetu w Pensylwanii (Penn) dokonał niewyobrażalnego i uratował jedno dziecko, stwarzając dla niego specjalną terapię, coś więcej niż leczenie na miarę, o którym czasem słyszymy.

To budzi wielkie nadzieje choćby dla tych, którzy jeszcze się nie urodzili, a natura przewidziała dla nich fatalną przyszłość lub w ogóle jej brak.

CPS1 - na co choruje uratowany chłopiec?

Kiedy na świat przyszedł KJ, czwarte dziecko Nicole i Kyle'a, nic nie zapowiadało poważnych problemów, a tym bardziej możliwości, że chłopiec przejdzie do historii medycyny. Wydawał się zdrowy, ciąża przebiegała bez powikłań.

W drugiej dobie życia chłopca lekarze z University of Pennsylvania (Penn) zauważyli jednak niepokojące objawy: dziecko było zbyt senne, nie chciało jeść i miało problemy z utrzymaniem ciepłoty ciała. Badania krwi wykazały alarmująco wysoki poziom amoniaku, który wskazywał na poważne zaburzenia metaboliczne.

Stan chłopca szybko się pogarszał, a diagnoza była druzgocąca: rzadkie zaburzenie cyklu mocznikowego. To genetyczne schorzenie, w którym organizm nie potrafi prawidłowo usuwać amoniaku, prowadząc do jego toksycznego nagromadzenia. Nieleczone zaburzenie może prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń mózgu, a nawet śmierci. Na szczęście, KJ trafił pod opiekę specjalistów ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii (CHOP), wiodącego ośrodka specjalizującego się w leczeniu tego typu schorzeń.

Lekarze natychmiast podjęli intensywne działania, aby ustabilizować stan KJ. Dializy pomogły oczyścić krew z toksycznego amoniaku. Po ustabilizowaniu stanu zdrowia chłopca, przeprowadzono szczegółowe badania genetyczne, które ujawniły przyczynę problemu: niedobór syntazy karbamoilowo-fosforanowej 1 (CPS1), spowodowany mutacją w genie CPS1.

Zaburzenie cyklu mocznikowego - co oznaczała diagnoza?

Jedynym skutecznym leczeniem niedoboru CPS1 znanym wówczas medycynie był przeszczep wątroby. Niestety, KJ był zbyt mały i słaby, aby zakwalifikować się do operacji. Mimo to, został umieszczony na krajowej liście oczekujących na przeszczep, w nadziei, że jego stan się poprawi i znajdzie się odpowiedni dawca.

Był mały, ale był uparty

- wspomina Nicole mama chorego chłopca w nagraniu, które CHOP umieścił na YouTube. Tata z dumą dodaje:

Był wojownikiem od samego początku.

A jednak diagnoza nie pozostawiała złudzeń.

"Kiedy szukaliśmy informacji o niedoborze CPS1 w internecie, zobaczyliśmy, że są tylko dwa scenariusze: przeszczep wątroby albo śmierć. Byliśmy przerażeni" - relacjonują rodzice.

Mimo początkowego szoku, rodzina KJ postanowiła aktywnie włączyć się w proces leczenia. Spędzali długie godziny przy łóżku synka, rozmawiając, śpiewając i czytając mu bajki. Dzięki wsparciu bliskich, Nicole i Kyle starali się pogodzić opiekę nad KJ w szpitalu z obowiązkami zawodowymi i troską o pozostałą trójkę dzieci.

W laboratoriach CHOP i University of Pennsylvania (Penn) trwały tymczasem intensywne prace nad nowatorską metodą leczenia chorób genetycznych – z wykorzystaniem edycji genów, która polega na wprowadzaniu precyzyjnych zmian w materiale genetycznym organizmu.

W tym samym tygodniu, w którym KJ został wpisany na listę oczekujących na przeszczep, dr Kiran Musunru, kardiolog z Penn i dr Rebecca Ahrens-Nicklas, genetyczka z CHOP, zaproponowali rodzicom udział w badaniu klinicznym nad edycją genów.

4 błędy, których nie wybacza wątroba

Edycja genów - co to za metoda

O edytowaniu i naprawianiu konkretnych genów opinia publiczna usłyszała szerzej w 2020 roku, kiedy to dwie kobiety otrzymały Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii.

Emmanuelle Charpentier i Jennifer A. Doudna zostały uhonorowane za rozwój metody edycji genów CRISPR-Cas9, znanej także jako precyzyjne "nożyczki genetyczne".

Od dawna było wiadomo, że metoda ta umożliwia modyfikowanie DNA i ma ogromny potencjał w leczeniu chorób genetycznych, ale teraz przekonaliśmy się o tym wyjątkowo dobitnie.

CRISPR to najtańszy, najprostszy i najskuteczniejszy sposób manipulowania DNA, jaki kiedykolwiek opracowano. Ma doprowadzić do trwałego usuwania wielu chorób genetycznych i niektórych nowotworów, a także HIV. CRISPR może też pomóc nam uporać się z kryzysem głodu na świecie. Dziś metoda ocaliła dziecko skazane na śmierć.

A jednak już w 2015 roku, jeszcze przed prestiżową nagrodą, współtwórczyni metody Jennifer A. Doudna domagała się moratorium na jej stosowanie. Naukowczyni ostrzegała, że nawet najmniejsze zmiany w DNA mogą pociągnąć za sobą nieprzewidziane konsekwencje - nie wspominając już o etycznych i społecznych reperkusjach.

KJ żyje, bo jego rodzice byli gotowi ponieść wszelkie ryzyko.

Poradnik Zdrowie Google News

Edycja genów - ryzyko na wagę życia

Chociaż naukowcy z CHOP od dawna przygotowywali się do opracowywania spersonalizowanych terapii, mając nadzieję, że pewnego dnia będą mogli wykorzystać edycję genów do skorygowania uszkodzonego genu odpowiedzialnego za chorobę pacjenta, mieli ogromne wątpliwości i obawy.

Obawiałam się, że damy rodzinie fałszywą nadzieję. Ale doszliśmy do wniosku, że mamy zespół i narzędzia, aby spróbować stworzyć lek dla KJ-a

– przyznaje dr Ahrens-Nicklas. 

Rodzice chłopca byli otwarci na wszelkie możliwości, które mogłyby uratować życie ich synka, znając ryzyko.

Kyle wspomina: "Wiedzieliśmy, że nasz syn jest w bardzo ciężkim stanie. Mieliśmy do wyboru przeszczep wątroby albo ten nowy lek. To była straszna decyzja, ale czuliśmy, że to jedyna szansa dla KJ".

Po miesiącach intensywnych badań i testów laboratoryjnych, zespół CHOP-Penn, przy wsparciu National Institutes of Health i partnerów przemysłowych, opracował spersonalizowaną terapię dla KJ. Zaoferowano rodzinie unikalną szansę – leczenie, które nigdy wcześniej nie było stosowane u ludzi.

25 lutego 2025 roku KJ stał się pierwszym pacjentem na świecie, który otrzymał spersonalizowany lek do edycji genów, podawany ogólnoustrojowo.

Lek, podawany dożylnie, miał dotrzeć do wątroby i naprawić uszkodzony gen CPS1. KJ otrzymał najniższą możliwą dawkę, aby zminimalizować ryzyko skutków ubocznych.

Już po kilku dniach od pierwszego wlewu KJ zaczął wykazywać oznaki poprawy. Na jego policzkach pojawił się kolor, zaczął tolerować większe ilości białka w diecie, a poziom amoniaku we krwi zaczął spadać. Lekarze mogli stopniowo zmniejszać dawki leków.

W ciągu kolejnych dwóch miesięcy KJ otrzymał dwie kolejne infuzje leku, w wyższych dawkach. Każde podanie przebiegło bez komplikacji. Chłopiec jest nadal monitorowany w szpitalu CHOP. Do tej pory nie wystąpiły żadne poważne skutki uboczne. KJ rośnie i rozwija się.

Z każdą kolejną dawką leku, KJ coraz lepiej przetwarza białko, co przekłada się na jego rozwój i wzrost. Stał się bardziej aktywny, radosny i nawiązuje kontakt z rodziną i personelem szpitala.

Choć wciąż istnieje wiele niewiadomych, lekarze mają nadzieję, że spersonalizowana edycja genów przyniosła oczekiwany efekt. Potrzebne są dalsze obserwacje, aby w pełni ocenić korzyści płynące z terapii.

Żyjemy w ciągłym stresie od tak dawna, że teraz wreszcie widzimy światełko w tunelu. Kiedy patrzę na tego małego, kruchego noworodka, którym był kiedyś, a teraz widzę silnego i zdrowego chłopca, jestem dumna, że daliśmy mu szansę, aby pokazał, co potrafi. Nie potrafimy wyrazić słowami, jak bardzo jesteśmy wdzięczni szpitalowi CHOP za danie nam tej szansy" – dodaje.

Historia KJ to inspirujący przykład tego, jak innowacyjne technologie mogą ratować życie i dawać nadzieję rodzinom dotkniętym chorobami genetycznymi. To przełom, który otwiera nowe możliwości w leczeniu chorób, które do niedawna były nieuleczalne. Przypadek KJ pokazuje, że przyszłość medycyny jest pełna nadziei.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki