Odmówili zasiłku sparaliżowanemu 31-latkowi. Urzędnicy poradzili matce, by oddała go do DPS-u
59-letnia pani Janina opiekuje się 31-letnim synem Bartoszem, który został sparaliżowany w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Kobieta ubiegała się o świadczenie pielęgnacyjne w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Cieszkowie, lecz jej wniosek został odrzucony. Za to urzędnicy zaproponowali jej systemowe rozwiązanie, czyli… oddać syna do DPS-u lub innej placówki opiekuńczej.
Opiekuje się sparaliżowanym synem
Historia pani Janiny i jej 31-letniego syna Bartosza z Rałkowic na Dolnym Śląsku ujrzała światło dzienne dzięki reporterom programu "Interwencja". Rok temu w tej rodzinie doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Podczas remontu budynku część dachu zawaliła się mężczyźnie pod nogami. – Upadłem na beton. Słyszałem dźwięk łamiącego się kręgosłupa. No i stało się, niestety – powiedział 31-latek.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku mężczyzna został sparaliżowany od pasa w dół. Natychmiast trafił do szpitala, gdzie przeszedł trzy operacje. Jego hospitalizacja trwała kilka tygodni. Obecnie pani Janina opiekuje się synem przez całą dobę.
- Zawaliło nam się wszystko. To bardzo przykre tak się patrzeć, jak on leży (…) Oszczędności stopniały do zera. Teraz żyjemy tylko z renty syna. To 1995 zł. Na wszystko to musi nam wystarczyć – wyznała kobieta.
W związku z trudną sytuacją finansową 59-latka zawnioskowała do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Cieszkowie o świadczenie pielęgnacyjne dla syna z tytułu koniecznej rezygnacji z pracy. To kwota w wysokości około 2400 zł. Niestety otrzymała decyzję odmowną. Urzędnicy zaproponowali jej "jedyne systemowe rozwiązanie", jakim jest umieszczenie pana Bartosza w Domu Pomocy Społecznej (DPS) lub Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym.
Pomoc społeczna odmówiła zasiłku rodzinie trzy razy
Rodzina z Rałkowic jest załamana decyzją wydaną przez pracowników pomocy społecznej. – No to już mnie dobiło, żeby mnie oddali, mama oddała do DPS-u, to już jest… Nie wiem, co ci ludzie muszą mieć w głowach, żeby takie coś w ogóle napisać – skomentował 31-latek. Pani Janina zapewniła, że będzie walczyć o swojego syna, będzie się nim opiekować i nigdzie go nie odda.
Kobieta napisała odwołanie od odmownej decyzji. Wrocławskie Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) uchyliło ją w całości, a następnie zarządziło, aby wniosek Pani Janiny został ponownie rozpatrzony przez GOPS. Mimo wszczętej procedury urzędnicy znowu odmówili przyznania świadczenia. Zrobili to już po raz trzeci.
Reporterzy "Interwencji" poprosili dyrektorkę Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Cieszkowie o wyjaśnienie. Stwierdziła, że SKO zrzuca wydanie decyzji na GOSP.
Głos w sprawie zabrał adwokat Bartosz Graś, który powiedział, że mamy do czynienia ze znieczulicą po stronie GOPS-u i ośrodek powinien natychmiast wypłacić świadczenie pielęgnacyjne dla 31-letniego Bartosza. Wyjaśnił, że nie miał on prawa wydawać takiej decyzji i wstrzymywać wypłaty. – W tym zakresie postępowanie GOPS-u było całkowicie sprzeczne z prawem, co potwierdziło SKO - podsumował.